Obiad na poście wygląda tak:

Tym razem podchodząc naukowo do postu, a więc spożywania ok 600 kcal dziennie w postaci warzyw nisko-kalorycznych, postanowiłem mierzyć wagę ciała codziennie. O jakież zaskoczenia. Okazało się, że waga się waha, czasem spada, czasem jest zero, a jednego dnia -- w z r o s ł a!
A przecież organizm musi coś spalać, a energia z pożywienia to max 1/4 zapotrzebowania, bo byłem aktywny. Więc jak to? Można przytyć na tak ostrym poście? Od czego? Otóż - od wody. I nie tyle przytyć, co zwiększyć wagę ciała.
Ok 50% wagi naszego ciała to właśnie woda. Jej ilość jest ściśle regulowana przez organizm i w zasadzie nie powinna się zmieniać. Jakie są możliwe odstępstwa od zasady? To oczywiście jakieś choroby i... sól. Przy słonym jedzeniu nasze ciało będzie akumulować wodę i to prawdopodobnie mi się wydarzyło, bo ograniczenie soli spowodowało powrót do linii spadku.
Ile nasze ciało może ważyć więcej jeśli się porządnie nasolimy? Od 1 do 2 kilogramów! Tyle człowieka jest wtedy więcej, na schodach, pod górkę, na bieżni. Więc dokładne pomiary wagi muszą uwzględniać sposób jedzenia.
Gromadzenie wody w organizmie w skutek zwiększenia stężenia sodu jest tymczasowe i ustępuje po 24 do 48 godzin. Więc można to szybko skorygować, ale warto pamiętać.
Poza tym nic ciekawego. Odświeżyłem znajomość z cukinią i kalafiorem. Poczytałem sobie o fruktozie - napiszę. I prowadzę rozważania na temat co lepiej: przybierać na wadze i potem ją tracić, czy utrzymywać wagę stabilną? Wbrew pozorom oba stanowiska czy postawy mają swoje uzasadnienia, ale o tym innym razem.
Lato się właśnie skończyło. Gdy coś się kończy coś się zaczyna. Zawsze?
----------------------------
A jako bonus ze Spotify, mój własny głos i relacja z drogi z Sommerfeld do Kleinliebenau w Niemczech. Ale uwaga, oprócz refleksji dietetycznych są tam akcenty pielgrzymkowe i zupełnie inne :)
Wszystkie pliki do pobrania na później lub odsłuchania {TUTAJ}
Inne tematy w dziale Rozmaitości