Stary Wiarus Stary Wiarus
1033
BLOG

Smuta

Stary Wiarus Stary Wiarus Polityka Obserwuj notkę 26

Smuta

 

Być może jestem defetystą, albo może po prostu mam dziś zły dzień.

Ale myślę, że Jarosław Kaczyński przegra.

 

Po pierwsze dlatego, że nie przychodzi mi do głowy żadne istniejące współcześnie państwo o którym powiedzieć by się dało, że jego ustrój jest oparty na moralności i prawdzie, z ktorych to imponderabiliów następnie wywodzi się jego cały system prawa.  Naturalnie, system wyposażony w stosowne 'checks and balances' czyli powszchnie akceptowane i automatycznie funkcjonujące skuteczne ograniczniki i regulatory sprawowania władzy. 'Checks and balances' decydują o tym, czego rząd i administracja państwowa zrobić nie mogą, choćby chciały. Są owocem historycznych sporów tronu z parlamentem w Wielkiej Brytanii i gwarancją nadrzędności państwa nad jego władzami. W Polsce są kulturowo obce i uważane za burżujskie wydumki, ponieważ każdy rząd przyznaje sobie nieograniczoną moc sprawczą.

Powie ktoś, a Konstytucja Stanów Zjednoczonych i Konstytucja Trzeciego Maja? Tak, to są pomnikowe dokumenty. Ale to są dokumenty innej ery i innego czasu. Czasu, kiedy zdolność do czynności honorowych  była fundamentem reputacji, a pomiędzy ludźmi honoru uścisk dłoni był przyjmowany jako gwarancja kontraktowa ze wszystkimi prawnymi konsekwencjami tejże. Na lepsze czy na gorsze, ale ten czas odszedł w przeszłość, a kontrakty i ich gwarancje kancelarie prawnicze poddają drobiazgowej egzegezie przed ich podpisaniem.

 

Po drugie dlatego,że żoliborski inteligent to jest epigon ginącej klasy. Nie wygra w bójce z bandą żuli uzbrojonych w potłuczone butelki, którzy mają wiele do stracenia. Inteligent ma swój ideał i swoje zasady. Żule walczą o to, by było tak jak było, czyli w pierwszym rzędzie o to, by nie było żadnych 'checks and balances', żadnych ideałów, aksjomatów, konwencji i zasad, których żul nie mógłby dla wlasnej korzyści obejść lub przeskoczyć.

Za fasadą państwa przeznaczoną do oglądania przez cudzoziemców, pomalowaną importowaną farbą na wesołe kolory, mają być "zaprzyjaźnione" media, dyspozycyjne sądy, "rozgrzani" sędziowie, nepotyzm, klientyzm, korupcja, biurokracja z siódmego kręgu piekła,  trzecia generacja ubecji jako nowa arystokracja, granty, fanty i grunty dla swoich, wdeptywanie w ziemię każdego zdania odrębnego, fura, skóra i komóra, oraz służbowa karta na fotel, hotel, burdel i serdel. Słowem, republika bananowa, lub słowami wnuka klasyka – ch.., d…. i kamieni kupa.

 

Próby walki na argumenty z żulami uskrzydlonymi wizją ChDKK to strata czasu.

Ditto poszukiwanie kompromisu, bo nie o kompromis temu towarzystwu chodzi tylko o odzyskanie demokratycznie utraconej władzy dowolnym sposobem, za wszelką cenę. Nie można boksować według reguł Johna Douglasa, dziewiątego markiza Queensberry, z przeciwnikiem, który woli kastet od rękawic.

 

Cud 1918 roku, kiedy z prowincjonalnych guberni trzech wrogich mocarstw niemal natychmiast stworzono funkcjonujące państwo, nie powtórzy się z powodu wyczerpania puli osób gotowych podporządkować własny interes wyższym ideałom. Ta pula, mozolnie uzbierana przez pokolenia niewoli, została w znakomitej większości zniszczona przez II wojnę światową i PRL.

 

Cud 1920 roku, kiedy z przedpola stolicy odparto przeważające siły wroga, nie powtórzy się z powodu postępu technologii. Dzisiejszy Tuchaczewski ma do dyspozycji środki techniczne pozwalające zwycięsko zakończyć wojnę zanim ofiara agresji zdąży podjąć decyzję jak się jej opierać. Najsilniejsi trzymają w ryzach przeciwników groźbą nuklearnej zagłady, ale w tym pokerze nikt nigdy nie rzuci na szalę Nowego Jorku ani Londynu by ocalić Włocławek, miasto znajdujące się, według słynnego bon mot Neville Chamberlaina, na terenach "sporu w dalekim kraju, pomiędzy ludźmi, których nie znamy"
 

Cud 1980 roku, kiedy 10 milionów ludzi stanęło pod sztandarem oporu, nie powtórzy się, z powodu arcyboleśnie oczywistego rozziewu pomiędzy rzeczywistością a utopią z urojeń robotnika, w której sklepy miały być pełne, ceny niskie, płace wysokie, emerytury godne, czyli też wysokie, mieszkania duże, praca ciekawa, lekka i dla każdego, szkoły, studia, lekarz, aptekarz, mleko i kolonie dla dzieci za darmo, a sprawiedliwość zawsze po stronie skrzywdzonych i słabych.

 

Nie będzie cudu.
Emigrujcie.
Chamstwo zwyciężyło.

emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka