Czytam o rozmaitych zaburzeniach psychicznych, którymi zajmują się psychiatrzy. Depresja, choroba dwubiegunowa, schizofrenia, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, psychopatologie. Jeżeli to wszystko się zsumuje to wychodzi w sumie kilkanaście procent społeczeństwa. A jeżeli dodamy do tego jeszcze inne, nieco lżejsze zaburzenia to wyjdzie z kilkadziesiąt procent nawet.
A teraz dodajmy do tego jeszcze inne schorzenia już natury somatycznej. Żaden system ochrony zdrowia z tym wszystkim sobie nie poradzi. I dopiero w tym pełnym kontekście zastanówmy się nad dyskusją o pandemii koronawirusa.
Ważne jest też by pamiętać, w jakiej perspektywie ustrojowej to wszystko się dzieje. Demoliberalizm w połączeniu z gospodarczym konsumpcjonizmem prowadzi do skrajnej indywidualizacji, zapewniającej krótkoterminowy zysk, lecz dezintegrującej społeczności. Osoby zaburzone zostają pozostawione same sobie i, zgodnie z doktryną liberalną, należy jak najmniej wtrącać się do ich życia, a one przecież samodzielnego i odpowiedzialnego życia prowadzić nie mogą, potrzebują wsparcia i względnej izolacji od chaotycznego zgiełku.
Taka izolacja jest niezbędna z uwagi na ową indywidualizację, która sprawia, że kontakt z innymi może być nieprzewidywalny i ryzykowny, jako że reguły społecznego współżycia zostały rozmyte. W związku z tym automatycznie wzrasta liczba czynnikóww stresogennych, na jakie narażone są osoby zaburzone. Powoduje to pogłębienie schorzeń i dalsze rozstrojenie mechanizmów społecznych, bo osoby zaburzone pojawiają się w przestrzeni publicznej wraz ze swoimi spektakularnymi odchyleniami od normy, kwestionują normy społeczne i wywołują konflikty. Najlepszym, dowodem jest środowisko LGBT.
Dodajmy do wyżej wymienionych grup osoby z rozmaitymi zaburzeniami osobowości, a obraz przyczyn zapaści systemu demoliberalnego stanie się wyraźny i oczywisty.
Żaden system takiego poziomu rozstroju i dysharmonii nie jest w stanie wytrzymać, więc nie trudno przewidzieć, że dni demoliberalizmu są policzone. Dalsze próby jest sztucznego podtrzymywania grożą wybuchowym rozsadzeniem całej tej konstrukcji. Należy więc wyciągnąć z tej sytuacji oczywiste wnioski polityczne.
Pozostańmy na chwilę przy problemie ideologii LGBT. Jest to ideologia całkowicie sprzeczna z nauką, ale co najważniejsze, sprzeczna także z mechanizmami społecznej integracji. Nie jest więc zapowiedzią nowego społeczeństwa jak chcieliby propagandyści, lecz symptomem rozkładu demoliberalizmu. Bo można z akwarium zrobić zupę, ale nie akwarium z zupy.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo