Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
1515
BLOG

Abp. Gądecki i biskupi chcący przyjąć uchodźców stoją w obliczu zdrady własnego narodu

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

Ma absolutną rację posłanka Krystyna Pawłowicz, gdy pisze do kard. Nycza: - „Proszę nas proislamsko nie agitować i nie zawstydzać „nieprzyjmowaniem uchodźców”, czytaj: Chrystusa”. Wszystko bowiem wskazuje na to, że ważni hierarchowie Kościoła w Polsce przystąpili do moralnego szantażowania Polaków i mówienia, że jesteśmy niegodnymi nazywać się chrześcijanami, skoro nie chcemy przyjąć muzułmańskich tzw. uchodźców. 

Nie jestem tak biegły w znajomości Pisma Świętego, co poniektórzy biskupi i sam Franciszek, którzy widzą w młodych wyznawcach islamu twarz Zbawiciela, ale jednocześnie jestem biegły na tyle, żeby nie dać się moralnie zaszantażować. I po to mam rozum dany przez Zbawiciela, żeby w oparciu o święta Księgę i Tradycję uzasadnić we własnym sumieniu odmowę przyjmowania tzw. uchodźców.

W Księdze Mądrość Syracha (rozdział 11) widzę słowa: - „Nie wprowadzaj do domu swego każdego człowieka, różnorodne są bowiem podstępy oszusta”. Tak – mamy prawo wystrzegać się oszustów we własnym domu.

W innym miejscu Stary Testament, w Księdze Ezechiela, przedstawia nam Boże ostrzeżenie. Oto Pan ostrzegając lud wybrany mówi do niego - „Sprowadzam na ciebie cudzoziemców - najsroższych spośród narodów. Oni dobędą mieczy przeciwko urokowi twojej mądrości i zbezczeszczą twój blask. Zepchną cię do dołu, i umrzesz śmiercią nagłą w sercu mórz”

Nie każdego cudzoziemca nakazuje Biblia widać otwarcie. I być może tzw. uchodźcy nie są „Chrystusem w widzianym w innym człowieku”, ale boską karą zsyłaną na Europę. Skoro tak, to ich pojawienie zapowiada zło. W tej samej Księdze Ezechiela nagrodą za wierność Bogu jest fakt, że Izraelici „bezpiecznie mieszkać będą na swojej ziemi i nikt ich nie będzie straszył”.

Przejdźmy do Nowego Testamentu. W Ewangelii według św. Mateusza mamy słynną przypowieść o pannach roztropnych i nierozsądnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły oliwy. Roztropne razem z lampami zabrały oliwę. Kiedy Nierozsądne spostrzegły brak oliwy chciały ja pożyczyć od roztropnych. Te jednak nie dały swojej, bojąc się, że wtedy i dla nich zabraknie. Za swoją postawę zostały pochwalone. Nie podzieliły się, odmówiły, wykazały się egoizmem. Jednak ten obraz mówi, że chrześcijaństwo to nie czytanka dla dzieci: masz się zawsze dzielić, pomagać i ładnie uśmiechać do potrzebującego.

Tak oczywiście też trzeba, ale nie zawsze, nie wszędzie i nie do każdego.

Jest w chrześcijaństwo wpisana postawa roztropności. Nauczali o niej wielcy Kościoła: św. Tomasz - „Traktat o Roztropności”, św. Augustyn, definiujący ją jako „umiejętność poznania tego, co dobre w życiu człowieka i do czego należy dążyć”. Katechizm Kościoła Katolickiego nazywa roztropność „cnotą, która uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia”. 

Rozum praktyczny, rozeznawanie w każdej okoliczności, prawdziwe dobro i wybór właściwych środków. 

Niestety żadnej z tych składowych nie sposób odszukać w ostatnich komunikatach episkopatu. A już słowa apb. Gądeckiego: - „Zasada centralnego miejsca osoby ludzkiej zobowiązuje nas do przedkładania bezpieczeństwa człowieka ponad bezpieczeństwo narodowe” są jakąś aberracją. Tak jakby zostały napisane przez kogoś, kto chrześcijaństwa uczył się z lewackiej gazety formacyjnej.

Arcybiskup nie zdradza jakiegokolwiek namysłu. Tymczasem nie ma bezpieczeństwa człowieka bez bezpieczeństwa narodu. Bezpieczeństwo narodu to natomiast suma bezpieczeństwa pojedynczych ludzi. Jedyny praktyczny wniosek z wypowiedzi arcybiskupa jest taki, że wyżej ceni on bezpieczeństwo obcych mu ludzi niż bezpieczeństwem własnych rodaków. Od tego stwierdzenia już tylko krok do kolejnego, iż hierarcha stoi w obliczu zdrady swojego narodu.

Jakże inaczej w tym kontekście brzmią słowa sprzed ponad 40 lat, autorstwa wielkiego księcia Kościoła, Prymasa tysiąclecia Stefana kardynała Wyszyńskiego. Skierował je do kapłanów, być może wiedząc, że są wśród nich tacy, którzy ewangelii uczyli się z pozycji bliskich dzisiejszemu lewactwu (hierarchowie Gądecki i Nycz byli już wtedy kapłanami, więc i adresatami prymasowskich słów): - „Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulec pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej ojczyzny”. Wielkie słowa, wielkiego Męża Stanu i duchowego przywódcy Polaków w czasach komunizmu.

I jeszcze Księga Przysłów: - „Każdy roztropny będzie działał z wiedzą”. Oby biskupi – to już dopowiedzenie moje – umieli odróżniać to, co naprawdę jest słuszne, od tego, co tylko się takim wydaje. 


Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo