dr Wincenty Kalemba dr Wincenty Kalemba
262
BLOG

Obłudnicy nie chcą reparacji wojennych

dr Wincenty Kalemba dr Wincenty Kalemba Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 10
W 1953 roku Polska rzekomo zrzekła się odszkodowań za zniszczenia dokonane przez Niemców w czasie II wojny światowej. Ale czy faktycznie tak było?

Dokładne przyjrzenie się sprawie pokazuje, że akt zrzeczenia się reparacji wojennych jest mocno wątpliwy moralnie i prawnie. Nie zachowała się żadna uchwała komunistycznego rządu, która by go potwierdzała. Na dodatek PRL – nawet jeśli zrezygnował z ubiegania się o odszkodowania – to tylko od NRD, nieuznawanej wówczas przez Niemcy Zachodnie. Trzeba też uwzględnić fakt, że rzeczywiste decyzje za Polskę Ludową podejmował wówczas ZSRR. Dawni sojusznicy bez mrugnięcia okiem oddali bowiem nasz kraj w sowiecką strefę wpływów. Dotyczyło to także rozporządzania reparacjami oraz ewentualnego uczestnictwa w programie odbudowy ze zniszczeń wojennych, czyli w planie Marshalla.

Od początku procesu pokojowego i ustalania nowego politycznego ładu Polska w praktyce nie miała głosu w sprawie roszczeń od Niemiec. Na konferencję poczdamską, na której uregulowano sprawę reparacji, przyjechali przedstawiciele zależnego od Moskwy Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z Bolesławem Bierutem na czele. Komunistyczny marionetkowy rząd został uznany przez Zachód. Rząd Tymczasowy wystosował memorandum uzasadniające słuszność przyznania Polsce Ludowej tzw. Ziem Odzyskanych. Faktycznie, była to rekompensata, ale nie za straty wojenne dokonane przez Niemców, a za odebranie Polsce przez sowiecką Rosję Kresów Wschodnich – przy akceptacji Zachodu. Ziemie Odzyskane nie rekompensowały tej straty. Za 175 tys. kilometrów kwadratowych dawnych Kresów wcielonych do ZSRR Polska Ludowa otrzymała zaledwie 100 tys. kilometrów kwadratowych wschodnich ziem niemieckich. Nasz politycznie zależny od Moskwy kraj został w efekcie pozbawiony głosu i wpływu na dochodzenie należnych mu roszczeń. Stało się to za milczącą zgodą polskich komunistów, obsadzonych na stołkach przez ZSRR. Zresztą Polska formalnie nie była stroną traktatu poczdamskiego – zawartego między USA, Wielką Brytanią i Związkiem Radzieckim.

W drenowanych gospodarczo Niemczech Wschodnich wybuchły tymczasem masowe protesty robotników. Na Kremlu zdecydowano o złagodzeniu kursu i ograniczeniu gospodarczego wyzysku NRD. ZSRR zobowiązał się do przerwania z dniem 1 stycznia 1954 roku pobierania reparacji od Niemiec Wschodnich. Miał też podjąć rozmowy z rządem PRL w sprawie rezygnacji z odszkodowań, które były należne Polsce. Żadnego śladu po owych „konsultacjach” oczywiście nie ma. Dziś historycy są pewni, że decyzja o zrzeczeniu się reparacji od Niemiec Wschodnich podjęta przez polskich komunistów była wymuszona przez Moskwę. Wynikała z korekty polityki ZSRR wobec NRD.

Jeżeli zarządcy komunistycznej Polski rzeczywiście zrezygnowali z reparacji, to byłaby to decyzja formalnie wiążąca. PRL z punktu widzenia prawa międzynarodowego był bytem suwerennym. Nie istniały żadne umowy międzynarodowe, które ograniczałyby samostanowienie Polski Ludowej. Problem w tym, że uchwała, o której mowa, najprawdopodobniej nigdy nie weszła w życie. Część historyków twierdzi, że nawet jeśli na zwołanym w niedzielę 23 sierpnia 1953 roku posiedzeniu Rady Ministrów faktycznie podjęto taką uchwałę, to zrobiono to nieskutecznie. Nie została opublikowana ani w Dzienniku Ustaw, ani w Monitorze Polskim. Nie wystosowano też noty dyplomatycznej do władz NRD. I oczywiście nie otrzymano żadnej odpowiedzi. Uchwała nie weszła w życie jako umowa międzynarodowa. By tak się stało, powinna zostać notyfikowana przez ONZ, a śladu takiej notyfikacji nie ma. Jest jeszcze jedna sprawa, która budzi wątpliwości. Otóż na gruncie prawa PRL organem uprawnionym do podejmowania decyzji o zrzeczeniu się reparacji była Rada Państwa, a nie Rada Ministrów.

Ponadto nawet jeśli uznać, że PRL faktycznie zrzekła się reparacji, to jedynie od komunistycznej NRD. Dziś badacze – m.in. prof. Grzegorz Kucharczyk, z Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk – podkreślają, że istnieje ciągłość państwowa między Rzeszą Niemiecką a RFN. W czasach, gdy Polska miała zrezygnować z odszkodowań, Republika Federalna Niemiec nie uznawała ani granicy zachodniej Polski, ani samej NRD. Trudno więc uznać, że deklaracja wobec NRD jest podstawą do zrzeczenia się roszczeń w stosunku do całych Niemiec.

Na tym gruncie obecne powoływanie się demokratycznych Niemiec na co najmniej wątpliwe w sensie proceduralnym stanowisko uzależnionej od Moskwy, komunistycznej Polski wobec państwa, którego same nie uznawały, wygląda po prostu na hipokryzję. Natomiast ci po polskiej stronie, którzy przyklaskują temu stanowisku i twierdzą, że sprawa reparacji wojennych jest załatwiona dopuszczają się zwyczajnie zdrady – zdrady polskiej racji stanu.

za: ciekawostkihistoryczne.pl

Jestem energiczny, ekstrawertyczny, ufny swoim możliwościom, zawsze dążący do osiągnięcia konkretnego celu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka