Czy to nie jest zastanawiające i nienaturalne, że jakakolwiek wzmianka o Kościele wywołuje u co poniektórych drgawki i paroksyzmy?
Czy można obrażać się na rzeczywistość ? Rzeczywistość ma swój poziom wydarzeniowy, poziom faktów oraz różne poziomy strukturalne ukryte za wydzrzeniami. Czy można protestować pod koniec października, że nadchodzi listopad a z nim chłody i słota? Czy wszyscy lubią chłód i słotę ? Nikt zapewne nie lubi, więc dlaczego nie wydamy ukazu władcy likwidującego październik, niech od razu będzie śnieżny i miły dla oka grudzień albo styczeń.
Rzeczywistość społeczna ma swoje prawa i prawidłowości. Poświęciłem parę notek na temat cywilizacji, w której Kościół odgrywa niebagatelną rolę. Nie ma obowiązku lubienia Kościoła, ale podnoszenie wrzasku na samą wzmiankę o jego roli zakrawa na paranoję.
Gorzej niż paranoję, bo nauki Kościoła wyraźnie wskazują, kto Kościoła nienawiedzi. Przeciwnikiem tym jest diabeł, a podnosząc ten wrzask niczym nieumotywowany, a więc diabelski, dowodzą przeciwnicy Kościoła jdnoznacznie wbrew swoim intencjom zapewne, że doktryna Kościoła o szatanie ma swoje uzasadnienie, a oni są jego reprezentantami.
Tak to logicznie wychodzi. Jak przy egzorcyzmach.
Problem z komentatorami w s24 polega na tym, że traktują aktywność w s24 jak rozrywkę, wpadają tu na chwile i reagują na jakieś wypowiedzi w biegu, bez zastanowienia się. Tymczasem rzeczywistość ma wiele wymiarów czy poziomów i każdy element musi odnosić się do tej całości.
Komentatorzy też mają fatalny zwyczaj koncentracji na jakimś pojedyńczym wydarzeniu, wyrwanym z szerszego kontekstu i oceniają to wydarzenie czy ten fakt bez analizy powiazań tego faktu z szerszym kontestem. To jest fatalny błąð, bo przypadki jednostkowe są niemiarodajne.
Weżmy i rozważmy kwestię przypadku jednostkowego w polityce. Polityka nie jest od zajmowania się przypadkami indywidualnymi z różnych względów
Po pierwsze, przypadek jednostkowy nie jest dostępny poznawczo nikomu i na szczęśćie, że nie jest. Polityk nie może mieć żadnego dostępu do kwestii dotyczących każdego z 38 mln obywateli Polski z osobna i na szczęście, ale w Chinach próbują niestety, bo to oznacza totalitarną inwigilację.
Po drugie, w systemie demokratycznym uznaje się autonomię jednostki w oparciu o uznanie zjawiska wolnej woli i próby wglądu politycznego w sytuację jednostki są zakazane. Istnieje wyraźne rozgraniczenie sfery publicznej i prywatnej.
Zatem nie jest rzeczą polityki zapewnienia szczęścia obywatelom, bo każdy jest szczęśliwy na swój własny sposób. Celem jest sprawa bardziej abstrakcyjna czyli dobro wspólne - inaczej mówiąć interes narodowy a tu niezbędna jest analiza strukturalna, systemowa wskazująca na istotne struktury społeczeństwa demokratycznego, a szczególnie na strukturę instytucjonalną.
A jezeli jesteśmy przy strukturze instytucjpnalnej, tonajwięszym aktualnie problemem jest niedopasowanie instytucji prawniczych do państwa demokratycznego i nie mam tu na myśli tzw. demokracji liberalnej.
Warto też wrócić do instytucji Koscioła, bo wyeliminowanie tej instytucji oznaczałoby automatyczny upadek cywilizacji. Kościół jest strażnikem mechanizmu realizowania wolnej woli i wynikającej z niego wolności wpisanej do instyucji państwa. Wolność zadeklarowana wyłącznie na papierze w konstytucji bez mechanizmu społecznego nie miałaby żadnego praktycznego znaczenia.A indywidualne grymasy w tek kwestii nie mają nic do rzeczy.
.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo