Zbliża się kanonizacja Jana Pawła II. Przy tej okazji - wystarczy wpisać w Google odpowiednie frazy - możemy zaobserwować w Internecie nieskończenie wiele wpisów o rzekomym romansie Karola Wojtyły z maszynistką "Tygodnika Powszechnego", Ireną Kinaszewską, który jakoby ciągnął się od lat 50. Temat powrócił w latach 80. wraz z nieudaną prowokacją krakowskiej SB, pokłosiem wielkiej operacji PRL-owskiej tajnej policji we współpracy z KGB o kryptonimie "Triangolo". Dziś inspiratorzy tamtej misternie ukutej prowokacji próbują zasiać ferment, wykorzystując najbardziej dogodny moment. Mam niestety wrażenie, że wszystko dopiero przed nami.
Już w Lublinie jakieś ateistyczne oręże w walce z Kościołem agitowało plakatami, na których widniał przyszły papież, Kinaszewska i jej syn. Propagandziści, idąc śladem SB, sugerowali i chcą to robić nadal, również w dniu kanonizacji Ojca Świętego, że nie jest to przypadkowa fotografia - a jak naprawdę było, napisał już parę dni temu Witold Gadowski. Prawdą jest, że kardynał Wojtyła poznał Kinaszewską w latach 50. i to głównie jemu zawdzięczała pracę w redakcji "TP". Jak również to, że łączyły całą trójkę - stąd nazwa operacji "Triangolo" - zażyłe relacje. Tyle prawd, reszta w przekazie propagandystów i słupów bezpieki z "Faktów i Mitów" jest kłamstwem.
Niedawno spotkaliśmy się z operacyjniakiem z Wydziału IV, jedną z prominentnych postaci krakowskiej bezpieki, który miał doskonałe relacje z przedstawicielami sowieckiego konsulatu. Wbrew temu, co wojujący ateiści chcą wmówić społeczeństwu, a do czego zapewne lada chwila wrócą niektóre media, Adam Kinaszewski nie był synem Wojtyły. Jeśli rzeczywiście dochodziłoby do relacji intymnych pomiędzy kapłanem a kobietą niskich obyczajów (określenie tego funkcjonariusza), załamaną i rozpitą po nieudanym małżeństwie, po jaką cholerę w 1983 r. grupa Piotrowskiego podrzucałaby ks. Bardeckiemu sfałszowany pamiętnik Kinaszewskiej, a żeby wszystko uwiarygodnić, dorzuciła w pakiecie kapcie Karola Wojtyły? Dlaczego próbowali ją upić i znarkotyzować tylko po to, by powiedziała jedno zdanie, rzucające cień wątpliwości na osobę Papieża? W odpowiedzi Piotrowski usłyszał: "Papież to święty człowiek".
Akcja spaliła po tym, jak inicjator prowokacji rozbił się autem na słupie, odwożąc jedną z funkcjonariuszek SB po zakrapianej imprezie. Treści sfałszowanego pamiętnika do dzisiaj nie poznaliśmy, choć można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że pojawiły się tam zmontowane wątki intymne w tym sprawa właśnie Adama, który zwykł zwracać się do Ojca Świętego per "Wujku". Tajemnicę zmontowanych wspomnień Kinaszewskiej zabrał do grobu ks. Bardecki, którego w latach 90., po wyjściu z więzienia, odwiedził Piotrowski w jego mieszkaniu. To, o czym rozmawiali, to również tajemnica, która już nigdy nie zostanie wyjaśniona. Ks. Boniecki wie tylko, że jedną z poruszanych spraw była pożyczka dla mordercy ks. Popiełuszki, o którą miał poprosić duchownego.
Wspomniany funkcjonariusz krakowskiej bezpieki w rozmowie przyznał, że przez kilka lat, dzień w dzień podsłuchiwano w "czwórce" to, co dzieje się w mieszkaniu Kinaszewskiej. Pamięta do dzisiaj jej adres, przejeżdżając ulicą Krowoderską, przywołuje wspomnienia. Chodziło w akcji "Triangolo" nie tylko o wrobienie Karola Wojtyły w romans, w co święcie przekonani byli esbecy, ale właśnie w ojcostwo. I okazało się, że nic z tego nie wyszło. Papieża z Kinaszewską łączyła przyjacielska więź, nic więcej. Gdyby było inaczej, Papież, zgodnie z instrukcjami szefa KGB Jurija Andropowa, zostałby już wtedy skompromitowany. Jedyną osobą, która najprawdopodobniej zna treść pamiętnika, jest nieuchwytny dla dziennikarzy Grzegorz Piotrowski. Ciekawe tylko, z czyjej inspiracji powstał szereg artykułów na ten temat w "Faktach i Mitach"?
I jeszcze jedno - Czesław Kiszczak powiedział dziennikarzom TVN przed laty, realizującym krótki materiał o "Triangolo", że nic nie wiedział o całej operacji, a nawet, że najprawdopodobniej nie miała nigdy miejsca. To kłamstwo w dodatku podwójne. Tego typu gry operacyjne, w dodatku z dużą dozą pewności konsultowane z Moskwą, musiały przechodzić przez ręce szefa tajnej policji, co również potwierdzają zaangażowani w prowokację oficerowie.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka