Było ciepło, gorąco, kościół mały. Chyba czwarta z rzędu - odprawiane, co godzinę - msza święta komunijna. Ponieważ, na każdej mszy do komunii idzie niewiele ponad 20 dzieciaków, to w kościele luz, wszyscy się swobodnie mieszczą, nie ma tłoku, ścisku, mniej napięcia. Potem, jak to potem, zdjęcia, przyjęcie... Ale to wszystko w sobotę.
Dawniej to było w niedzielę i to była jedna msza dla wszystkich dzieci w danym wieku, z terenu parafii. Kościół był napchany samymi dziećmi, rodzice tworzyli "ocean" na placu przed kościołem, a bywało, że i poza nim. Dlaczego komunia była w niedzielę?
- bo to dzień, w którym obchodzi się pamiątkę zmartwychwstania
- bo to dzień, w którym chrześcijanie - owszem są wyjątki typu NeoK - chodzą na mszę.
Nie wiem, jak jest lepiej. W dawnej formie, to było większe przeżycie. Większy stres. Dla wszystkich. Teraz jest sprawniej, wygodniej, praktyczniej. W końcu liczy się to, co w środku, ale to, co w środku, bierze się też z pewnych form, z dyscypliny, z własnego działania.
Ksiądz w czasie mszy mówił do dzieci, że trzeba się spowiadać. Bo człowiek bywa jednego dnia nagrzeszy, a tak w 30, to dopiero! Więc zalecał raz na miesiąc spowiedź. I znów. To jest bardzo dobre zalecenie. Dawniej to było 9 pierwszych piątków. Jest ono dobre, bo praktyka i dyscyplina przyzwyczajają człowieka i rozwijają. Z drugiej strony istnieje pewne niebezpieczeństwo, no bo realnie rzecz biorąc, jakie znowu grzechy ciężkie ma na sumieniu 9 latek? A jest stymulowany do ich uświadamiania sobie. No bo jak lekkie, to w sumie można, ale... nie trzeba iść do spowiedzi, bo jest ta powszechna na początku każdej mszy.
Więc to może być takie indukowanie skłonności do czucia się winnym. Nie czujesz się winnym, to znaczy, że nie znajdujesz wystarczających grzechów w sobie, to znaczy, że coś z tobą jest nie tak. A to są jednak ciągle dzieci.
Świat za to rozgrzesza nieustatnnie wszystkich ze wszystkiego, poza obowiązkiem posłuszeństwa wobec medialno-politycznego kombinatu, mówiącego głowami polityków i celebrytów z miliardów ekranów, co ludzie je noszą przy sobie, non stop. Więc owszem bezgrzeszny jesteś, ale jak coś powiesz niezgodnego z władzą, to dostaniesz natychmiast po łapach. Więc gó***na trochę ta bezgrzeszność światowa, bo oferująca w zasadzie abolicję tylko od tego, co dawniej było zboczeniem, perwersją albo zachowaniem uznawanym za niegodne i haniebne.
I tak oto w minioną sobotę, w niewielkich ok 20 osobowych grupach, polskiej dzieci robiły następny krok na swojej religijnej drodze. Ile z nich tę drogę na tym kroku zakończy? Ile dojdzie do świętości? Ile utknie gdzieś po drodze? To pewnie nie jest takie ważne. Ważne jest żebyśmy im i innym trochę pomagali. Życie to nie bajka. Religia to nie jest prosta rzecz ani sprawa, wbrew przekazom i jej wrogów i propagatorów.
Dziewczynki miały białe, komunijna sukienki. Chłopcy byli do przodu, bo tylko białe, niewielkie komże na garniturki, które przydadzą się i w innych sytuacjach. Wszyscy mają młode serca. Oby kiedyś rozkwitły. Szczęściem, miłością, pracą.
A czy lepiej, jak komunia jest jedna i w niedzielę, czy lepiej, bo wygodniej, w sobotę i na raty? Ba...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo