absolwent energetyki absolwent energetyki
358
BLOG

Jeśli wysłuchałeś wszystkich polityków w sprawie cen gazu, ale nadal masz wątpliwości.

absolwent energetyki absolwent energetyki Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Wiele wskazuje na to, że za naszą gazową suwerenności będziemy musieli płacić wyższymi cenami gazu, które być może tylko krótkookresowo będą mogły dorównać najniższym cenom dostaw jakie na rynku europejskim może zapewnić Rosja w ramach kontraktów długoterminowych.

W ostatnich dniach przez media przetoczyła się prawdziwa burza wypowiedzi dotyczących podwyżek krajowych cen gazu o niespotykanej dotąd skali.

Podwyżki cen gazu dotkną miliony krajowych odbiorców, a poprzez ceny energii elektrycznej wytwarzanej z gazu będą oddziaływały zarówno na odbiorców indywidualnych jak też na całą gospodarkę. Zanim jednak spróbujemy przeanalizować wybrane uwarunkowania tych zmian i perspektywy na przyszłość, na początku warto zrobić istotne zastrzeżenia.

Podobnie jak rynek ropy naftowej, także rynek gazu ziemnego nie jest rynkiem w pełni transparentnym.

O ile kolejne pakiety europejskich zmian legislacyjnych służą poprawie przejrzystości zachowań uczestników rynku to jednak wciąż wiele ich działań jest ukrytych przez wzrokiem niezależnych analityków.

W efekcie największą wiedzę na temat podstaw zmian rynkowych mają ludzie zaangażowani bezpośrednio w zawierane transakcje, którzy jednak, z oczywistych względów, nie dzielą się tą wiedzą z opinią publiczną.

W tej sytuacji musimy pogodzić się z tym, że to co do nas dociera jest tylko przybliżeniem rzeczywistości okraszonym domieszką zwykłych domysłów i spekulacji.

Streszczając powyższe: mija się z prawdą ktoś kto w przestrzeni publicznej mówi, że wie na pewno dlaczego ceny gazu na rynku TF osiągnęły przez Świętami poziom powyżej 140 EUR/MWh, a następnie, po Świętach spadły do poziomu 70 EUR/MWh .

O ile powyższe zastrzeżenie dotyczy także wielu innych kwestii szczegółowych to jednak brak wiedzy kompletnej nie oznacza wiedzy jakiejkolwiek.

A więc po pierwsze wiadomo, że na interesującym nas europejskim rynku gazu mamy do czynienia z:

a) Zaspokajaniem przez poszczególne kraje części swoich potrzeb w wyniku wydobycia na własnym terytorium z uwzględnieniem kosztów jednostkowych określanych dla każdego indywidualnego przypadku. W przypadku Polski możemy mówić o stabilnym wydobyciu ok 4 mld m3 gazu rocznie.

b) Importem gazu ze złóż klasycznych za pomocą rurociągów. W tym zakresie największym dostawcą na rynek europejski jest Rosja, od które w roku 2020 Polska bezpośrednio zakupiła ok 9 mld m3. Z punktu widzenia fizycznego pochodzenia surowca do tej wielkości powinniśmy jeszcze doliczyć ok. 1,7 mld m3 gazu zakupionego od dostawców z terenu Niemiec

c) Importem gazu w postaci płynnej (LNG), który w roku 2020 wyniósł ok 3,7 mld m3.

Łatwo wyliczyć, że dostawy w roku 2020 wyniosły ok. 18,5 mld m3 i takie w przybliżeniu było jego roczne zużycie w kraju.

Musimy jeszcze poczekać na publikację poszczególnych wielkości za cały rok 2021, ale na podstawie wielkości dostępnych dla trzech pierwszych kwartałów możemy oczekiwać tylko niewielkich zmian w wielkości krajowego zużycia gazu.

Ograniczenie tempa wzrostu zużycia krajowego, mimo rozwoju nowych odbiorców np. w sektorze energetycznym może wynikać z działań oszczędnościowych podejmowanych w związku z rosnącymi cenami paliwa.

Różne źródła pozyskiwania gazu w różny sposób wpływają na koszty portfela gazowego i możliwości oferowania odpowiednich cen odbiorcom końcowym.

O ile brak możliwości dokładnego ustalenia kosztów pozyskiwania gazu krajowego na podstawie publicznie dostępnych raportów to można przyjąć, że koszt jednostkowy gazu krajowego jest znacznie niższy zarówno od cen w kontraktach długoterminowych i na rynkach spotowych.

Przez wiele lat, a pewnie i do tej pory „tani” gaz krajowy stanowił podstawę wyliczania niższych cen taryfowych. Mimo wyższych niż np. w Niemczech cen w zakupu gazu z Rosji po uwzględnieniu 4 mld m3 gazu krajowego PGNiG mógł oferować swoim odbiorcom gaz po cenach zapewniających zarówno niskie koszty dla odbiorców komunalnych jak też konkurencyjność kosztów produkcji dla odbiorców przemysłowych.

O ile ci ostatni stracili możliwości pozyskiwania gazu w konkurencyjnej cenie wraz z odejściem od powszechnego taryfowania w roku 2018 to odbiorcy komunalni nadal mogą korzystać z „uśredniania cen” w oparciu o krajową produkcje gazu.

Podobnie jak o kosztach produkcji krajowej, podobnie nie ma wiarygodnych informacji o cenach w kontraktach długoterminowych.

Przez wiele lat ceny te oparte były o złożone formuły uzależniające ceny gazu od kosztów wybranych produktów ropopochodnych. Formuły cenowe prowadziły też do znacznego opóźnieni trendu cenowego w stosunku do bazowych cen ropy.

Niezależnie od braku przejrzystości polityki cenowej dostawców takich jak Rosja co poskutkowało skargą PGNiG do sądu arbitrażowego i ostatecznie uzyskaniem w roku 2020 odszkodowania w wys. ok. 6 mld PLN, oparcie ceny gazu o ceny produktów ropopochodnych miało pewną zaletę ustalania kryteriów, które wobec światowego charakteru rynku ropy utrudniały dostawcy manipulowanie cenami w kontraktach gazowych.

Formuły cenowe w długoterminowych kontraktach gazowych są ściśle strzeżoną tajemnicą to jednak wiele wskazuje na to, że obecnie są one w znacznej mierze oparte o indeksy cen na rynku giełdowym gazu i w tym zakresie następuje także znacznie szybsze uwzględnianie wpływu zmian cen giełdowych na ceny w kontraktach.

W efekcie wskazanych wyżej czynników za chwilę doświadczymy drugiej fali szoku kosztowego, kiedy do skoku cen giełdowych dojdzie znaczący wzrost cen w kontraktach gazowych.

W przypadku cen giełdowych, gdzie do tej pory następowało ostateczne bilansowanie popytu z podażą to możemy łatwo poznać ich wysokość obserwując notowania i indeksy giełdowe.

O ile, po spadku z dobrze uzasadnionego fundamentalnie poziomu 25 EUR/MWh w roku 2019 cen giełdowe oscylowały wokół poziomu ok.10 EUR/MWh, to w roku 2020 bliższe były już poziomu 5 EUR/MWh.

Oceniając pełne koszty wydobycia krajowego na poziomie nie przekraczającym 100 PLN/MWh (ok. 22 EUR/MWh) i przyjmując zbliżony poziom kosztów dla innych dostawców gazu konwencjonalnego możemy przyjąć, że ceny roku 2020 na giełdowym rynku europejskim nie były dla  dostawców satysfakcjonujące. Ich dłuższe utrzymywanie się stawało się wręcza niebezpieczne, tym bardziej, że jak wskazaliśmy, na podstawie formuł kontraktowych w krótkim czasie, przekładało się to na ceny w dominujących kontraktach długoterminowych.

Możemy powiedzieć na pewno, że ceny na poziomie 10 EUR/MWh były zbyt niskie i nie mogły utrzymać się w dłuższym okresie czasu!

Jednak jeśli cena gazu ok. 20-25 EUR/MWh jest ceną pokrywającą koszty to dlaczego w dniu 20 grudnia osiągnęliśmy na giełdach europejski poziom ponad 140 EUR/MWh, który co prawda spadł później w okolice 65 EUR/MWh i dzisiaj waha się w okolicach 90 EUR/MWh ?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, podobnie jak żaden analityk nie pokusi się o pewne przewidywania cen w dniu jutrzejszym i następnych.

Jeszcze kilka miesięcy temu wiarygodnym przybliżeniem ceny spotowej gazu była cena umożliwiająca tzw fuel switching czyli równoważenie kosztów wytwarzania kosztów wytwarzania energii elektrycznej w elektrowniach gazowych i węglowych. Podstawą działania tej metody kalkulacji była techniczna możliwość zastępowania produkcji gazowej produkcją z węgla w przypadku, gdy ceny gazu stawały się zbyt wysokie. Powrót do produkcji gazowej był możliwy przy spadku cen gazu.

O ile w Polsce taka zamienność produkcji nie jest wykonalna ze względu na mały park elektrowni gazowych to możliwość odpowiedniego arbitrażu np. w Niemczech była istotnym czynnikiem stabilizującym giełdowe ceny gazu.

Jednak ostatnio ten hamulec cenowy przestał funkcjonować i ceny energii z elektrowni gazowych znacznie przewyższają ceny z węgla.

Stabilność i przewidywalność cen gazu w oparciu o technicznie uzasadnione formuły odeszła. Być może na zawsze i pozostała nam tylko gra rynkowa.

A rynek to podaż i popyt. 

Co wydarzyło się tutaj w roku 2021?

Po pierwsze znacznie zmalało wydobycie gazu w Unii Europejskiej+ szelfie kontynentalnym Wlk Brytanii. Wg oceny ekspertów zmniejszenie w pierwszych 11 miesiącach 2021 to mogło wynieść nawet ok. 16,2 mld m3 w stosunku do analogicznego okresu przed pandemią tj. roku 2019.

Spadek o 14,2 mld m3 zanotował też import rurociągami , przy czym w tym przypadku spadek importu z Rosji wynoszący ok. 36 mld m3 został częściowo zrekompensowany przez wzrost importu z Norwegii i Afryki Północnej.

Z kolei spadek importu gazu LNG wyniósł ok. 13,8 mld m3.

Powyższe liczby należy analizować w kontekście wielkości zużycia gazu który dla EU i Wlk. Brytanii wyniósł w okresie 11 m-cy 2021 ok. 426 mld m3 tj mniej o 11 mld m3 niż w roku 2019.

Zaspokojenie popytu na tym poziomie było możliwe tylko w wyniku częściowego opróżnienia magazynów gazu, których poziom wypełnienia był o 32 mld m3 niższy niż w analogicznym okresie roku 2019.

Powyższe liczby nie zostały przytoczone jako uzasadnienia dla obecnego poziomu cen gazu na rynku europejskim, czy krajowym. Na ich podstawie widać jednak, że europejski rynek gazowy wkroczył w okres silnych turbulencji.

Zmiany w zakresie popytu wynikają na pewno ze zmian aktywności gospodarczej w wyniku pandemii koronawirusa. Z kolei zmiany w zakresie podaży są też wynikiem działań największego dostawcy czyli Rosji. W tym przypadku możemy tylko spekulować, czy obecne działania polegające na zmniejszaniu eksportu do krajów Unii i niewątpliwie skutkująca wzrostem cen na rynkach giełdowych to tylko próba odrobienia strat z roku 2020, czy może także próba wykorzystania gazu dla celów politycznych.

O ile każdy z tych przypadków powinniśmy oceniać odmiennie to jednak nawet jeśli podejrzewamy działania motywowane politycznie to warto sobie uświadomić, że nie jest to „wojna” w pełnym wymiarze w sytuacji , gdyż nadal realizowane są wszystkie zawarte zobowiązania kontraktowe.

Jako Polska podjęliśmy kilka lat temu niezbędne decyzje, które powinny nas zabezpieczyć przed zagrożeniem fizycznego pozbawienia dostaw gazu.

Istniejący już Gazoport i kończony Baltic Pipe dają nam szanse pozyskiwania wystarczających ilości gazu nawet w przypadku „awarii tłoczni gazu na Białorusi” nie będą jednak w stanie zabezpieczyć nas przed fluktuacjami, a także podwyżkami cen gazu.

Z uwzględnieniem możliwości dostaw z Niemiec rurociągiem Jamalskim mamy szanse zabezpieczyć dostawy gazu na oczekiwanym poziomie bez zawierania wieloletniej umowy na dostawy gazu z Rosji.

Nie jesteśmy jednak w stanie trwale zwiększyć krajowego wydobycia gazu. Także dla potrzeb wykorzystania Baltic Pipe będziemy skazani za zakup gazu norweskiego po cenach rynkowych, które podobnie jak ceny LNG będą powiązane z cenami giełdowymi.

Wiele wskazuje na to, że za naszą gazową suwerenności będziemy musieli płacić wyższymi cenami gazu, które być może tylko krótkookresowo będą mogły dorównać najniższym cenom dostaw jakie na rynku europejskim może zapewnić Rosja w ramach kontraktów długoterminowych.

Tej wyższej ceny naszej gazowej suwerenności musimy być świadomi.

W dniu dzisiejszym ceny w kontraktach na rok 2022 oscylują w okolicach 80 EUR/MWh z perspektywami spadku do ok 40 EUR/MWh w roku 2023. Wartości te są kilka razy większe od cen roku 2020, ale także kilka razy większe od stabilnych cen roku 2019.

Zmienne ceny gazu będą wystawiały nas na dodatkowe ryzyka rynkowe. Ryzyko zakupu w niewłaściwym momencie i od nieoptymalnego partnera. Będziemy wygrywali i przegrywali i te porażki mogą być dotkliwie odczuwane.

Wejście do ostrej gry na rynku gazowym wymaga zarówno dobrych kadr jak też być może mądrej konkurencji na rynku krajowym.

Wejście do gry gazowej wymaga też rozsądku największych graczy, którzy powinni starać się zapewnić nie tylko fizyczne bezpieczeństwo dostaw, ale także ich bezpieczeństwo ekonomiczne.

Nie wydaje się, żeby o dbałości o bezpieczeństwo ekonomiczne odbiorców gazu świadczyło ustalenie ceny gazu dla odbiorców pozataryfowych na poziomie dwukrotnie wyższym niż ceny giełdowe.

Wydaje się, że jak już pisałem w swojej poprzedniej notce, popełniono jakiś makabryczny błąd zarządczy. Błędy się zdarzają, ale tym bardziej niezrozumiałe jest milczenie w tej sprawie i brak szybkiej naprawy tego błędu.

Gra na czas jest błędem niewybaczalnym i oby nie była objawem lenistwa!

A, że lenistwo jest szkodliwe warto przytoczyć historię sprzed kilku lat, która pokazuje nie tylko cechy osoby wymienionej z nazwiska, ale może istnieć obawa , że ta największa w historii wpadka w zakresie naszych inicjatyw unijnych może więcej mówić o naszym powszechnym podejściu do systematyczne i ciężkiej pracy w obliczu przeciwności.

W roku 2014 ówczesny premier Donald Tusk przedstawił koncepcją stworzenia Unii Energetycznej, które zasadniczym elementem miało być zapewnienie bezpieczeństwo dostaw gazu dla krajów Unii, w tym Polski.

Kilka miesięcy później Donald Tusk był już Przewodniczącym Rady Europejskiej i pewnie nie miał czasu nadal zajmować się tematem.

Jednak zajmowali się nim inni i na wiosnę roku 2015 pod szyldem Unii Energetycznej Komisja zaprezentowała propozycję pakietu działań, który o dostawach gazu co prawda wspominał , ale już tylko jako o mało istotnym dodatku do takich koncepcji jak zaostrzenie polityki klimatycznej i zwiększenie ambicji w zakresie rozwoju OZE.

I tak, w wyniku naszego lenistwa mamy dzisiaj walkę ze zmianami klimatu bez zagwarantowania sobie równych i bezpiecznych warunków wykorzystania paliwa gazowego.

Zamiast współpracować z innymi krajami Unii zmuszeni będziemy prowadzić zabójczą walkę konkurencyjną o tańszy gaz z o wiele silniejszymi partnerami, czując na plecach oddech „wielkiego dostawcy”.

Ale jeśli mamy ograniczone możliwości odniesienia sukcesu „w wyścigu międzynarodowym” to przynajmniej nie podkładajmy nóg partnerom krajowym.

Nie bądźmy gnuśni, leniwi i tam , gdzie to możliwe szybko skorygujmy nasze błędy!

Korygowanie błędów wcale nie musi oznaczać np. ujednolicenia wszystkich cen na rynku krajowym, ale musi obejmować wyjaśnienia obecnej i przyszłej sytuacji.

P.S.

Kilka chwil temu pojawiła się informacja Premiera Sasina o propozycji zmian regulacyjnych pozwalających na domyślne traktowanie wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni jako odbiorców w gospodarstwach domowych z prawem do stosowania cen taryfowych.

Pomysł pewnie dobry, pozwalający zmniejszyć skutki zaniedbań części zarządców nieruchomości, ale zadane wyżej pytanie o przyczynę nadmiernych cen dla odbiorców pozataryfowych nadal pozostaje aktualne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka