Z “kwestią uchodźców i obowiązkiem ich przyjmowania “ jest jak z Radiem Erewań.
Po pierwsze, to nie uchodźcy, a głównie imigranci.
Po drugie , to nie musimy, lecz możemy.
Po trzecie, to konkretnie ja albo ty możesz, ale ani ja ani ty nie musisz.
Jestem człowiekiem wolnym, ty też jesteś człowiekiem wolnym, a Polska jest krajem wolnym, krajem ludzi wolnych.
I nie będzie żadna Unia ani jakiś pan Timmermans mi dyktować, co ja mam zrobić. To co ja zrobię, to moja sprawa. Ja dokładnie znam listę swoich obowiązków. W tym zakresie podejmuję decyzje zgodnie z interesem narodowym, a nie zgodnie z moim prywatnym widzimisię.
A wszystkim chcącym publicznie, w mediach do kamery okazać swoją dętą wspaniałomyślność I poprawność polityczną, niech przedstawiają wyraźnie swoje środki, które chcą poświęcić na rzecz imigrantów.
Ale dodatkowo muszą zapytać mnie, nas, swoich sąsiadów z ulicy czy bloku, o zdanie, bo to kwestia nie prywatna, lecz obywatelska, a taka wymaga aprobaty innych obywateli, bo ziemia polska nie jest ich prywatną własnością.
Komentarze