Prezes Jarosław Kaczyński wybuchł w Sejmie, i słusznie. Ktoś musiał wreszcie temu chamstwu i pospólstwu ubierającemu się w szaty posłów RP powiedzieć kim są w rzeczywistości naprawdę. A kim są to widać i bez specjalnie przypominanych na tę okazję epitetów.
Posłowie z ław opozycyjnych mogą więc jedynie samemu Bogu dziękować, że nie żyją w innych czasach; Że tak opluwany przez nich wczoraj śp.prezydent Lech Kaczyński nie nie tylko się na nich za życia nie wypiął, ale raczył się z nimi nawet w imię demokracji i wzajemnego szacunku układać - za co mu się później w Smoleńsku ponuro odpłacili; Że będąc świadomym mężem stanu reprezentował powagą swojego urzędu przed Europą nawet takie zdziczale obyczaje jak te z PO i Nowoczesnej, bo uważał iż Polska na zewnątrz powinna być jedna. Niestety, sejmowe chamstwo takiej postawy nie rozumiało ani wtedy i nie zrozumie również teraz. Nie pojmie więc i tego prostego faktu, że gdyby nie agresywna antypolska postawa Brukseli , z której tak ochoczo czerpie, oraz dzięki której dzisiaj tak dzielnie machają szabelką wobec legalnie wybranemu rządowi polskiemu, dawno straciliby w Polsce rację bytu.
Marszałek Piłsudski gdyby żył, tak skandalicznych posłów jak obecni potraktowałby nie dyskursem, ale po męsku, czyli z buta, nie żadną Strażą Marszałkowską czy uspokajaniem z mównicy sejmowej, ale konkretniej, uzbrojoną w karabiny policją. Później pozamykałby co agresywnych warchołów w więzieniach a ich partie po prostu zdelegalizował. Ktoś powie, że w dzisiejszych kultur czasach pani Demokracji jest to niemożliwe do wykonania. Otóż myli się. Wystarczy tylko, że zdemoralizowana UE rozleci się jak domek z kart za sprawą muzułmańskich nachodźćów ( a czas to wbrew pozorom bliski), by równolegle przestał też nagle istnieć w Polsce gorący problem totalnej opozycji oraz jej zagranicznych sprzymierzeńców.
