Jak szkodzi bieżączka polityczna pokazuje kwestia nowelizacjiustawy o IPN..
Prosżę zadać sobie proste pytanie: czy małe dziecko należy chronić przed próbami chodzenia, bo może sobie nabić guza ?
Ataki na rząd z powodu politycznych kłopotów, jakie wywołała, są przejawem takiego infantylnego myślenia. Rząd podejmuje wreszcie próby prowadzenia suwerennej poltyki, co wywołuje określone reakcje i z tym jest dokładnie tak jak z podejmowaniem prób chodzenia przez dziecko. Uczymy się chodzić chodząc, a nie dywagując o chodzeniu, i nie zaprzestajemy nauki z powodu paru guzów.
Poza tym, kwestia nowelizacji ustawy o IPN i perypetie z nią związane okazały się bardzo pożyteczne z wielu względów.
Ujawnione zostały międzynarodowe postawy wobec Polski i wobec jej historii, a szczególnie ignorancja i zła wolą w tym zakresie rozmaitych stron polityki międzynarodowej.
Ale przede wszystkim liczy się fakt, że Polska z tematem wystąpiła i, niezależnie od efektów, postawiła sprawą na międzynarodowym forum. Sprawa nie mogła być przemilczana i różne strony musiały zająć stanowisko, a tym samym ujawnić swój stosunek do Polski.
Ważne też okazały się reperkusje tej sprawy na forum wewnętrznym - Polacy przekonali się jak wygląda sorawa polska na forum międzynarodowym, jakie zaniedbania zostały popełnione, że dopuszczono do takiego stanu i co należy zrobić, żeby to zmienić.
Taka wiedza jest bezcenna, zarówno dla polskich polityków, którzy wiedzą teraz dokładnie, w jakim miejscu i na czym stoją jak i dla obywateli, którzy dowiedzieli się kto i jak spreparował taki a nie inny wizerunek Polski. Teraz trzeba, w oparciu o tę wiedzę, stworzyć realny program, który pozwoli Polsce wskoczyć na kolejny wyższy szczebel suwerenności, realnej a nie fasadowej jak dotychczas.
Liczy się więc struktura całej sytuacji, a nie takie czy inne posunięcie jakiegoś polityka. Działania muszą być dostosowane do wymogów tej sytacji, a nie do takich czy innych upodobań rożnych stron.
A jak na to reaguje internet ?
Internet reaguje emocjonalnie, bo komentatorzy widzą wszystko osobno. Nie widzą procesów społeczno-politycznych, widzą poszczególne wydarzenia polityczne i oceniają je według prymitywnego klocza, zerojedynkowo, albo pełny sukces powalajacy rywali na kolana albo porażka. Brak w tym jakiejkowiek metodologii, wydarzenia wyrywane są z kontekstu i z procesu i trudno zgadnąć, jakie cele przyświecają takim komentatorom. Gdyby chodziło im o cele realne, musieliby spróbować i wejsć do polityki i zobaczyć czym się to je. Komentowanie pojedyńczych wydarzeń do niczego nie prowadzi, bo cel realny, poznawczy polegałby na dostarczeniu jakiegoś zasobu wiedzy o procesach społeczno-politycznych. Innych celów w komentowaniu być nie może.