Unia Europejska zatrudnia około 46 tysięcy urzędników. Niełatwo jest tam otrzymać posadę, ale ten, który ją sobie wywalczył, może powiedzieć, że żyje w bajecznej krainie pasibrzuchów. "Z tym trzeba skończyć" - oznajmił podczas szczytu UE w listopadzie ub.r. szef rządu brytyjskiego David Cameron i nie zgodził się na przedstawiony budżet Unii. Dziennikarz gazety "Welt am Sonntag" potwierdził dane dostarczone przez D. Camerona.
Przedstawmy najpierw płace niemieckiej władzy. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zarabia ponad 16 tysięcy euro brutto, a parlamentarzysta niecałe 8 tysięcy. To nie są złe zarobki - powiemy na pewno. Są jednak dość skromne w porównaniu z apanażami urzędników brukselskich, z których 4 365 zarabia tyle samo lub więcej niż szefowa rządu niemieckiego, a 26 292 podobnie lub więcej w porównaniu z posłem (niemieckim oczywiście).
Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że ci urzędnicy nie płacą podatków we własnych krajach, lecz bezpośrednio na rzecz UE, która zadowala się stawką 13,3% od dochodu, to ich uprzywilejowana pozycja staje się bardziej widoczna.
Notka ta jest oparta na danych zaczerpniętych z: http://www.welt.de/wirtschaft/article113330591/4365-EU-Beamte-verdienen-mehr-als-die-Kanzlerin.html
Inne tematy w dziale Polityka