Już nikt nie ma wątpliwości, że to co wyprawia Władimir Putin na Ukrainie, to budowa neoimperium w duchu stalinowskim. Uczeń Jurija Andropowa posuwa się do skrytozabójstw przeciwników separatystów na wschodnich połaciach Ukrainy, a jego przyboczny Sergiej Ławrow grozi wprost Ameryce wojną. To już nie są przelewki, panowie Tusk i Sikorski. Jak zwykle budzicie się z rękami w nocnikach, ale tym razem powrót do "resetu" w stosunkach z Moskwą może przynieść opłakane skutki.
I doprawdy nie wiem, jak skomentować udział polskiego ministra spraw zagranicznych w hucpie, która odbędzie się jutro. Grono samozwańczych ekspertów: niepoprawny językowo pisarz Gotlib vel Azrael, Agnieszka Wołk-Łaniewska, broniąca jak lwica na łamach agenturalnych mediów prawa Putina do samowolki na Ukrainie, Daniel Olbrychski czy Jarosław Gugała będą dyskutować o tym, czy (cytuję): "Jedynie ustanowienie silnych wpływów Rosji na Ukrainie może zagwarantować trwały pokój w Europie". Więcej informacji o tym arcyciekawym wydarzeniu znajdziecie na Facebooku. Poza Adamem Rotfeldem, żaden dyskutant nie ma żadnych kwalifikacji do rzeczowej debaty o polityce Kremla wobec postsowieckich (straszne słowo, prawda?) peryferii. Całą tę hucpę będzie firmować swoim niechybnie wielkim autorytetem Radosław Sikorski.
Szczególnie zaskakuje obecność obok polskiego ministra spraw zagranicznych redaktorki "Dziennika Trybuna", udzielającej się dla antypolskiego w całej rozciągłości "Głosu Rosji". Wołk-Łaniewska potrafiła pisać takie bzdury, jak te, gdzie potrafiła przerzucać winę za strzały na Majdanie i masakrę na opozycji na...samych Ukraińców:
Na swój sposób zazdroszczę jednak mainstreamowym polskim komentatorom pewności, kto jest dobry, a kto zły w ukraińskim konflikcie. To pomaga w porządkowaniu świata.
Kiedy światowe agencje donoszą o dwóch potwierdzonych ofiarach kul i jednej, która może być efektem nieszczęśliwego wypadku – „Gazeta Wyborcza” nie waha się pisać, iż „5 osób zginęło po ataku Berkutu na barykady antyrządowych aktywistów”, a „Rzeczpospolita” donosi nawet, że „co najmniej pięć”. Nikt na świecie nie wie, kto jest za te śmierci odpowiedzialny – z wyjątkiem Janusza Onyszkiewicza, dla którego „w zasadzie jest pewne, która strona strzelała” (http://polish.ruvr.ru/2014_01_24/Polska-tesknota-za-ZSRR/).
W innym tekście broniła pomysłu Kremla z referendum na Krymie, powołując się, a jakże, na casus Kosowa i przede wszystkim, mieszając kompletnie konteksty, ukazując referenda w innych krajach. Wołk-Łaniewska zapomniała jeszcze dodać, że i w Polsce było referendum ws. przystąpienia do Unii Europejskiej, skoro nie jest ważne, gdzie odbywa się głosowanie i w jakim rzeczywiście celu:Referenda w sprawie niepodległości są ostatnio bardzo modne. W 2006 roku, w wyniku referendum samodzielnym państwem stała się Czarnogóra, która zerwała tym samym federację z Serbią. W 2011 roku w wyniku referendum powstało najmłodsze państwo na świecie – Sudan Południowy. W 2013 roku ludność Falklandów, w liczbie 1513 z 1672 uprawnionych, zdecydowała, że chce pozostać terytorium zamorskim Zjednoczonego Królestwa. (http://polish.ruvr.ru/2014_03_20/Polski-terror-patriotyczny-8103/).
Wołk-Łaniewska pod artykułami w "Głosie Rosji", dla pewności - gdyby ktoś miał przypadkowo wątpliwości - nazywana jest "polską dziennikarką", a kremlowska tuba zastrzega w stopce, że jej teksty mogą być "niezgodne z linią redakcji". Skoro minister Sikorski, reprezentujący bądź co bądź interesy Rzeczpospolitej, ma o czym z nią rozmawiać (o reszcie plejady gwiazd nie warto wspominać), to wypada pogratulować mu konsekwentnie budowanego wizerunku. Smacznego.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka