Dwu zdaniowa notka brzmi tak: "Wyjątkowo ciężko jest starać się być wyważonym. W zależności od rozmówcy, jest się oskarżanym o bycie fanatykiem, błądzącym, albo wręcz o bycie symetrystą."
Mój komentarz:
Zgadza się.
Z czysto racjonalnego punktu widzenia, to trochę szaleństwo.
Z religijnego punktu widzenia to stan zrozumiały i oczywisty. Powszechność postawy oskarżania (o wszystko) jest naturalnym przejawem "współgrania", "interferencji", "współbrzmienia" ludzi z diabelskością. Jest materializacją diabelskości i zła na ziemi.
Uczeni jesteśmy, że istnieje dobry Bóg i zły diabeł. Cechą diabła, jego istotą jest zło. On stara się krzywdzić człowieka, okłamywać go, przyczyniać się do jego nieszczęścia, śmierci fizycznej i duchowej.
Tymczasem istotą diabła wg wiary jest CO INNEGO. Jest on określany generalnie dwoma słowami w Piśmie Świętym, z języka hebrajskiego pochodzi słowo: satan -> szatan. Z języka greckiego,w którym pisane były Ewangelie, pochodzi słowo: διάβολος (czyt. diabolos) -> diabeł.
Oba słowa określają ów byt, który jest Bogu przeciwny, który jakoś jest tym, czym Bóg nie jest, który jest ZŁEM.
Słowo hebrajskie "satan", obok oczywistego "przeciwnik", zawiera dwa kluczowe znaczenia: ‘oskarżyciel’ i ‘oszczerca’.
Słowo greckie: διάβολος (diabolos), pochodzi od słowa diaballo czyli rozdzielać i znaczy znowu (diabolos) "oskarżyciel" i "oszczerca", ten, który dzieli.
Zarówno ST jak i NT zgodnie opisują ZŁO jako istotę, której głównym działaniem jest oskarżanie i rzucanie oszczerstw.
Pisze św. Jan w Apokalipsie:
bo oskarżyciel braci naszych został strącony,
ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym.
Modus operandi, sposobem działania, regularną aktywnością, naszych czasów stało się właśnie oskarżanie. Diabeł oskarża. Bóg usprawiedliwia. I nie chodzi tu o praktykę działania wymiaru sprawiedliwości, tylko o postawę człowieka. Wszystkim pacyfistom trzeba przytaczać wybaczenie, którego św. Jan Paweł II udzielił swojemu zamachowcy. Jednak... nie zwrócił się o wypuszczenie go z więzienia czy darowania kary.
Oskarżanie i ferowanie oszczerstw, pogarda w słowach, bo oskarżanie i rzucanie oszczerstw to działania w przestrzeni słów właśnie, agresja w słowach, to właśnie jest niestety, przejaw działania szatańskiego, przejaw "interferencji" ze złem, przejaw pełnienia jego zadań i jego woli. I może dlatego właśnie w Ewangelii św. Mateusza, zapisane są te właśnie słowa pana Jezusa:
"Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: "Bezbożniku", podlega karze piekła ognistego.
Biblijne "Raka" to dureń i wszystkie takie poniżające określenia, które opisują człowieka godnego pogardy. Warto zwrócić uwagę, że Pan Jezus mówi "kto by mu rzekł", a więc odnosi się dokładnie do przestrzeni wymiany SŁÓW. W tej przestrzeni materializują się intencje bytu chcącego.
Z perspektywy wiary w Boga istnieją dwie rzeczywistości: dobro i zło. Ta pierwsza opiera się na prawdzie, miłości, szacunku, łączeniu, współpracy, wzroście i byciu razem. Ta druga to kłamstwo, nienawiść, pogarda, konflikty, dzielenie, rozpad i samotność.
Jedną z dróg prowadzących do zła, sprowadzających zło na ziemię, uobecniających je tu i teraz, jest właśnie oskarżanie i formułowanie oszczerstw. Negatywizm w personalnych zwrotach i relacjach. Jakże absolutnie powszechny zwyczaj ludzi w internecie. Zwyczaj, ku któremu są popychani przez "Świat", tutaj złożony z mediów, ich funkcjonariuszy oraz z polityków. A "kto by mu rzekł"... Brzmi! Jest!
Nie znaczy to, iżby nie należało zła nazywać po imieniu, ukrywać jego przejawy czy nie karać za wyrządzenie zła. Chodzi o rzecz bardzo prostą, zapomnianą, o szacunek do drugiego człowieka. O szukanie w nim dobra, o próbę dostrzegania w nim dobra. Bo Bóg, gdy patrzy na człowieka to patrzy na dobro w nim i dlatego chce jego szczęścia. A byt opozycyjny, nazywany diabłem lub szatanem, patrząc na człowieka, parzy na i widzi w nim zło i go oskarża. Czasem nawet owo zło, bywa realne.
Ale starajmy się patrzeć jak Bóg, wtedy on na nas będzie patrzył po swojemu, i miejmy nadzieję, kiedyś wyciągnie nas z naszych własnych błędów i grzechów. Patrzenie na ludzi jak szatan, niestety nie posuwa nas naprzód. Nie posuwa też naszej rzeczywistości naprzód.
Wypada chyba prosić Ducha Świętego, o łaskę mądrości i siły. Mądrości, byśmy zła nie maskowali i je nazywali, jednocześnie szanując i szukając dobra w ludziach. Siły, by to przełożyć jakoś w praktykę. A ta siła, bierze się pewnie z zaufania. W Jego wolę, moc, miłość. Świat podpowiada, by to wszystko odrzucić, bo "wolność" - od Boga - jest na wyciągnięcie ręki. Tyle,że za tym wyciągnięciem, zaczyna się otchłanne morze oskarżania, oszczerstw, dzielenia ludzi i zła.