Zbyszko Boruc Zbyszko Boruc
273
BLOG

Drzwi - od alegorii do czynu

Zbyszko Boruc Zbyszko Boruc Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Niedawno opisałem drzwi. Drzwi jakie są każdy wie, ale to były drzwi do Urzędu i to najważniejszego z ważnych, potraktowałem je więc jako żenujący symbol biurokratycznej niekompetencji. Drzwi już nie ma; tzn. oczywiście są, ale „odnowione” i wyczyszczone ze spontanicznej kreatywności urzędniczej – ktoś się najwyraźniej poczuł dotknięty upublicznieniem tej kpiny. Przypomnę, że o drzwiach dowiedziałem się dzięki piwiarni Piw Paw i jej szefowi, który to cudo pokazał na stronie lokalu na fb.

Pozwolę sobie wątek ten kontynuować i to ponownie za sprawą p. Michała, szefa knajpy z Parkingowej. Człowiek ten niezłomny konsekwentnie dokumentuje na stronie Piw Paw swoje potyczki z urzędem. Tym Urzędem. Staje dzień w dzień do nierównej walki zachowując pogodę ducha i siłę, by trwać w obronie swego bytu, spraw w które wierzy i naszego, słabych szaraczków, honoru.

Tak to widzę i śmiało opisuję, bo jestem z tych dla których urząd to przedsionek piekła bez mała, miejsce w którym pobyt odchorowuję ilekroć mam okazję je odwiedzić, a przecież moje życiowe doświadczenie w tym względzie nijak się ma do tego, które jest udziałem właściciela piwiar…, o, przepraszam, Muzeum Kapsli oczywiście.

Do rzeczy: załączam zdjęcia obrazujące działanie Urzędu, tego zza Drzwi. Alegoria alegorią, ale, jak widać, pracownicy Strażnicy Naszego Bezpieczeństwa nie boją się też czynu. Szanowni, rzućcie okiem na zawartość dzieł pokazanych przez mego bohatera:

image

Czy myliłem się choć odrobinę opisując (tu) potęgę i „możliwości” biurokracji jako bytu nieogarnialnego rozumem? Pokazuję tylko dwie strony z wielu, a ileż tu amunicji (i jakiego kalibru) wystrzelono w stronę, nomen omen, Piw Paw. To broń nie tylko polskiej, prowincjonalnej produkcji, ale i całą gębą europejskiej. Nie bójmy się tego słowa: Unijnej. Ze zbrojowni strasburskiej i brukselskiej. Rozporządzenia, uchwały, dyrektywy, ustawy, to nadęte słownictwo, żargon urzędniczy, …. Komuś się zechce policzyć ile tego? A system nazewnictwa, oznaczeń, numeracji – palce lizać, geniusz kombinatoryki na miarę teorii zbiorów nieskończonych.

Żarty żartami, ale to jest RZECZYWISTOŚĆ. Po to, żeby zabronić małemu lokalowi pracy pod jakże szlachetnym pozorem walki z pandemią urzędasy pracują w taki właśnie sposób. Ciarki mnie przechodzą na myśl, że musiałbym się wgłębiać w to morze myśli regulacyjnej. Ileż czasu by na to potrzeba, ile umysłowego natężenia dla ogarnięcia tego bezmiaru. A oni to robią. Ktoś spędza trudne do policzenia godziny i dni by generować stosy zadrukowanego papieru, nurzać się w tym oceanie przepisów. Za nasze pieniądze rzecz jasna. Najgorsze jest w tym to, że istnieją osobnicy wierzący, iż taka mega-biegunka legislacyjna czemuś służy, że jest w stanie opisać rzeczywistość, ba, „uregulować” ją czyli poprawić.

Tak działa każdy urząd. KAŻDY. I KAŻDY może wygenerować dowolną ilość pism na KAŻDY temat. I KAŻDY z nas może zostać tym zbombardowany dywanowo w KAŻDYM aspekcie naszego życia. Przy budowie domu, wychowaniu własnych dzieci, w pracy, na szlaku turystycznym, w szkole czy w samochodzie. A już najbardziej w prowadzeniu dowolnego przedsięwzięcia gospodarczego zwanego biznesem, nawet najmniejszego, tyci, tyciuchnego. To nie są żarty. To BIUROKRACJA państwowa. I to człowiek człowiekowi spreparował ten los.

Wobec tego monstrum staje dzień w dzień p. Michał z Piw Paw. Człowiek pracujący, angażujący własne pieniądze, dający innym pracę. Dziwicie się, że nazywam go Dzielnym wśród słabych? W Polsce do tego miana wystarczyłoby może już samo prowadzenie własnego interesu, ale on przecież robi to w starciu z potęgą Lewiatana, w oporze przeciw paranoi uregulowań antyepidemicznych.

O, i tu należy się dygresja, bo już słyszę tych odpowiedzialnych covidian różnego stopnia przestraszenia i  zatroskania o dobro drugiego człowieka. Przecież działanie piwiarni to zagrożenie, brak odpowiedzialności, wirus, pandemia, śmierć,…. - jak więc można wychwalać jej działalność, nawet jeśli krytyka biurokracji jest na rzeczy?! Nie będę oczywiście w tym miejscu toczył boju o prawdziwość tego wirusowego jęczenia zbudowanego, moimi oszołomskim zdaniem, na totalnej mistyfikacji. Wytoczę tylko małą armatkę wykorzystując jako argument – bo to znakomite uzupełnienie wątku Piw Paw – wywiadu udzielonego przez Michała M., szefa lokalu, portalowi Gazeta.pl. Oto fragment:

MM: Po prostu wydaje mi się, że ten cały wirus nie jest jakoś specjalnie groźny.
Gazeta: Pewnie dlatego od początku epidemii zmarło na niego w Polsce ponad 36 tys., a na świecie prawie 2,2 mln ludzi.

Dziennikarz Gazety, którą trudno oskarżyć o lekceważenie zagrożenia "przyszpilił" rozmówcę danymi: 36 tys. i 2,2 mln – zaiste straszne, krew mrożące w żyłach liczby, prawda? Otóż nieprawda. Wręcz przeciwnie. Dzielny funkcjonariusz Gazety mimowolnie potwierdził to, co uważam za oczywistość, czyli fikcję pandemii. Ktoś nie chwyta w czym rzecz? Wyjaśniam:

36 tys. to niecała jedna dziesiąta procenta trzydziestu ośmiu milionów, tzn. liczby mieszkańców Polski. Mniej niż jeden promil. 2,2 mln zaś to 0,29 promila (nie procenta) ludności świata. Oto pandemia, jej wymiar liczbowy w skali roku! Liczbowy, bo jaki inny ma być miernikiem jej straszności? I przypominam, że mówimy o danych oficjalnych, tych wziętych z rządowych statystyk budowanych na nadymanych danych służących straszeniu i bazujących na „wykryciu” koronawirusa (i w ślad za tym covidu) testem PCR, którego wartość w tej materii jest podobna do rzutu monetą. I oczywiście te dane mówią o zgonach "z wirusem", a nie "prawdziwie covidowych" - tych jest o rząd wielkości mniej.

To jest ta pandemia. Najbardziej mikroskopijna ze znanych w historii, urągająca swą maleńkością pojęciu epidemii. Dlatego nie rzucajcie człowiekowi walczącemu z systemem oskarżeń o zło. On walczy o DOBRO, czyli prawdę i prawo do normalnego życia.

Poniżej jeszcze fotka z jednodniowego dorobku dzielnych biurokratów zwalczających Muzeum PiwPaw. Na wierzchu mandat. Polecam szczegóły działań urzędników RP opisane na fejsikowej stronie lokalu.

image



Zupełnie nie rozumiem świata i chyba to napędza moją chęć, by się tym podzielić z innymi. Nie rozumiem świata, ale staram się go fotografować - zapraszam: Zbyszko Boruc - fotografia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości