absolwent energetyki absolwent energetyki
139
BLOG

NABE, albo nic !

absolwent energetyki absolwent energetyki Gospodarka Obserwuj notkę 3

Jest oczywiste, że ludzie często kierują się emocjami. Nie lekceważąc motywacji tego typu warto jednak, szukając przyczyn jakiegoś działania lub stanu rzeczy, zacząć od zidentyfikowania motywacji racjonalnych.

Np. w sytuacji, gdy wojna za progiem, kryzys gospodarczy za pasem, a jakaś firma , a nawet cała branża, podejmuje działania całkowicie oderwane od tej sytuacji.

Jak już wspomniałem w poprzedniej notatce ( notatka),  która  błyskawicznie  znikła ona zupełnie w czeluściach S24,  ostatnie działania energetyki wydają się być zupełnie nie powiązane z okolicznościami. Wykorzystanie europejskiego modelu rynku energii do osiągnięcia nadzwyczajnych zysków być może nie daje podstaw do określania kogoś mianem ścierwojada, ale zaszczytu to mu jednak nie przynosi.

Nie doszukuję się tutaj ze swojej strony zbytniej mocy sprawczej, ale tak jak przed niedzielną publikacją nie widziałem w mediach tematu nadmiernych marż polskiej energetyki węglowej to jednak już wczoraj kolejne wykresy obrazujące nadzwyczajne marże jakie mogą pojawiły się na kilku portalach branżowych. Wydaję się, że temat jest!

Tak na prawdę jest on widoczny już od pewnego czasu. Potwierdza to oczywiście rządowa inicjatywa wdrożenia mechanizmu redukcji cen energii w oparciu o rozwiązania możliwe do uruchomienia na rynku technicznym jaki jest Rynek Bilansujący.

Przypomnę, że rząd zaproponował tam ograniczenie uwzględnienie wysokich cen importowanego węgla w cenach energii elektrycznej. W efekcie tego ograniczone do rozsądnych rozmiarów zostałyby zyski wytwórców spalających węgiel brunatny lub tańszy krajowy węgiel kamienny. Jednocześnie jednak doszłoby do sytuacji kiedy wytwórcy wykorzystujący znaczące ilości węgla importowanego ( > 30%) nie byliby w stanie pokryć własnych kosztów wytwarzania energii.

O ile na pierwszy rzut oka sytuacja braku pokrycia kosztów produkcji wydaje się nieakceptowalna, w tym z punktu widzenia twardych zasad ekonomii, to jednak trzeba mieć świadomość, że dotyczyłaby ona tylko ułamka zdolności produkcyjnych np. dużej grupy energetycznej, która osiąga już dzisiaj najwyższe od niepamiętnych czasów zyski w innych jednostkach wytwórczych.

Mimo tego zwolennicy twardych zasad rynkowych postanowili podjąć kroki zabezpieczające własne pozycje.

Najciekawszym przykładem w tym zakresie wydaje się opublikowanie, w ramach konsultacji rządowej regulacji dotyczącej zmian rynkowych, przez jedną z grup energetycznych (Opinia dot projektu) ostrzeżenia o możliwości odstawienia części własnych mocy wytwórczych w przypadku wejścia w życie regulacji , w wersji rządowej.

Wytwórca ten sformułował ostrzeżenie w sposób jasny i jednoznaczny: albo nadzwyczajne zyski, albo black-out.

Nie muszę dodawać, że z punktu widzenia odbiorcy energii to alternatywa diabelska.

Czy rzeczywiście jedyna?

Jak już kiedyś wspomniałem kilkanaście lat swojego życia zawodowego spędziłem w „zachodnich” firmach energetycznych, w tym sporo czasu w obszarach ściśle współpracujących z ich zarządami.

To co mnie zawsze uderzało kiedy dokonywałem porównań tych firm z energetyką krajową to fakt dobrego zrozumienia interesu społecznego jako istotnej determinanty działań firmy.

Być może przypomnieniem były tutaj miniaturki flag narodowych na biurkach menedżerów, a może przyczyny były bardziej pragmatyczne. Faktem jest jednak, że firmy „hasały” na wolnym rynku tylko do momentu do póki nie otrzymały wyraźnego negatywnego sygnału ze strony władzy krajowej lub nawet lokalnej.

To nie musiały być i nie były oficjalne polecenia premiera.

Po wyjściu z Polski większości zagranicznych firm energetycznych stopniowo zanika  wiedza na temat rzeczywistego funkcjonowania europejskiej energetyki.

Pozostają wyobrażenia i wynikające chyba tylko z kompleksów i braku wiedzy dążenia do „rynkowego ideału”.

Mentalność, która każe wyrwać co się da , nie patrząc na okoliczności. Jeśli można to zawalczyć (słusznie) o mechanizmy wsparcia takie jak rynek mocy , ale gdy nadarzy się okazja to wyrwać także „ostatni grosz” z chwiejącej się gospodarki, powołując się na rynek i jego prawa.

Jak napisałem w poprzedniej notatce najbliższe dni pokażą, czy polskie państwo jest w stanie zapanować nad zarządami krajowych championów.

Gdy w innych krajach europejskich wystarczyłyby ciche sugestie u nas musi dojść do otwartej batalii.

W tej batalii rząd , a może ściślej mówiąc premier i Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie czują się chyba zbyt mocno ponieważ zaczynają odwoływać się do dodatkowych środków oddziaływania.

Z jednej strony pojawił się dodatkowy „kij” w postaci propozycji ograniczenia cen i dochodów osiąganych przez wytwórców spalających węgiel kamienny zapisanej jako opcja w rozporządzeniu Komisji Europejskiej. To chyba pierwszy w historii przypadek, kiedy dla obrony bezpieczeństwa polskich konsumentów energii rząd miałby sięgnąć do „przymusu” wynikającego z prawa unijnego.

Byłby to środek bardzo dolegliwy i trudny do długoterminowego zarządzania.

W tej sytuacji jako próbę „polubownego” podejścia do problemu skutków nadmiernie wysokich cen energii elektrycznej należy traktować wczorajszy apel Premiera skierowaną do spółek energetycznych o skorygowanie podejścia do przygotowania ofert na dostawy energii elektrycznej w roku 2023.

Jest rzeczą symptomatyczną, że apel taki jest kierowany publicznie przez Premiera do prezesów spółek z dominującym udziałem Skarbu Państwa.

Widocznie nie można było inaczej, a Premier Sasin miał właśnie ważniejsze tematy na tapecie.

Wydaje się, że na dziś dzień możemy brać pod uwagę wszystkie zaprezentowane opcje, chociaż „sprawy” zaszły chyba zbyt daleko, żeby rząd mógł długoterminowo liczyć wyłącznie na skutki premierowskiej reprymendy.

A gdzie w tym wszystkim jest tytułowe NABE?

Otóż tylko bezwzględnie deklarowane dążenie prezesów naszych energetycznych championów do przekazania aktywów węglowych do NABE mogłoby być racjonalnym uzasadnieniem stosowania wobec rządu „kija” czyli alternatywy: „albo drogo , albo ciemno”. Inaczej to tylko godna politowania hucpa!

PS.

Już po zakończeniu tego pisania pojawiły się w internecie dwa nowe teksty.

Jeden to niepodpisany materiał dający odpór apelom Premiera: nie da się i co nam zrobisz? (energia dla samorządów)

Drugi, pozornie ciekawszy chociaż wbrew pozorom nie tak zaskakujący, to komentarz wskazujący na min. Sasina jako organizatora „puczu” energetyków. (pucz energetyków).

Tylko na pierwszy rzut oka oba teksty wnoszą nowe spojrzenie: winne są nie firmy energetyczne , ale bezwzględnie obowiązujące i obiektywne reguły rynkowe, których nie mogą one ominąć.

W rzeczywistości nadal widać neofickie zacietrzewienie niedawno namaszczonych liderów energetyki, nie umiejących i nie chcących nauczyć się poruszania w, przyznam, nie prostym świecie energetyki wojennej.

A zupełnie już na koniec bezpłatna rada dla energetycznych gigantów: jeśli naprawdę nie widzicie innej możliwości zmniejszenia cen i Waszych niebotycznych zysków to mieszajcie fizycznie węgiel krajowy z zagranicznym w każdej elektrowni. Woźcie go z południa na północ i z powrotem. Wtedy niczego nie zaryzykujecie przygotowując rynkowe oferty, a przecież właśnie o to Wam chodzi !


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka