Redakcja "Rzeczpospolitej" kilka godzin temu, po konferencji prokuratury wojskowej, opublikowała oświadczenie, w którym napisano wprost o "pomyłce" w kontekście trotylu i nitrogliceryny na wraku Tu 154 M i w miejscu katastrofy. Jak można łatwo sprawdzić, słowa te zostały z oświadczenia na stronie rp.pl usunięte.
Na Twitterze i w mediach zaczęło się ostre grillowanie Cezarego Gmyza - począwszy od zarzutów o kłamstwo, po teorie spiskowe, według których miał zostać poinstruowany tak, by Jarosław Kaczyński dał się ponieść emocjom po publikacji, a po sprostowaniu Donald Tusk mógł triumfować i wrócić do świetnych wyników w sondażach. Spalanie na stosie odłożyłbym na późniejszy termin, a "głębszych" wytłumaczeń do ujawnionej publikacji bym się nie doszukiwał, poza tym, co obecnie ma miejsce, o czym za chwilę.
Przypomnę: prokurator Ireneusz Szeląg dzisiaj potwierdził, że próbki, jakie uzyskali biegli w Smoleńsku, są badane i materiał dowodowy zakłada w tej chwili każdą możliwość - nie zamknięto procesowo wątku zamachu. W dodatku szef warszawskiego oddziału NPW nie potwierdził, jakoby z całą pewnością nie było na wraku Tupolewa trotylu, tylko że w toku badań go nie stwierdzono. I nie stwierdzi prokuratura tego nigdy, dopóki nie zakończą się wszelkie ekspertyzy. O tym nikt nie raczy wspomnieć.
A teraz o reakcjach wewnątrz redakcji "Rzepy" w sieci:
1. Dominik Zdort napisał na Facebooku: Ja nie przepraszam. Gmyz też nie. Aż się boję ujawnić, kto pisał te przeprosiny...(...) Odnaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. (...) Niestety potem ktoś pozwolił się zawrzeszczeć. Jaj komuś zabrakło.
Źródło: https://twitter.com/FelixisFelicis/status/263311004581130241/photo/1/large
2. Wojciech Wybranowski napisał również na Facebooku (oryginalna pisownia): Krotko- rozum nie powinien przegrywac ze strachem. Wiem, ze Czarek b. dlugo sprawdzal materialy i weryfikowal prawdziwosc informacji. Wiem tez, ze zrobil to rzetelnie i solidnie. Jego publikacja w Rz jest publikacjäodpowiadajaca prawdzie.
Jak to w końcu z tą publikacją "Rzeczpospolitej" już po konferencji prokuratorów było? Kto w imieniu Cezarego Gmyza napisał oświadczenie, które według części dziennikarzy z redakcji - przynajmniej w usuniętym zwrocie z pomyłką - było nieprawdziwe w swej wymowie? Skoro redaktor Gmyz wraz z grupą innych dziennikarzy są pewni swoich przekonań, dlaczego "Rzeczpospolita" dała się tak łatwo spacyfikować i ośmieszyć?
Jedyną receptą na skuteczną walkę o wiarygodność byłoby swoiste harakiri - wyłożenie wszystkich dowodów na stół, wyciągnięcie na wierzch informatorów. To z kolei byłoby jednak i dla nich zabójcze i dla Gmyza skończyłoby się końcem przygody z dziennikarstwem.
Póki co triumfują Ci, którzy przynajmniej kilka razy wprowadzali opinię publiczną w błąd, sugerując presję, wywieraną ze strony gen. Błasika w kokpicie czy konflikt między nim a Protasiukiem. Poczekajmy jeszcze ze stosem dla dziennikarza "Rzeczpospolitej", bo nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa.
PS. Cezary Gmyz na Twitterze:Z niczego się nie wycofuje. Moi informatorzy to ludzie o najwyższej wiarygodności. Źródła od siebie niezależne. I zawsze będę ich chronił.

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka