Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
3614
BLOG

Zaczynają się polityczne docinki i zmiana narracji po wyborach. A jeszcze nie ma koalicji

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 179
Sytuacja polityczna od poniedziałku, gdy niemal jasnym się stało, że PiS nie osiągnie minimum 210 mandatów, potrzebnych do zawiązania koalicji, niezwykle mnie bawi. Szczególnie sformułowanie "to była tylko przenośnia" (cyt. "Uroczyście przysięgam, dzień po wyborach pojadę do Brukseli po KPO") nabierze nowego znaczenia pod szykowanymi rządami.

Już się zaczyna

Wszak czeka nas rozliczenie "100 obietnic na 100 dni", a szykuje się też konflikt o aborcję: Lewica jest za liberalizacją przepisów, pozwalającą na usuwanie ciąży do 12 tygodnia bez przeszkód, a Trzecia Droga wyraźnie nie. Donald Tusk deklarował wiele miesięcy temu, że wyrzuci każdego z własnych list, kto będzie przeciw, a więc i na logikę z rządu. Być może będzie musiał jednak połknąć własny język, bo to Władysław Kosiniak-Kamysz rozdaje karty w triumwiracie. A potrzebnej większości do rewolucji światopoglądowej, jeśli nie dołączy do niej PSL, nie ma. 

Do tego dochodzi kredyt 0 proc. dla młodych - tu KO i Lewica są na "tak", ale już Trzecia Droga - nie za bardzo, co oznajmił przynajmniej rozpromieniony powrotem na polityczną scenę Ryszard Petru.

800 plus? KO obiecała wprowadzić od zaraz, czyli w czerwcu 2023, więc na logikę nowa władza od stycznia powinna wyrównać środki dla rodzin, począwszy od tego miesiąca, w którym domagała się wdrożenia podwyżki. Tymczasem Trzecia Droga nie wie, czy chce dać pracującym czy, jak Petru - najgorzej zarabiającym.

Pojawiają się głosy, że nie da się, ot tak, wyrzucić wszystkich z TVP i Polskiego Radia, bo przecież potrzebna jest ustawa, a blokować tego typu pomysły będzie Andrzej Duda. Do odrzucenia weta co najmniej przez dwa lata potrzeba 276 "szabel", a nie 248.

A jeszcze przed nami targi o nazwisko premiera. PSL chciałoby Kosiniaka-Kamysza, KO nie wyobraża sobie, by nie był to Donald Tusk. Chrapkę miałaby też Lewica, choć jej szanse są w tym wyścigu najmniejsze.

Opozycja nie była przygotowana na wygraną w mandatach

I to wszystko jeszcze przed uformowaniem nowego rządu, zaledwie dzień po ogłoszeniu oficjalnych wyników. A gdyby tak niejasne zapowiedzi ws. 800 plus, darmowego ZUS lub podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. złotych pojawiły się przed wyborami: "będzie trudno", "zobaczymy, co z budżetem", "najpierw oszczędności" - to coś mi się wydaje, że niektórym partiom poparcie w wyborach spadłoby o te kilka pkt proc. 

Sytuacja też zabawnie pokazuje, że opozycja nie była gotowa na wygraną w mandatach, wbrew zapowiedziom Tuska na finiszu kampanii. Spodziewano się raczej 215-220 miejsc w Sejmie dla PiS i trzeciej kadencji w koalicji z Konfederacją. W innym wypadku umowa koalicyjna byłaby już dawno przygotowana, pozostawałaby formalnością, a koalicjanci mieliby szafy pełne ustaw, zamiast się droczyć na Twitterze o aborcję czy nazwisko kandydata na premiera.  

Fot. Facebook/@Donald Tusk 

Komentarz ukazał się na Niezalezna.pl

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka