Włodzimierz Pańków Włodzimierz Pańków
461
BLOG

"ARTYŚCI - PEDOFILE?"...

Włodzimierz Pańków Włodzimierz Pańków Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Odłożyłem w czasie napisanie tej notki o kilka dni, bo , po pierwsze, miałem pilniejsze tematy i musiałem je "obsługiwać", po drugie - czuję się trochę nieswojo w tematyce "obyczajowej", no, ale ostatnie tygodnie oswoiły wielu z nas z tą tematyką dzięki jej "rozdmuchaniu", w kontekście prawdziwego czy rzekomego kryzysu Kościoła Katolickiego, wywołanego jakoby zjawiskiem pedofilii w szeregach jego kapłanów, w Polsce i na świecie. Po trzecie, musiałem trochę przemyśleć to, co mi się przydarzyło i czego byłem świadkiem kilka dni temu, w poniedziałek czy we wtorek...

Otóż mam zwyczaj spędzać czas w leżącym niedaleko mego miejsca zamieszkania parku, szczególnie w godzinach porannych, gdy jeszcze słońce nie przypieka, powietrze jest świeże i nie ma nadmiaru psów i ich panów (pań). Tak jak w  dniach poprzednich, udałem się w kierunku mojej ulubionej ławeczki aby zrobić codzienną "prasówkę", aliści...

Okazało się, że teren jest zajęty i zasłonięty dużymi, białymi ekranami, pomiędzy którymi miotało się kilkanaście - plus-minus 10-12 - osób, wśród których rzucała się w oczy jakoś egzotycznie ubrana para dzieci (10-12 lat) - jakaś "księżniczka" i jej "męski odpowiednik" oraz duży pies, w jasnym kolorze... Nie będę Państwa wprowadzał w szczegóły tego, co tam się działo, ale rzucało się w oczy, że wspomniana para dzieci stanowiła przedmiot powtarzalnych "ataków" i miętoszenia (teraz to się nazywa "molestowaniem") ze strony pary dorosłych "aktorów", którym towarzyszył wspomniany pies... Widać było, że wszyscy się świetnie bawią, również dzieci - bo dlaczego nie, taki "ubaw"...  Domyśliłem się, że ten  "happening" był nagrywany, na co wskazywała powtarzalność tego szczególnego seansu, który oglądałem z odległości 50-70 metrów, z innej stojącej tam ławeczki...

Prawdę mówiąc, byłem dość zszokowany tym, co widziałem, i co przypomniało mi, że kiedyś, dawno temu, w środowiskach zbliżonych do tzw. "salonu warszawskiego" krążył krótki żart ("kawał"), na który składało się pytanie: "Czym się różnią pedofile od pedagogów?" i odpowiedź: "Pedofile kochają dzieci..." Tu dużo było objawów tej "miłości", wręcz fizycznych... Przypomniałem sobie to, co opowiadała aktorka Młynarska o "preparowaniu" Jej do "sceny miłosnej" w filmie "Kronika wypadków miłosnych" A. Wajdy...

Patrząc na to, co się dzieje wyobraziłem sobie, że tymi dziećmi mogłyby być moje wnuki - w tej kategorii wiekowej mam ich trzech - i że to one są przedmiotem tych "specyficznych" operacji i nagrań, służących... no, nie wiem czemu: reklamie? jakiemuś teatralnemu spektaklowi? czemuś innemu?

Zatelefonowałem na nr 112 i zachęciłem by tym "happeningiem" - który trwał już z godzinę - zainteresowała się policja, bo nie wyglądało to tak niewinnie, jak by wynikało z nastroju jego uczestników. Mój "meldunek" potraktowano poważnie, zanotowano dane personalne, ale przez następne pół godziny nic się nie działo, a ja musiałem się oddalić... I nie wiem, co się działo po moim odejściu.

Następnego dnia -  i zresztą do dzisiaj -  jedynym śladem tego "happeningu" był spory kawał wystrzyżonej trawy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo