zetjot zetjot
3061
BLOG

Parę uwag o "Klerze", które środowiska lew-lib wolą pomijać

zetjot zetjot Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 99

Żadnego filmu Smarzowskiego nigdy nie obejrzałem, wystarczyl mi fragment jakiegoś filmu, bym się trzymał od tych klimatów z daleka. A gust mam niezły, znajomość literatury też, więc zawierzyłem swojej intuicji i okazuje się, że słusznie.

Ale do rzeczy, czyli do analizy. Na wstępie parę uwag metodologicznych, żeby była jasność i żeby potencjalni adwerarze mieli pojęcie o czym rozmawiamy.Otóż jeśli reżyser Smarzowski, mający nikłe pojęcie o codziennym życiu KK, tworzy pewien scenariusz na jego temat, to równie dobrze znający się na rzeczy inteligentny człowiek jest w stanie spoządzić podobny scenariusz, a tym bardziej jest w stanie rozmawiać na temat filmu, którego nie oglądał. Oglądanie okazuje się niekonieczne, bo mamy tu do czynienia z pewną sekwencją znaków symbolicznych, które funkcjonują i bez pana Smarzowskiego.  

Nie widzialem też przecież katastrofy smoleńskiej, więc detali, a tym bardziej detali niewiadomego pochodzenia, nie traktuję jako prawdy objawionej ani jako werdyktu ostatecznego. Ważny jak zwykle jest kontekst wydarzenia, obojętne czy to katastrofy czy filmu. Kontekst is the king. Pokazuje ustawienie graczy przed i po, i wskazuje, kto mógł inspirować wydarzenia, kto mógł na nich skorzystać. 

Na "Kler" oraz na zachowania tam demonstrowane, jak i na kampanię w sprawie pedofilii w Kościele trzeba patrzeć z uwzględnieniem kontekstu demoliberalnego, którego częścią istotną jest libertynizm i powszechna seksualizacja. Już ten fakt pokazuje, jak należy kontekstowo potraktować film, nie tylko zresztą film, lecz także i wydarzenia w nim opisane i wydarzenia, na których jest oparta kampania. Oskarżyciele są po prostu tautologistami serwującym nam masło maślane - oto demoliberałowie rozpętali piekło hiperseksualizacji dotykającej wszelkich sfer życia, a teraz udają, że to nie oni, "to nie moja ręka" i twierdzą, że Kościół, który padł jej ofiarą, jest sprawcą. To podobnie jak z holocaustem. 

Nikt nie twierdzi, że w KK nie ma pedofilii, i że dzieci nie padają jej ofiarą, ale zawsze trzeba wychodzić od kwestii systemowych, kontekstowych i inspiratorów i promotorów procesu hiperseksualizacji. Czy sprawcy stwarzający strukturalne warunki do pedofilii, pornografii czy prostytucji mogą być wiarygodnymi oskarżycielami, jeśli są zarazem inspiratorami ? 

W warstwie propagandowej demoliberałowie wyrażają obłudną troskę o KK, jego moralność i ofiary seksualizacji, ale po owocach ich poznacie. Pedofilia jest dla libertynów zwykłym przejawem ludzkiej seksualności, czego dowodzą potoczne opinie i traktowanie znanych celebrytów-pedofili, a przede wszystkim edukacja seksualna w szkole. 

Demoliberałowie wpadli w pułapkę własnej politpoprawności i muszą dokonywać ekwilibrystyki, żeby zminimalizować zarzuty o libertynizm i demoralizację. Musieli po wielu latach ignorowania problemu i rozmaitych kuriozalnych operacjach z feminizmem, pójść na ustępstwa wobec kampanii kobiet prowadzonej pod hasłem Metoo i wpakować Cosby'ego do pudła, tak jak przedtem potępic hollywoodzkiego producenta Weinsteina. Ale to nie była ich zasługa, lecz zmiana klimatu społecznego towarzysząca prezydenturze Trumpa. Gdyby nie zmiana politycznego klimatu, za którym idzie zmiana obyczajowa, nadal by na te fakty przymykano oko. 

W sprawie pedofilii przemilcza się też bardzo politycznie niepoprawny fakt, że większość aktów pedofilli dokonywana jest przez homoseksualistów, a tych przeceż nie wolno, w myśl reguł demoliberalnych, dyskryminować i stygmatyzować. To też jest ciekawy wątek. 

Na "Kler" należy też popatrzeć jako na rodzaj komunikatu, co nakazuje nam sprawdzić warygodność nadawcy tego komunikatu i tu wyłazi szydło z worka czyli mamy powrót do znanej metody ubeckiej "korek, worek i rozporek". 

https://wpolityce.pl/polityka/414345-kler-spadek-po-kiszczaku-i-urbanie 

Polecam też drugi atrykuł, a szczególnie jego tytuł: 

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/414366-owszem-nie-znam-kleru-tak-jak-smarzowski-kosciola 

Przeglądając notki na forum widzę, że pełny kontekst umyka emocjonalnie zafiksowanym komentatorom, a co poniektórzy zerkają na wydarzenia przez grube, mało przejrzyste ścianki swoich bąbli, w których hodują swoje idiosynkrazje. Nie ulega też wątpliwośći, że pomysł na fim wynika z osobistych idiosynkrazji żywionych przez pana reżysera Smarzowskiego. Łatwo też zauważyć, że odżywa, z przyczyn tym razem systemowych, tradycyjny ludowy antyklerykalizm, podsycany przez środowiska lew-lib. Pamiętacie ? "Ksiądz pana wini, pan księdza, a nam prostym zewsząd nędza." 

Warto też zauważyć fakt zadziwiający - przy tego rdzaju dyskusjach naukowe podejście do tematu poszło w kąt, co jest tym badziej zadziwiające, że to przecież ateiści zawsze powoływali się na naukę, lub co wcale nie wychodzi na to samo, na naukowy światopogląd. No i przyszła kryska na matyska, środowiska lew-lib nauki unikają jak święconej wody. No i tu zmuszają mnie oni do przypomnienia postawionej na tym forum tezy, że to religia jest fundamentem nauki (i kultury). 

Jak dalece niekompetentna i przepełnione złą wolą jest stanowisko lew-lib wobec Kościoła dowiódł amerykański socjolog Rodney Stark w opracowaniu "Nie mów fałszywego świadectwa". Moimi ulubionymi przykladami zgłupienia lewctwa są dwie kwestie - kwestia inkwizycji oraz historia jezuickich redukcji w Ameryce Płd. To są przyklady, świadczące o tym, jak efektywnie interweniował KK tam gdzie zawiodły instytucje państwowe, motywowane interesem grupowym. Inwizycja uporządkowała kwestie procesów sądowych, wprowadzająć w miarę obiektywne reguły postępowania sądowego zapobiegające typowym w owych czasach samosądom, a redukcje jezuickie stworzyły kwitnące państwa rządzone przez samych Indian w rejonie obecnego Paragwaju i Urugwaju. Ale o tym cicho, sza, bo to burzy lewacką, z d... wziętą, narrację, lub, użyjmy tu ulubionego słowa lewicy - burzy populistyczną narrację lewacką.

PS

Pominąłem  w powyższeym tekście rzecz dla mnie  oczywistą, ale nie oczywistą dla matołów -  fakt, że KK
 jest jednak organizacją zupełnie odmienną od państwa, które dysponuje różnymi wyspecjalizowanymi instytucjami, które mogą interweniować. KK nie ma, poza perswazją i przypuszczeniami, na których przecież polegać się nie powinno, środków oddziaływania na ludzi doń przynależących. I to dobrze, że tak jest, bo byłoby niedobrze, gdyby środkami przymusu bezpośredniego dysponował. To,  że popełnia błędy jest mniejszą ceną jaką płacimy za wady, niż gdyby miał władzę jaką ma państwo.

A mimo tego, że państwo ma realną władzę, to państwo nie jest w stanie poradzić sobie z plagą pedofilii. Dlaczego nie jest w stanie państwo sobie poradzić ? Wróć do piewrwszych akapitów tekstu, tam to jest wyjaśnione.

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura