Pogodny Pogodny
273
BLOG

Biała flaga nad Westerplatte

Pogodny Pogodny Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Prawda bywa przykrą w przełykaniu, ale jest jak lekarstwo.


"Weisse Flagge auf Westerplatte...warten, weisse Flagge..." - taki meldunek otrzymał dowódca niemieckiej kompanii szturmowej porucznik Walter Schug na Westerplatte 2 września 1939 roku ok. godziny 19.30. Chwilę później biała flaga oznaczająca kapitulację znikła. Na Westerplatte doszło do buntu oficerów i odsunięcia od dowodzenia majora Henryka Sucharskiego; od tego momentu obroną dowodził kapitan Franciszek Dąbrowski. Później od polskich kul zginęło co najmniej sześciu obrońców Westerplatte.

Pierwszą znaną ofiarą jest starszy legionista Jan Gębura, któru na rozkaz majora Sucharskiego wywieszał białą flagę. Kolejny żołnierz, legionista Mieczysław Krzak, został zastrzelony przez swoich przez pomyłkę. O innych ofiarach wiemy z niemieckich meldunków.

8 września 1939 r. w komunikacie niemieckiej kompanii szturmowej podano, że na Westerplatte w pobliżu polskiego bunkra i budynku elektrowni znaleziono w grobie zakrytym gałęziami ciała czterech polskich żołnierzy. Polskie relacje o tym milczą, gdyż meżczyźni zostali zastrzeleni za odmowę walki. Nikt nigdy nie chciał ustalić, ilu naprawdę było obrońców  Westerplatte ( według szacunków, od 214 do 230 osób). Starannie przemilczano niewygodne dla polskiego mitu niemieckie źródła. Oficjalnie polska strona przyznała się do 15 zabitych, ale równie dobrze ta liczba może być dwa razy większa...

Heniek, nie licz na żadną pomoc, nie macie tutaj żadnej szansy. Gdańsk jest odcięty. Uważaj jutro rano, Niemcy uderzą, nie dajcie się zaskoczyć. Ty dowodzisz i ty decydujesz. Jak uznasz, że opór nie ma szans, wiesz, co robić. Nie daj się tylko zaskoczyć. - poinformował 31 sierpnia majora Sucharskiego podpułkownik Wincenty Sobociński z Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku. "Sucharski wyszedł z sinozieloną twarzą"  - relacjonował kapral Mieczysław Wróbel, jeden z obrońców, mimowolny świadek rozmowy. O prawdziwym celu wizyty ppłk Sobocińskiego pozostali oficerowie z Westerplatte  dowiedzieli się po wojnie.

1 września o godzinie 4.48 przebywający w porcie gdańskim z kurtuazyjną wizytą pancernik "Schleswig-Holstein" otworzył ogień w kierunku Westerplatte. W pierwszym ataku uczestniczyła elitarna kompania szturmowa Kriegsmarine - 225 żołnerzy. Polacy nie dali się zaskoczyć. Na prośbę porucznika Leona Pająka, dowódcy południowego odcinka obrony, użyto moździerzy. Niemcy zostali zdziesiątkowani.. Na niemiecki pancernik dotarły meldunki o dużych stratach i prośba o przysłanie dodatkowego personelu medycznego.. O 6.20 Niemcy przerwali natarcie. O tym, jak bardzo byli zaskoczeni silnym oporem, świadczy fakt, że około godziny siódmej blisko terenu walk pojawił się prezydent Senatu Wolnego Miasta Gdańska Artur Greiser. Ubrany w galowy mundur SS chciał odbyć spacer po zdobytej składnicy. W tej sytuacji pancernik wznowił ostrzał.

Ciężko ranny został por. Pająk. O godzinie 8.55 Niemcy rozpoczęli kolejny atak. Polacy opuścili placówkę Prom i wycofali się do wartowni nr 1, ale niemieckie natarcie odparli.

Po krwawej łaźni 1 września Niemcy uważali, że Polacy dysponują siecią bunkrów połączonych podziemnymi przejściami oraz strzelcami wyborowymi na drzewach. Walkami na Westerplatte zainteresował się sam Hitler, więc sprawa stała się prestiżowa. Na żądanie fuehrera zdobycie Westerplatte wyznaczono na 2 września. Po wyjaśnieniach Hitler przestał jednak naciskać. 2 września o 18.30 obszar Westerplatte o powierzchni 0,3 km kwadratowego zbombardowało około 60 bombowców nurkujących Ju 87B Stuka. Kilkunastu polskich żołnierzy doznało szoku nerwowego, część próbowała uciec ze stanowisk. Myślano, że Niemcy użyli gazu. Trafiona bezpośrednio wartownia nr 5 stała się grobem załogi. Dobrze znane są relacje z wartowni nr 1, gdy w trakcie nalotu dowódca groził użyciem broni uciekającym żołnierzom. Załamany skutkami nalotu major Sucharski kazał wywiesić białą flagę, oraz spalić szyfry i tajną dokumentację.

Flagę rozkazał zdjąć kapitan Franciszek Dąbrowski. Major załamał się i dostał ataku epilepsji. Został skrępowany pasami oficerskimi, z kawałkiem drewna w ustach. Po środkach uspokajających zaaplikowanych przez kapitana Mieczysława Słabego dochodził do siebie kilka dni.

"Ojciec opowiadał mi, że pod słowem honoru zobowiązali się do zachowania tajemnicy o stanie mjr. Sucharskiego, aby nie niszczyć morale załogi" - wspominała w 2004 r. Elżbieta Hojka, córka kpt. Dąbrowskiego. Historia o kryzysie dowodzenia na Westerplatte jest znana od 1993 r. z publikacji Janusza Roszko, który przytoczył relacje kapitana Dąbrowskiego. W publikacji pominięto jednak szczegółowe opisanie dramatu załogi, zapewne z obawy o reakcję na zderzenie prawdy z mitem.

Dramat ten nie skończył się 2 września. Niemcy postanowili ściągnąć posiłki. Wieczorem 2 września samolotami J 52 przerzucono kompanię saperów z Rosslau-Dessau pod dowództwem ppłk Carla Henkego. Ten po zapoznaniu się z sytuacją postulował dalsze rozpoznanie polskich stanowisk, ściągnięcie czołgów, moździerzy, łodzi szturmowych dla rozszerzenia natarcia, a nawet pociągu pancernego. Już po kapitulacji pokazywano polskim oficerom zdjęcia lotnicze, na których zaznaczono m.in. sześć "kopuł pancernych". Faktycznie były to jednak stogi siana ściętego w ostatnich dniach sierpnia. Od 1 września po godz. 14.00 Westerplatte nie było już atakowane przez piechotę. Prowadzono jedynie rozpoznanie stanowisk. Szturm miał się odbyć 8 września.

Major Sucharski doszedł do siebie 5 wrzesnia. Na naradach dowództwa 5 i 6 września zgłosił popozycję kapitulacji. Wobec sprzeciwu kapitana Dąbrowskiego i porucznika Stefana Grodeckiego decyzji nie podjęto. 7 września "Schleswig- Holstein" przeprowadził kolejny ostrzał. Niemcom udało się zupełnie odkryć wartownię nr 2. Tym razem major Sucharski nie konsultował swojej decyzji i o 9.45  Westerplatte skapitulowało. Ta decyzja uratowała wielu rannych.

"Gdyby tylko dowodził major Sucharski, poddalibyśmy się za wcześnie, gdyby był tylko kapitan Dąbrowski, byłyby drugie Termopile" - powiedział porucznik Pająk wiosną 1962 r. na pogrzebie swojego dowódcy, kapitana Dąbrowskiego."

w całości za

"Zakazana Historia"  - "Jak naprawdę broniono Westerplatte" Jan Piński, Rafał Przedmojski


Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura