zetjot zetjot
514
BLOG

Wieści z wariatkowa - czy to są normalni ludzie ?

zetjot zetjot Społeczeństwo Obserwuj notkę 31

Gdy oglądam media, obserwuję ludzi zachowania ludzi i czytam sondaże, odnoszę przemożne wrażenie totalnego zgłupienia i grozy sytuacji.  Jednak po chwili zdaję sobie sprawę, że to wrażenie tylko, o ograniczonej mocy poznawczej, które trzeba potraktować jako surowiec do dalszej refleksji. Ale uporczywy charakter tego masowego zgłupienia zdumiewa i utrudnia refleksję. Gdybym poprzestał na wrażeniach, to musiałbym uznać, że Polska z takimi ludźmi, ma niewielkie szanse przetrwania.

Szczególnie kuriozalne jest złośliwe zachowanie wywodzące się z jakichś urojeń, którego nie da się wytłumaczyć inaczej niż czystą wredotą. Dam państwu przyklad zupełnie apolityczny, choć właściwie to jest także przyklad polityki, bo wykracza poza osobiste, prywatne relacje międzyludzkie i pojawia się w przestrzeni publicznej.

Do najbliższego przystanku mam niecałe 100 m w linii prostej. Od przystanku oddziela mnie teren ogrodzonej dużej wspólnoty z pięcioma blokami, więc kiedyś korzystałem z przejścia, które tam jest. Po jakimś czasie ta wspólnota miała dość takich przechodniów i na wyjściu zamontowała furtkę zamykaną na klucz.

Żeby dojść do przystanku, a dodam, że mam stawy kolanowe powypadkowe, które pieszych wędrówek nie cierpią, musiałem iść trasą dookoła. Najpierw musiałem skręcić w kierunku przeciwnym do docelowego, skręcić drugi raz po kilkudziesięciu metrach w lewo do wolnego przejścia, po kolejnych kilkudziesięciu metrach znowy skręcić w lewo i przebyć kolejne klikadziesiąt metrów do przystanków.Czyli mam trasę w postaci niezbyt regularnego prostokąta bez najkrótszego boku. Dystans ze stu metrów urósł do ok. 250 m. W sezonie pozazimowym, gdy jeżdżę rowerem nie stanowi to problemu, ale co innego zimą.

Ale wróćmy do owej wspólnoty. Po jakimś czasie znudziło się im wyciąganie kluczy i zamykanie bądź otwieranie furtki, więc sąsiedzi a także ja ponownie zaczęliśmy tamtędy przechodzić. I mieszkańcy tej wspólnoty ponownie się zirytowali. Tym razem poszli na całość. Wymienili płot na wyższy i bardziej efektowny, zagrodzili wszystkie inne przejścia, zamontowali furtki z zamkami, ale nie zamykają tych przy drugorzędnych wejsciach. Przy furtkach wywiesili ci biurokraci cztery tabliczki: z numerami budynków, teren prywatny, zakaz wprowadzania psów, przejście tylko dla mieszkańców tej wspólnoty.

Pytanie na jak długo wystarczy im determinacji by wyciagać klucze i otwierać i zamykać furtki. Ludzie nie zastanawiają się nad efektywnością takich rozwiązań w określonej skali. Podobny problem jest z automatami w szlabanach, bo przy takim natężeniu ruchu i częstotliwości wjazdów i wyjazdów z posesji, sprzęt ulega  częstym awariom. Co innego w przypadku niewielkich wspólnot z domkami szeregowymi, tam grodzenie jest zabiegiem nie kłócącym się z praktyką.

Jest to śmieszne, bo ktoś, kto chce zakraść się na teren ze złym zamiarem, zrobi to z łatwością, bo brama wjazdowa dla samochodów to tylko cienki szlaban. Dziki nic sobie z tego nie robią. Niektóre wspólnoty idą jeszcze dalej. Ogradzając teren  nie poprzestają na efektownych płotkach. U podnóża płotu wstawiają betonowe elementy blokujące, tak że nawet mała mysz się nie przeciśnie.
Jak widać inwestycje pełną gębą. Ale czy wystarczą na powstrzymanie nielegalnych imigrantów ?

Tak się składa, że nieopodal leży inne osiedle, za którym znajduje się mały market Carrfour'a, więc tamtędy przechodzi dużo ludzi. Wspólnoty tam mieszkające ogrodziły swoje osiedle jedynie od strony Alei Havla i w pewnym momencie zamontowali tuż przy węźle furtkę, którą jednak wkrótce zdemontowali, bo była absurdalna i bezużyteczna w tym ukladzie. Więc można jednak wykazać trochę realizmu.

Ale to nie jedyny przyklad pokazujący, co ci ludzie mają we łbach. Popatrzmy na kolejny, jeszcze bardziej bulwersujący, bo dotyczy większej jeszcze skali.

Jeżeli wjeżdża się z Gdańska i z węzła Łostowicka/Armii Krajowej na Ujeścisko, to trafiamy na duże rondo, na którym którejś wiosny pojawiło się kwietne powitanie "Ujeścisko wita". Cały teren zarówno po prawej stronie jak i po lewej to jest topograficznie patrząc teren Ujeściska, ale przecięty Aleją Havla, co sprzyjało dysydentom (nomen omen). Więc mieszkańcy po lewej stronie nie chcieli należeć do dzielnicy Ujeścisko i zadeklarowali chęć przyłaczenia się do dzielnicy Chełm. Napis na wjeździe im nie odpowiadał, więc go oprotestowali i w efekcie został usunięty. Piękny kwietny napis im przeszkadzał, co za głupota.

Ta mentalność przypomina mi mentalność kibiców. Najlepszy obraz ją ilustrujący to podział Łodzi - po stronie zachodniej od osi miasta to strefa ŁKS, po wschodniej - Widzewa i tuż przy osi miasto jest zabazgrane wojowniczymi graffiti ogłaszającymi przynależność do którejś ze stref i plującymi na przeciwników.

Warto dodać jeszcze parę elementów z programu tego wariatkowa.

Psy. W blokach zmalał wyraźnie przyrost naturalny, który został skompensowany nowym modelem: 2 + psiecko, a zdarza się też, że widuję ludzi z trzema psiakami na smyczy. A niech mają te swoje psy, ale dlaczego muszą oni te psy wyprowadzać na trawniki i boiska, gdzie się bawią dzieci ? Mało tego, niektórzy zabierają to swoje psiecko do sklepu spozywczego. Niech się psiecko bawi na placu zabaw, a żeby nikt cennego psiecka nie porwał sprzed sklepu, zabierze się go do środka na zakupy.

Ten fragment już opublikowałem: https://www.salon24.pl/u/zetjot/1461105,czyzby-narod-zszedl-na-psy

Warto przypomnieć też zachowania na skrzyżowaniach, o których już pisałem wcześniej. Otóż w pobliżu jest dość duże skrzyżowanie i spory ruch uliczny. Jednak ten ruch uliczny waha się zależnie od pory dnia i czasami jest niewielki. Niezależnie od tych wahań sygnalizacja świetlna działa tak samo i jest rzeczą zabawną obserwować ludzi, którzy przy kompletnym braku jakichkolwiek pojazdów na horyzoncie, stoją jak barany na czerwonym świetle czekając na zielone. Nieliczne jednostki, w tym ja, kierują się zdrowym rozsądkiem i zgodnie z kodeksem drogowym, dostosowują swoje zachowania do warunków na drodze. Niektórym to się nie podoba i zwracają mi uwagę.

Zastanawiam się czy ta większość baranów boi się samochodów czy czerwonego. Jeżeli zaczną się bać czerwonego, to zachodzi ryzyko, że mniej będą bać się samochodów, a wtedy o nieszczęście nietrudno.

Czy to są normalni ludzie ?

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo