Słuchać już nie mogę idiotów, którzy, gdy natrafią na krytykę układu magdalenkowego, zaczynają swoje od “ no bo przecież Kaczyński brał w tym udział...”. Kompletny idiotyzm.
Idioci tacy uznają najwidoczniej, że w Magdalence nastąpił koniec historii i nic ponad to, co tam postanowiono, nie miało prawa się zdarzyć. Tymczasem polityka polega na takim prowadzeniu działań, które realizują interes narodowy i polską rację stanu, co wymaga zmian w polityce zależnie od sytuacji i wykorzystywania nadarzających się okazji. Magdalenka była zaledwie etapem w tym procesie. Polską racją stanu było doprowadzenie nie do pojednania z komunistami, lecz do odzyskania pełnej podmiotowości przez naród, a stało się to dopiero w r. 2015, dzięki Kaczyńskiemu właśnie. Na tym właśnie polega prawdziwa polityka w nieteoretycznym państwie.
No i weź dyskutuj z kretynami. Przecież im nie chodzi o żadne kwestie poznawcze, o poznanie prawdy, oni chcą rozładować swoje emocje wywołane zaprogramowanymi w ich umysłach frustracjami I dysonansem poznawczym. “ Bo Kaczyński i już.”
Dlaczego ludzie mają problemy, pomijając już kwestie emocjonalne, z odczytywaniem znaków czasu?
Tu mamy poważny problem natury metodologicznej, z czego zwykli zjadacze chleba nie zdają sobie sprawy. Otóż każdy fakt, każde wydarzenie, trzeba interpretować jako przecięcie się dwóch osi zależności – zależności strukturalnych, w których dany fakt jest powiązany z innymi współwystępującymi faktami oraz zależności genetycznych będących efektem procesów przyczynowo-skutkowych w układzie nie strukturalnym lecz w następstwie diachronicznym.
A poprawne zinterpretowanie wagi obu tych aspektów nie jest rzeczą łatwą. Idiotom nie chodzi jednak o interpretację, lecz o wyładowanie chorych, wszczepionych im w czipie emocji.