Dwa ostatnie miesiące przed Powstaniem Warszawskim żołnierze słynnego już wtedy harcerskiego batalionu "Zośka" (nazwanego na cześć poległego rok wcześniej w Sieczychach i unieśmiertelnionego w "Kamieniach na szaniec" Tadeusza Zawadzkiego) spędzili na tzw. partyzanckim szkoleniu bojowym. Zostali wysłani do pobliskiej Puszczy Białej (okolice Wyszków - Brok), aby podczas nieustannych marszów, marznięcia i niedojadania szkolić się, jednoczyć i hartować, zarówno swoje harcerskie charaktery, jak i młode organizmy. Jak napisał ich dowódca:
"1. Celem szkoleniowej bazy jest :
a) przeprowadzenie naturalnej selekcji ludzi na podstawie ich zachowania się w trudnych i ciężkich warunkach,
b) zbadanie hartu ducha i psychicznej dyspozycji ludzi w stałym i długotrwałym niebezpieczeństwie,
c) wytworzenie więzi braterskiej wśród wspólnych niewygód chłodu i głodu, (...)"
(Rozkaz d-cy 2.kompanii baonu Zośka z 30.VI.1944) 1
Niestety wyjątkowo zimne tamtego roku 1944 czerwiec i lipiec, złe przygotowanie organizacyjne (brak namiotów i ciepłych posiłków), a przede wszystkim bardzo gorliwy dowódca bazy podporucznik "Giewont" (harcmistrz Władysław Cieplak) dały przyszłym bohaterom mocno w kość. Upokarzające kary za najdrobniejsze uchylenie od regulaminu obozu dodatkowo przyspieszyły "naturalną selekcję" niektórych charakterów i ciał.
-"K1 nie nadaje się na kadrę" 1 - ta opinia o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim, spowodowała, że tuż przed Powstaniem przeniósł się on (z własnej inicjatywy) do "bliźniaczego" harcerskiego batalionu "Parasol" i jako jego żołnierz zginął ten najwybitniejszy poeta "pokolenia Kolumbów". A może i całego XX wieku. Dlatego często w rocznicowych wspomnieniach o Nim podawane jest lakonicznie ale i nieprecyzyjnie:
- "był żołnierzem baonu Zośka, 1 sierpnia zaskoczony wybuchem walk został oderwany od oddziału, 4 VIII zginął jako żołnierz Parasola w Pałacu Blanka"
Doszło nawet do karnego wydalenia z obozu i oddziału oraz degradacji podchorążego starszego strzelca "Windexa" (Zygmunt Okurowski), "zdolnego, bojowego i lubianego przez kolegów, ale przekornego" - za odmowę wykonania, jego zdaniem, niesprawiedliwego rozkazu - szykany wyzbierania wszystkich petów z terenu obozowiska. Wyrzucony z elitarnego baonu zadziwiającym zbiegiem okoliczności poległ w szeregach PAL we wrześniu na Czerniakowie, w miejscu i czasie najkrwawszych walk właśnie swojego niedawnego oddziału... ("Słoń zginął po Dniu chwały największej baonu „Zośka”)
Dopiero II tura szkolenia okazała się znośniejszą. Nie tylko lipiec'44 był pogodniejszy, ale w końcu dostarczono młodym partyzantom-koczownikom namioty i wydzielono sekcję gospodarczą, zajmującą się przygotowaniem posiłków. No i najważniejsze - była bardziej "wojenną", znacznie mocniej można było poczuć "fryców". Doszło do prawdziwej potyczki z niemieckim wojskiem, dwóch harcerzy zostało rannych: "Hrabia" (Włodzimierz Reofler) i "Markiz" (Kazimierz Łoziński). Obydwoje odłączeni od walk batalionu, który w Powstaniu straty na poziomie 70% zabitych, przeżyli...
"Prawie" zdobyto napotkany w lesie samotny niemiecki czołg typu Panther, którzy tam w gęstwinie koło Kokoszczyzny właśnie przestrzeliwał swoją armatę. Jak zwykle bardzo ostrożny dowódca "Giewont" (zginął w Powstaniu od bomby lotniczej) nie zdecydował się na atak z zaskoczenia, pozornie gwarantujący sukces. Później okazało się, że kilka kilometrów dalej znajduje się reszta sporego niemieckiego oddziału pancernego...
Ale "co się odwlecze, to nie uciecze" - drugiego dnia Powstania ci sami żołnierze, z dominującego na drugiej turze plutonu "Felek" zdobędą dwie niemieckie Pantery na Woli i użyją ich skutecznie do ostatnich godzin obrony tej dzielnicy 11 sierpnia ("Pancerny triumf powstańczej Pantery")

20 lipca 1944, gdy obóz manewrował w lasach Nadleśnictwa Brok, niedaleko Brańszczyka, czujki zasygnalizowały zbliżanie się jakiegoś podejrzanego oddziału. "Giewont" zarządził zwinięcie obozu i alarm bojowy. Na zwiad wysłał słynnego już wtedy "Anodę" spod Arsenału, prawdziwy "pistolet" i duszę towarzyską oddziału: "Uczestniczył w obydwóch turnusach tego szkolenia, zwanych także akcją "Par I" (22.05-17.06.1944) i "Par II" (29.06-25.07.1944). W okresie tych ćwiczeń stał się postacią najbardziej popularną w batalionie, dzięki swemu usposobieniu, poczuciu humoru i ujawnionym talentom artystyczno-aktorskim. Komponował piosenki, układał wierszyki, jako sprawny grafik rysował karykatury kolegów i dowódców, doskonale parodiował m.in. przemawiającego Hitlera.")
Po niedługim czasie Janek Rodowicz wrócił nie tylko cały i zdrowy, ale na porządnym wojskowym koniu i z kawaleryjską szablą w ręku... 2
https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/jan-rodowicz,839.html
https://mapy.com/pl/zakladni?l=0&x=21.7219569&y=52.5755136&z=11
Ciąg dalszy nastąpi jutro
Dedykuję Domanowi, który był Impulsem do napisania tej opowieści...
Przypisy i źródła:
1 - Alina Borkiewicz-Celińska, Batalion Zośka, Warszawa PIW 1990, s. 492-501.
2 - Piotr Lipiński, Anoda, Warszawa 2015 s. 132.
3 - Tadeusz Sumiński "Leszczyc", Przez Kampinos na Starówkę, w: Pamiętniki żołnierzy batalionu "Zośka", Warszawa 1957, s. 209.
"..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08
..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." "
Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności"
JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka"
"350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..."
Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...)
"Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел"
= "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura