Xylomena Xylomena
151
BLOG

Jak nie czcić agresji

Xylomena Xylomena Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Biorąc na widelec agresję widać w niej jedynie niekontrolowany sposób rozładowywania niemocy, braku wpływu na coś egzystencjalnie ważnego lub tak traktowanego, co najczęściej sprowadza się do braku wpływu na ludzi, jako źródle agresji. Skąd więc wywodzi się wzorzec kulturowy, że agresja, to atrybut męskości, to jest nie lada zagadka. Nawet przy racjonalizacji, że potrzeby wojenne w historii świata sprzyjały gloryfikowaniu naparzających się wojów, królów, czy jak ich tam zwał, bo siły przebicia z liczebności narodu nie było żadnej, jeśli brał się on za znój pracy i pielęgnację sprawiedliwości, zamiast mordowanie i okradanie, kogo popadło wokół, to i tak trudno nie zauważyć sprzeczności między władztwem, a agresją, która bierze się wprost z braku władzy. Macie się mnie słuchać, bo jestem straszny i już – uaaaa!


Jasne, że to jest śmieszne tylko w teorii, ponieważ nic śmiesznego nie ma w kontaktach z ludźmi, którzy nad sobą nie panują, nawet jeżeli jest to jedynie rozwrzeszczane dziecko, które nie zagraża niczyjemu życiu. Ale od tego właśnie zaczyna się problem i każdy to wie bez żadnej wielkiej nauki i rozmyślania nad tym. Dorośli już nie płaczę, gdy czegoś chcą, bo w to miejsce wchodzi przemoc, bicie lub nawet zabijanie. Nie mogę zmusić drugiego do takiego bycia jak bym sobie życzył (na swoje podobieństwo?), to go unicestwię... Przegrana przypieczętowana lub pełna rozkosz z wpływu na czyjąś egzystencję – zależy jak na to patrzeć i zasadniczo, co takiemu przeszkadza w drugim człowieku. Bo jeżeli frontalnie autonomia, wolność myśli i wyborów, to należy się bać.


Paradoksem jest, że reagowanie na agresję jest współczulne w wyższym stopniu, niż na płacz, z którym chętniej zostawia się ludzi samym sobie bez zainteresowania, bez zapobiegania. (Tak to widzę, nie żebym znała jakieś badania na ten temat.) Agresja budzi empatię jako forma niemocy, stan nie do zazdroszczenia, kwintesencja bycia ludzkim, słabym, dlatego wywołuje odruch zapobiegania jej przez nadskakiwanie, zagłaskiwanie, pochlebstwa. Można tak samo i ze strachu, ale moim zdaniem większość ludzi winduje do władzy (od domu i rodziny zaczynając) ludzi agresywnych przez własny nadmiar współczucia. Do którego przymusza też innych – a widzisz sam sobie jesteś winny/winna, bo go rozwścieczyłeś, a wystarczyło robić, co kazał, czy wręcz ubiegać jego zachcianki, to wszyscy mielibyśmy dobrze. I w tym mistrzami świata są kobiety niestety, przyjmujące postawę - chłop jaki jest, taki jest, nic się na to nie da poradzić, bo taka jego natura, to dajmy mu robić, co mu się się podoba.


Tym sposobem im głupszy w stadzie, tym wyżej wypychany na drabinę do rządzenia w imię świętego spokoju reszty, żeby nie mieć do czynienia z jego – uaaaa!


Czy to nie jest kult bestii? Jest. I to bez żadnych specjalnych sekt, ołtarzyków, symboli i demonstracyjnego składania w ofierze ludzi bez powodu i sensu, szansy na zmianę. Im bardziej coś się dzieje na masową skalę, tym mniej zauważalne jako zło, więc może paradować na widoku.


Dlatego kult agresji, to nie jest problem mniej lub bardziej faszyzujących organizacji, tylko nieszczęsnej kultury – mądry głupiemu ustępuje. Z takiej postawy trzeba się leczyć; leczyć całe społeczeństwa skupione na podkładaniu się głupcom, w imię nieoglądania ich w wersji – niezdatny do użytku


Ale jak? Co to jest właściwa reakcja na agresję, zatrzymująca jej dominację?


Ignorowanie. Ale nie przez zamykanie sobie oczu i wmówienie sobie, że ktoś jest w porządku, gdy jest agresywny, tylko przez nieuleganie agresorowi. Przez nieczytanie jego intencji, że on chce posłuszeństwa. Intencji, ponieważ specyfiką agresji jest bezsensowność werbalizacji, czego chce, niezdolność pamiętania i rozumienia, czego chce, a tym samym i niezdolność do odczuwania wdzięczności po spełnieniu poleceń werbalnych, tylko ich eskalacja.


Dorabianie rozumu bezrozumnemu, który zatraca wgląd w siebie, i myślenie za niego, o co mu chodzi, z czym ma problem, jest działaniem na szkodę i takiego człowieka, i całej reszty. A do zrobienia jest tylko ignorowanie. Jest zło - nie ma posłuszeństwa. To jest prosty odruch i nie ma powodu go w sobie łamać. Bo można zapewne. Można sobie postanowić nie wierzyć w zło, jeśli świat z odróżnianiem dobra i zła taktujemy jako narzucony i godzący w nasz wolny wybór, czy coś tam, albo za poważny w swych konsekwencjach. Albo wierzyć, że zło mieszka daleko w brzydkich ludziach lub książkach religijnych, więc nie dotyka naszych bliskich, ani nas samych. Można zrobić z siebie wariata, który nie chce niczego rozumieć – droga wolna. I jakieś pożytki z tego wywodzić, że to nie ważne, iż już nie wiem na jakim świecie żyję i po co mi język w gębie, ale przynajmniej nikt mnie nie zabił lub mam co jeść, gdzie pracować itp. Tylko,że to nie są dobre powody. To nie są żadne powody do poddawania się złu, stawania po jego stronie. Ponieważ jeszcze nikt nie został człowiekiem od tego, że nie umarł.


Xylomena
O mnie Xylomena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości