Frankfurter Allgemeine Zeitung/
Polski raport o odszkodowaniach trzymany pod kluczem
AKTUALIZACJA 05.05.2020 - 05:45
Warszawa / Berlin (dpa) - polska komisja parlamentarna zakończyła raport na temat zniszczeń wojennych spowodowanych przez nazistowskie Niemcy podczas II wojny światowej, ale będzie przechowywany pod kluczem do odwołania.
Praca została zakończona, ale nie chce jeszcze komentować szczegółów, poprzedni komisarz partii rządowej PiS, Arkadiusz Mularczyk. Powiedział niemieckiej agencji prasowej w Warszawie na kilka dni przed 75. rocznicą zakończenia wojny 8 maja. „Nadal jest na to dobry czas”.
Komisja parlamentarna została powołana w 2017 r. W celu ustalenia zniszczeń wojennych w Polsce, które zostały zaatakowane przez Niemcy w 1939 r. I okupowane do 1945 r. Raport jest podstawą decyzji polskiego rządu w sprawie ewentualnych roszczeń odszkodowawczych przeciwko Niemcom. Według wcześniejszych polskich szacunków, które opierają się na inwentarzu z 1946 r. Plus odsetki, szkoda wynosi 800 miliardów euro. Polska utraciła więcej obywateli niż jakikolwiek inny kraj. Pod względem całkowitej liczby ludności w II wojnie światowej - od czterech do sześciu milionów ludzi straciło życie.
Przed 80. rocznicą wybuchu drugiej wojny światowej w ubiegłym roku Warszawa znacznie zwiększyła presję na debatę o odszkodowaniach. Jeśli chodzi o rekompensatę dla krajów zaatakowanych przez Niemcy, „brakowało fundamentalnej sprawiedliwości” - powiedział wówczas polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. „Polska była dyskryminowana w tym procesie”. Premier Mateusz Morawiecki skrytykował również, to że Polska nadal nie otrzymała od Niemiec odpowiedniej rekompensaty za okrucieństwa II wojny światowej. (...).
Przed 75. rocznicą zakończenia wojny, w piątek brzmi to zupełnie inaczej. „Sprawa odszkodowań nie jest obecnie przedmiotem dyskusji polskiego rządu” - mówi polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Raport komisji parlamentarnej Mularczyka oczekiwał na prezentację, ale nie wiadomo jest, kiedy zostanie opublikowany. Ogólnie rzecz biorąc, kwestia rekompensat pozostaje w programie stosunków polsko-niemieckich.
Temat zniknął również z publicznej debaty w Polsce. Politolog z Warszawy, Antoni Dudek, przypisuje to między innymi temu, że wszystko kręci się wokół tego, czy wybory prezydenckie powinny odbyć się zgodnie z planem w najbliższą niedzielę, pomimo masowych środków ochronnych przeciwko wirusowi. „To nie jest odpowiedni moment, aby wyciągnąć to (reparacje) z szuflady” - mówi Dudek. „Kolejnym czynnikiem jest pytanie, jak sprawy idą z UE i wspólnym budżetem, jaką rolę odgrywają Niemcy”.
Ale politolog jest przekonany: potężny prezes PiS Jarosław Kaczyński czeka na właściwy moment, aby przygotować raport o zniszczeniach wojennych w relacjach niemiecko-polskich. „Kiedy kryzys gospodarczy zacznie się w wyniku epidemii, podejmowane będą desperackie próby zorganizowania finansowania”. Można sobie wyobrazić, że Kaczyński wykorzysta reparacje.
Jednak dla rządu federalnego temat jest prawnie i politycznie zamknięty. Odnosi się głównie do traktatu dwa plus cztery o konsekwencjach zjadnoczenia Niemiec w polityce zagranicznej w 1990 roku. Jednak traktat między Republiką Federalną, NRD i czterema byłymi mocarstwami okupacyjnymi, USA, Związkiem Radzieckim, Francją i Wielką Brytanią, nie wspomina o żadnych odszkodowaniach. (...)
Z tego powodu w Grecji powołano także komisję parlamentarną, która oszacowała straty wojenne spowodowane przez Niemcy na 289 miliardów euro - w tym obowiązkową pożyczkę, którą Grecja musiała udzielić Deutsche Reichsbank podczas wojny. Rząd lewicowego premiera Alexisa Tsiprasa, który został w międzyczasie wykluczony, przyspieszył sprawę, a nawet poprosił rząd federalny o negocjacje w nocie dyplomatycznej w czerwcu ubiegłego roku. Odkąd konserwatywny szef rządu, Kyriakos Mitsotakis, przejął stery, kwestia rekompensaty nie jest już tak podnoszona przez Ateny.
