Stary Wiarus Stary Wiarus
818
BLOG

Referendum, czyli trąbo nasza, wrogom grzmij

Stary Wiarus Stary Wiarus Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

70-letni bloger S24, pan Aleksander Chłopek (outsider 221) woła jak Wernyhora: "Polska będzie wielka, albo jej nie będzie", a w komentarzu dodaje: "Mimo moich 70 lat, bym walczył."

"Konstytucja a koniec III RP" http://1312eksa46.salon24.pl/776011,konstytucja-a-koniec-iii-rp


10/10 za patriotyzm, 1/10 za sens. Abstrahując już nawet od tego że średnia długość życia mężczyzny w Polsce wynosi 73,6 roku (WHO 2015), więc pan Aleksander ofiaruje na ołtarzu Ojczyzny w najlepszym razie trzy lata i siedem miesięcy, fascynuje mnie jego poczucie mandatu do ewentualnego wpychania w paszczę śmierci w walce trzydziestolatków z trójką dzieci.

 

W dyskusji pod notką pan Aleksander dodaje: "Może po prostu inaczej rozumiemy wyrażenie "Wielka Polska". Dla mnie wielka mądrością i pracą Polaków, silna liczną armią i sprawnymi oficerami, bogata i zasobna gospodarczo, sprawiedliwa i gwarantująca wolność obywatelom - to tak w wielkim uproszczeniu. "

 

W zbyt wielkim uproszczeniu, panie Aleksandrze. Ja także chciałbym być piękny, bogaty i powszechnie szanowany, ale wątpię by miało to nastąpić w tym czasie, który mi pozostał na tym padole. Zwłaszcza, że nic w tym kierunku nie robię, podobnie jak Polacy w kraju w kierunku wymarzonych przez pana ideałów.

Kto ma wytwarzać to bogactwo, i skąd ma pochodzić niezbędny kapitał? 

Skąd mają się wziąć sprawni oficerowie i entuzjastyczni szeregowcy pod ich komendą, jedni i drudzy potrzebni "na wczoraj"?

Liczna armia? Łatwo się entuzjazmować patriotyczną młodzieżą która wali do Obrony Terytorialnej, ale proszę przywrócić pobór, a runie na Zachód emigracyjna fala potencjalnych poborowych, przekonanych że ich krew zostanie, jak zawsze w historii Polski, zmarnowana. Czy bloger jest w stanie położyć rękę na sercu i przysiąc przed ołtarzem, że ci młodzi ludzie nie będą mieli racji? Czy też pan Aleksander pragnie zaminować granice i strzelać z wieżyczek strażniczych do dezerterów z patriotycznego frontu?


Kiedy ostatni raz istniała Polska sprawiedliwa i gwarantująca wolność wszystkim jej obywatelom? Jestem z wykształcenia historykiem, ale wygląda na to, że jeden z najlepszych polskich uniwersytetów, na który uczęszczalem, musiał zapewne przez nieuwagę pominąć ten szczegół w programie nauczania, bo mimo wysiłku nie jestem sobie w stanie takiego okresu przypomnieć.

 

Postawiłem swego czasu tezę, że wyczerpała się wśród Polaków pula osób skłonnych "na stos rzucać swego życia los" i systematycznie walić głową o ciągle tą samą ścianę w nadziei uczynienia w niej wyłomu. Na nic się tu nie zda przypominanie czasu świetności I Rzeczpospolitej i szumu husarskich skrzydeł. Etos Somosierry ("naprzód psiekrwie, cesarz patrzy!") , Legionów ("na stos rzuciliśmy swój życia los") i Monte Cassino ("tam wróg twój się kryje jak szczur") jest historycznie sprawdzony, ale przy zdobywaniu armat lub fortyfikacji. Natomiast całkowicie nie nadaje się jako sposób na życie zwykłych rodzin w czasie pokoju. Nie sposób żyć na codzień w najwyższym patriotycznym wytężeniu, dzieci muszą dostać buty i trzy posiłki dziennie. 

Wedle znanego powiedzenia Marszałka: naród wspaniały, ale ludzie k***y. Jeżeli nie starczyło nawet autorytetu św. Jana Pawła II, by rozpoczął się renesans moralny, natomiast ustało głosowanie na postkomunistów, to ja nie widzę możliwości cudów w wynikach referendum.

Nastąpiło, moim zdaniem, pogrobowe zwycięstwo Jakuba Szeli nad kosynierami Kościuszki.


Cud 1918 roku, kiedy z prowincjonalnych guberni trzech wrogich mocarstw niemal natychmiast stworzono funkcjonujące państwo, nie powtórzy się z powodu wyczerpania puli osób gotowych podporządkować własny interes wyższym ideałom. Ta pula, mozolnie uzbierana przez pokolenia niewoli, już nie istnieje, została w znakomitej większości zniszczona przez II wojnę światową i PRL. 

Cud 1920 roku, kiedy z przedpola stolicy niemal gołymi rękami odparto przeważające siły wroga, nie powtórzy się z powodu postępu technologii wojennej. 

Cud 1980 roku, kiedy 10 milionów ludzi stanęło pod sztandarem oporu, nie powtórzy się, z powodu arcyboleśnie oczywistego rozziewu pomiędzy rzeczywistością a utopią z urojeń robotnika, w której sklepy mają być pełne, ceny niskie, płace wysokie, emerytury godne, czyli też wysokie, mieszkania duże, jasne i za darmo, praca ciekawa, lekka i dla każdego, szkoły, studia, lekarz, aptekarz, mleko i kolonie dla dzieci bezpłatnie, a sprawiedliwość zawsze po stronie skrzywdzonych i słabych. 


I tak właśnie kończy się świat.
Nie hukiem, a skomleniem.
(Thomas Eliot, "The Hollow Men")


 

Jeśli alternatywa jest tylko taka, że Polska będzie wielka, albo jej nie będzie, to jej nie będzie.

 

 

 

emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka