Edmund Klich, akredytowany przy MAK, jest sprawdzany przez służby, podległe Jackowi Cichockiemu - taką informację podają media za "Faktem". Można się domyślić, że chodzi o kontrwywiad, który zwalcza penetrację obcych państw. Ktoś to oskarżenie w otoczeniu rządu w kierunku Klicha wysunął i zrobił to świadomie.
Rola przewodniczącego PKBWL w badaniu katastrofy smoleńskiej jest powszechnie znana. Klich rozpoczął kilka tygodni po tragedii rewoltę, oskarżał Rosjan o torpedowanie śledztwa i niedopuszczanie polskiej strony do dowodów. Potem najwyraźniej ktoś go "naprostował", bo zdanie zmienił i wersję o wspaniałomyślnym MAK, bazującym na dowodach, utrzymuje do dziś. Zrobił wszystko, by mieć jako jedyny dostęp do Morozowa i Anodiny.
Zachowanie Klicha, nagrywającego wszystkich, których spotka, jest ponadstandardowe. Może oznaczać zarówno strach przed konsekwencjami w późniejszym czasie, swoistą "polisę" - straszak dla innych - jak i celowe działanie na rzecz...no właśnie, kogo? Komu Edmund Klich udostępniał nagrania i w jakim celu? Skoro podobno nie potrafi nawet włączyć dyktafonu, kto mu zlecił to zadanie?
Edmund Klich wcale nie musi być rosyjskim szpiegem. Zresztą, nawet jeśli okazałoby się, że taką rolę odgrywa akredytowany, to ilu agentów, działających na rzecz "korporacji zabójców", czyli Kremla, kontrwywiad polski wykrył? Czy rzeczywiście ekspert lotniczy miałby z tego powodu jakieś poważne problemy?
Kiedyś sugerowałem i chyba nie byłem w tym poglądzie odosobniony, że służby specjalne powinny Klicha dogłębnie prześwietlić. Staje się to dopiero teraz, o ile rzeczywiście minister Cichocki tak zdecydował. Nie świadczy to zbyt dobrze o kondycji polskiej osłony wywiadowczej.
Zwróćmy uwagę na jeszcze jedną sprawę - dziś zaczyna się dyskusja w mediach, czy Klich jest "agentem" albo, ujmując łagodnie, działa na rzecz państwa ościennego. Kilka miesięcy temu sformułowanie choćby cienia takiego zarzutu byłoby nie do pomyślenia. Kto chce "odstrzelić", bądź co bądź, ośmieszonego eksperta?
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka