Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski
2171
BLOG

Prezydent Andrzej Duda na barykadzie

Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 103

„Jest bowiem dla mnie oczywistą oczywistością, że prawdziwy prezydent Polski, czyli ten, który reprezentuje interes Polaków, a nie Izraelitów, podpisze ustawę o nowelizacji IPN bez mrugnięcia okiem – nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości! Tu bowiem o żadnym weto czy o Trybunale Konstytucyjnym i mowy być nie może. Dziwi mnie co prawda, że pan Prezydent nie podpisał ustawy momentalnie po jej przeczytaniu, ale traktuję to wyłącznie w kategoriach PR, pewnego rodzaju „gry”, która ma pokazać, ile to od niego zależy. Szkopuł w tym, że tą akurat sprawą grać nie powinien – bo że tak to ujmę, to zbyt poważna rozgrywka, by nią pogrywać. Powinien ją podpisać w trymiga i zamknąć wszelkie spekulacje. Kropka. 

A co, jeśli tak się jednak nie stanie? Co, jeśli – rzecz dla mnie niewyobrażalna i która rozważam czysto teoretycznie - prezydent wolnej Polski z nieznanych mi powodów jednak nie podpisze ustawy mającej przywrócić cześć milionom polskich ofiar II wojny światowej i Bohaterom, którym łgarze z Izraela plują dziś w twarz? W takiej sytuacji, taki drobiazg, jak oczywisty fakt, że wetując tę ustawę lub odsyłając ja do Trybunału Konstytucyjnego, raz na zawsze, definitywnie, ostatecznie i już nieodwołalnie (!) - i to bez względu na to, jak będzie przebiegała jego dalsza kadencja i co jeszcze w jej trakcie zrobi oraz czego nie zrobi - straciłby moje poparcie, może nie mieć dla niego żadnego znaczenia. Może nie mieć znaczenia także i to, że nieodwołalnie – jestem tego pewien – straciłby poparcie milionów innych Polaków i jako polityk, byłby w Polsce skończony. Ale może mieć znaczenie co innego: bez względu na to, co do tego momentu zrobił i co jeszcze zrobi w całym swoim życiu, potomni zapamiętają go tak, jak zachowa się właśnie teraz – jako polskiego Prezydenta, który wbrew naciskom z za granicy i tabunom kłamców, odważnie bronił prawdy i honoru swoich Rodaków lub jako tchórza, który zdradził ideały przyświecające ufającym mu ludziom i jednocześnie zdradził swoich wyborców, którzy uwierzyli, że będzie prawdziwym Prezydentem wolnej Polski i Polaków. 
To jednak rozważania czysto teoretyczne, bo nie mieści mi się po prostu w głowie, by Prezydent Polski, w tej akurat sprawie, nie zachował się, jak trzeba. W historii są bowiem takie „mosty”, których przekroczenie bądź nie, decyduje o biegu losów i dziejów - tak ludzi jak i narodów. Przed takim mostem stoimy teraz my wszyscy, a konsekwencje podejmowanych decyzji, dobre i złe, spadną na następne pokolenia. Tak bowiem, jak do momentu rozpętania całej tej zawieruchy przez Żydów - i wyłącznie przez Żydów, to trzeba mówić jasno, bo nowelizacja ustawy o IPN broni tylko fundamentalnej prawdy i jako taka powinna wejść w życie dawno temu – tkwiliśmy przed nimi w pozycji klęczącej, tak wycofanie się z ustawy choćby o milimetr rzuciłoby nas w błoto na twarz, a z tego błota nie podnieślibyśmy się już przez następne dziesięciolecia, może nawet nigdy.”

Powyższy tekst sprzed kilku dni był moim Rubikonem, a liczba komentarzy, maili i sms – ów, jakie otrzymałem, wskazuje, że nie tylko moim. Prezydent Andrzej Duda idąc „tropami” Sejmu i Senatu, ustawę o IPN podpisał – i bardzo dobrze się stało. Byłoby jednak jeszcze lepiej, gdyby w tej kluczowej dla przyszłości naszego kraju sprawie Sejm, Senat i Prezydent Polski wypowiedzieli się nie tylko spójnie i jednym głosem, ale też bez żadnego „ale”, twardo, jak w pieśni z „Piwnicy pod baranami”: „ Są także dwa słowa - klucze i każdy dobrze to wie, jak trudno przed nimi uciec, wybieraj: tak albo nie”. Mimo wszystko szkoda, że dobra co do zasady decyzja Prezydenta, przypomina jednak siedzenie na barykadzie, według zasady: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. Można było jednym ruchem, ostatecznie i nieodwołalnie, niczym cięcie nożem, zamknąć kwestię, mówiąc „tak”- jak we wspomnianej wcześniej pieśni: „Tak, choćby piekło, szatani, Tak, choćby dach walił się, Tak, choćby pękały ściany, Tak, choćby wszyscy na nie - Wybieraj, nie wahaj się”. Powiedzenie „tak - ale…”, to mimo wszystko nie do końca wykorzystana szansa na jednoznaczne powstanie z kolan – bo Bóg jeden wie, jak długo będzie to teraz procedowane w Trybunale Konstytucyjnym i jak w ogóle wszystko to się skończy. 

Wojciech Sumliński   

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka