Azrael Kubacki vel Jacek Gotlib to, wydawałoby się, tak groteskowa postać w polskim Internecie, że nikt poważny nie powinien się nim zajmować. Wtajemniczeni salonowicze, którzy poznali się na kulturalnych obyczajach tego pana, kumplującego się jednocześnie ze Stefanem Bratkowskim i esbekiem Wojciechem Garstką - czapki z głów, doborowe towarzycho, choć inteligencją oficer bezpieki i były rzecznik Kiszczaka bije niespełnionego komentatora na głowę - wiedzą o co chodzi. Za sprawą Cezarego Gmyza, który napisał na Twitterze, że SKW wzięła na celownik pewnego blogera, pobierającego wypłaty z rosyjskiej ambasady, wybuchła w Internecie wrzawa na zasadzie: uderz w stół, a nożyce się odezwą. Możemy się spodziewać listów otwartych w obronie "szykanowanego" Gotliba.
Jako pierwsze, mężnie wstawiły się za nim Agnieszka Gozdyra i Eliza Michalik. Z pierwszą miałem już "przyjemność" podyskutować na Twitterze, co skończyło się dla niej powszechnym pośmiewiskiem w Internecie, który nie umknął nawet "Pudelkowi". Tak zwana dziennikarka Polsat News ma na swoim koncie wskrzeszenie Romana Dmowskiego i porównanie morderstw na zwierzętach w kopenhaskim ZOO do Auschwitz. Eliza Michalik natomiast, ze swojej radosnej, plagiatowej twórczości, musiała się kiedyś ostro tłumaczyć, co zakończyło też jej współpracę z Salonem24. Przykłady ordynarnego zżynania tekstów innych autorów są udokumentowane tutaj. Teraz haruje w kilku niszowych mediach, gdzie wyśmiewa do woli Kościół, prawicę, katastrofę smoleńską - wszystko, co doprawdy nadaje się do "robienia sobie beki", jakby to ujęła niestrudzona publicystka, związana kiedyś z "Gościem Niedzielnym" i "Gazetą Polską". Wypada czekać na reakcję kumpli, ze szczególnym uwzględnieniem operacyjnych możliwości Garstki.
Nie mam pojęcia, czy Azrael jest rosyjskim agentem czy należy do grupy zwanej polieznyj idiot. Byłby to pierwszy tak znany przypadek w polskiej blogosferze. Niedawno wspólnie z Witoldem Gadowskim opisaliśmy mapę działania rosyjskich tub propagandowych w Internecie. Wraz z aneksją Krymu i ofensywą Putina, coraz głośniej odzywają się szczekaczki Kremla. I nie ma się co dziwić - internetowe brygady rosyjskich służb są budowane za grube pieniądze w wielu krajach, nie można mieć złudzeń, że nie działają w Polsce. Gotlib wsławił się tekstami o tym, by Polska poszła na współpracę z imperium rosyjskim, olała Ukrainę i Krym, bo to leży w naszym interesie. Nie wiem jednak w czyim, bo z pewnością nie w moim i wielu rodaków, popierających Ukraińców.
Azrael w swoim stylu, łamaną polszczyzną, zdołał napisać, grożąc Gmyzowi: I organy bezpieczeństwa państwa, które i nim, i mediami w których był, jest i będzie zajmą. Zgadując, o co autorowi właściwie chodzi, bo z przytoczonego zdania nic nie wynika, zgaduję, że bloger chce uruchomić polskie służby, które miałyby się zająć dziennikarzem, tylko dlatego, że ten zatwittował.
To zdanie jest podsumowaniem osobliwych wyczynów intelektualnych tego pana. Czekając na listy otwarte w obronie blogera, mam pretensję do Cezarego, że dał mu swoje pięć minut. Nawet, jeśli z każdą sekundą Gotlib i jego kompani się ośmieszają.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka