Czyli, w języku królewskiego szczepu Piastowego, Tusk za [––––] nie zna angielskiego.
Z kartki, owszem, przeczyta, jak mu ktoś napisze, zwłaszcza bez użycia trudnych słów.
Ale kiedy ktoś mu zada względnie potoczną i względnie idiomatyczną angielszczyzną pytanie, którego Tusk nie zna, nie ma na nie przygotowanej z góry odpowiedzi, nie ma kartki z gotowcem i musi odpowiedzieć a vista, dzieje się jak wyżej.
Król Europy nie zrozumiał, o co go pytano. Nie mógł przejść na niemiecki, bo tak czy owak musiałby najpierw zrozumieć zadane po angielsku pytanie.
Król Europy zwłaszcza nie zrozumiał ani słowa 'giddy' (upojony, oszołomiony, doznający zawrotów głowy), ani popularnego idiomu 'kick the can down the road' (odłożyć rozwiązanie problemu na później). Oczy Króla Europy jak zająca złapanego w światła reflektorów zbliżającego się samochodu – bezcenne!
Król Europy nadludzkim wysiłkiem usiłował dopasować do pytania, którego nie zrozumiał, jedną z pięciu uniwersalnych odpowiedzi, które miał wykute na pamięć – z miernym skutkiem.
Po czym, zirytowany obsuwą, przysrał Bogu ducha winnemu dziennikarzowi Sky News, bo to akurat umie jeszcze z Gdańska.
Tusk na Prezydenta, Tusk na Papieża, Tusk santo subito!
Inne tematy w dziale Polityka