Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
942
BLOG

Donald Tusk odracza egzekucję

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Afera podsłuchowa Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Po długim weekendzie zapewne dowiemy się, że premier porządzi kilka tygodni i pójdzie na "kompromis" w celu ratowania twarzy - zdecyduje się na przedwczesne wybory. Donald Tusk nigdy o tak wczesnej porze nie zapraszał do gmachu KPRM dziennikarzy. A powinien to zrobić natychmiast po akcji ABW i prokuratury w siedzibie "Wprost", gdzie próbowano złamać media, które dysponują katastrofalnymi dla PO taśmami.

Teraz sztab szefa rządu zapewne ustala, jak w poniedziałek wyjść z twarzą. Trudno było mu w ostatni poniedziałek, jeszcze trudniej dzisiaj, gdy okazało się, że władza zachowuje się w gangsterskim stylu - jak złodziej, nad którym wisi nieprzyjemny zapach więziennej celi i kradnie dowody winy. I umówmy się - gdyby nie solidarność dziennikarska i to, że ABW z prokuratorami wkroczyło przy świetle kamer, a to, co wyrabiają, zostaje uwiecznione na Twitterze, doszłoby do rękoczynów. Agenci służb próbowali przecież "na chama" wyrwać laptopa Latkowskiemu. Zagrozili, by wszyscy opuścili budynek "Wprost", bo inaczej zastosują wariant siłowy. Przecież po to wezwano na pomoc oddziały policji. Funkcjonariusze państwa, którzy powinni wylecieć na zbity pysk albo służyć "demokratom" pokroju Putina czy Łukaszenki, tłumaczyli dziś, że policjanci z pałkami wparowali "by zapewnić bezpieczeństwo prokuratorowi, nadzorującemu przeszukanie".

Nie, wcale nie chodzi o to, że ostatnią misją skompromitowanego ministra Sienkiewicza jest wyrwanie dowodów z rąk dziennikarzy, by ustalić, co konkretnie mamy na kolejnych taśmach! Dzień przed wizytą smutnych panów w redakcji tygodnika, jedna z nagranych osób próbowała podpytać autorów tekstu o aferze podsłuchowej, co konkretnie na nią jest. Doszło już do tego, że politycy błagają w swojej sprawie dziennikarzy, byle tylko dali im spokój.

Wreszcie wszyscy się przekonali, łącznie z Moniką Olejnik, że ta władza się wypruła, wegetowała dla wpływów, jej polityczne credo brzmiało: walka z PiS. I nic więcej. Dlatego też Donald Tusk, po wygłoszonym manifeście Olejnik, zrobił minę, jakby chciał zapaść się pod ziemię, nie miał kompletnie nic do powiedzenia. Jednego cudu partia, ukrywająca się pod nazwą Platforma Obywatelska, rzeczywiście dokonała. Monika Olejnik, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Tomasz Sekielski czy Łukasz Warzecha i Cezary Gmyz mówią wspólnym, jednym głosem.

Premier jest odpowiedzialny za wieczorny zamach na wolność słowa, jako nadzorujący prace Sienkiewicza a także służb specjalnych. Trzeba nie mieć zwyczajnie wstydu, by po takiej akcji nie spakować swoich rzeczy, swoich ministrów i nie dołożyć w pakiecie walizki Belki. Donald Tusk korzysta tylko z furtek, jakie daje mu "teoretyczne państwo". Co się jednak odwlecze to nie uciecze.

Premier, który nie robi nic, podczas gdy aparat państwowy zwalcza ujawniających szwindle na temat ministrów obecnego rządu, jest skazany na porażkę. Najprawdopodobniej może też zapomnieć o karierze w strukturach unijnych. Choć spora część wyborców i dziennikarzy tam właśnie by go wysłała i to jeszcze dziś.

Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka