Zygmunt Białas Zygmunt Białas
3693
BLOG

Inż. K. Cierpisz o Marku Tomaszu i estetach salonowych

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Polityka Obserwuj notkę 124

 

W ostatnich tygodniach przekazał inż. Krzysztof Cierpisz wiele istotnych informacji i ocen dotyczących "badania" tragedii smoleńskiej w wykonaniu prokuratury, a także Zespołu Parlamentarnego. Oceny te były bardzo krytyczne. Zwracał też uwagę Inżynier na systematyczną dezinformację dokonywaną w mediach. Gdy podważył autentyczność podpisu Anny Walentynowicz w piśmie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które to pismo zamieścił historyk Sławomir Cenckiewicz w swej książce "Anna Solidarność", trzeba było już tylko oczekiwać ataku.

Atak przyszedł z (nie)oczekiwanej strony. Pod moją notką "By nasza myśl nie poszybowała czasem w rejony Okęcia" zakłócał dyskusję bloger @marektomasz, powtarzając wielokrotnie nieścisłe i niepełne dane, i deprecjonując osiągnięcia inż K. Cierpisza.

W swej notce zaś określa Inżyniera jako "człowieka emocjonalnie mocno odbiegającego od normy i osobę niezrównoważoną" [skąd MT ma takie dane? - przypis ZB]. "Ale - pisze @marektomasz - nie ma to wszystko specjalnego znaczenia. Znaczenie mają wyłącznie określone poglądy polityczne inż. Cierpisza". Przypomnijmy jedno zdanie, które wywołało "oburzenie" trolli. Inżynier pisze:

"Rosja została podłączona do „Smoleńska” - to fakt, ale Rosja jest tak samo ofiarą tej sytuacji jak Polska. Prowadzenie zatem wścieklej propagandy antyrosyjskiej, która bez jakichkolwiek dowodów o sprawstwie rosyjskim w kwestii zabójstw członków delegacji jest pod względem moralnym surowo naganne i jako takie musi zemścić się na Polsce. Ja osobiście, tym pismem, raz na zawsze odżegnuję się od tego draństwa".

W związku z wyżej opisaną prowokacją zadałem inż. K. Cierpiszowi trzy pytania.

Zygmunt Białas:  Czy potrafi Pan sobie wytłumaczyć, dlaczego bloger @Marektomasz sprowokował  tę awanturę?

Inż. Krzysztof Cierpisz:  W moim przekonaniu MT to nie jakiś typowy bloger, ale środowisko, które swym charakterem działalności wykracza poza ramy typowej internetowej wymiany myśli czy informacji. Jest to środowisko, które traktuje portal i tamtejszych bywalców instrumentalnie. Możliwe, że jest to skrzynka kontaktowa i nie jest ona obsługiwana przez jedna osobę.

Kiedyś blogowałem w Nowym Ekranie i tam odkryłem, że za takimi ośrodkami (różne ksywy blogerskie) kryją się cale zespoły. Stwierdziłem wtedy, że nie jest to jedna osoba, lecz dwie lub więcej, a nawet zauważyłem to, że widać w jednym nicku zarówno cechy żeńskie, jak i męskie. Podobnie jest z MT. On też - zdaje się czasem - ujawnia coś, jakby to były różne osoby lub też jest to tylko skutek wykonywania poleceń zwierzchników, bo u MT rzuca się w oczy niekonsekwencja o charakterze podwójnej osobowości.

Tu pozwolę sobie na małą dygresję. A więc w lasku smoleńskim też widać różne dziwy, a to dlatego, że były tam różne dyrektywy (zespoły, które realizowały różne zadania w tym samym środowisku, co łatwo ujawniło sprzeczności).

I co ważne – zupełnie z innej strony -  rzuca się w oczy to straszne podobieństwo Smoleńska i Mirosławca. Czyli istniał jeden główny ośrodek, który poprzez ośrodki sobie podrzędne ustawił obie „katastrofy” (różne miejsca i różny czas). Pozwoliło to zauważyć sprzeczności w szczegółach lokalnych, ale spójność w obu przypadkach  - patrząc na to z dystansu.

MT sprowokował awanturę, bo  - oczywiście nie wiem dlaczego, jedynie spekuluję - uważa on, że można wyciągnąć ode mnie jakieś tajemnice lub ja sam w sobie jestem zagadką i może się wygadam. I chyba dlatego sprowokował to zajście, lub z innego powodu, znacznie poważniejszego, który podaję na końcu.

Ale zwróćmy też uwagę na konsekwencje tej prowokacji. Przyniosła ona odwrotne skutki od zamierzonych, bo ujawniły w tym zacietrzewieniu środowisko estetów blogerskich, wśród których forma przerasta treść (PRZYGNIATA raczej). Esteci chcieli grzecznie, podczas gdy MT nie trzymał się ram grzeczności, a to ja miałem brać na siebie te głupoty, które on powtarzał, a czynił to nie pierwszy raz!

Zasada – w takich przypadkach prowokacji – jest prosta: powiedzieć „nie”, ewentualnie odeprzeć agresora, a o ile wykazuje on chęć powrotu, to przyłożyć mu ostro po łbie (po to, aby więcej nie wracał).

Nota bene, tam na stronie u Pana ujawnił się jakiś prawnik (tez esteta). Oprócz tego, że również on uważa konieczność udowodnienia niewinności bez wykazania okoliczności winy. Prawnik ten podtrzymywał wałkowany przez MT motyw konieczności udowodnienia przez Rosję tego, że jest niewinna.  Mecenas nie reagował na zaczepki i prowokacje MT, bo ma braki albo w wiedzy prawniczej, albo jest dotknięty specjalną formą widzenia rzeczywistości.  Nie zgłębiając się w skomplikowaną naturę tego człowieka stwierdzam, że „prawnik” ten nie zna prawa i nie wie tego, że osoba śledzona „nachodzona” ma prawo do uderzenia szpiega, czy prześladowcy i pobicie takie nie podlega ściganiu. Należy się temu prawnikowi zalecić poczytanie stosownej literatury prawniczej.

Tu ważne jest i to, abym nie potraktował ESTETÓW po macoszemu i napisał o nich słówko.Tym estetom i ekspertom od dobrego tonu, prawnikom i innym cnotom, którzy wszyscy razem się ujawnili – nie przeszkadzało to, że prowokacje MT miały charakter lżenia mnie. Bo bezustanne artykułowanie "myli się", " nie ma racji" etc. bez podania rzeczowego uzasadnienia ma charakter albo pomawiania, albo lżenia właśnie.

Nikt, kto tak się zachowuje jak MT, nie jest tolerowany w towarzystwie ludzi dobrze wychowanych (gdyby tamci esteci takimi byli, to MT byłby przez nich natychmiast zgaszony), a także ludzi, którzy mają właściwy szacunek dla własnego intelektu. Bo już przy pierwszym razie prawdziwy esteta czy rozumowiec pyta: "A na jakiej podstawie tak sądzisz? Uzasadnij?". Z tych „estetów” jak i „prawników” nikt tego nie uczynił, a przez milczenie dano MT przyzwolenie na prowokowanie. Nie ma jednak tego złego, co by też na dobre nie wyszło; esteci pokazali kolor, odsłonili się.

W normalnej sytuacji nie byłaby konieczna taka reakcja jak moja na prowokację MT, którego uznałem za trolla, a to i tak bardzo oględnie, bo mam tu swoje zdanie na temat jego działalności blogerskiej.

Teraz MT napisał notkę pt. ”Inż. Cierpisz", w której przedstawia mnie jako wariata, a ci sami esteci podejmują z nim dyskusję i żaden nie widzi niczego niestosownego w terminologii tam eksponowanej. Gdybym zabrał tam głos w dyskusji i nazwał MT ponownie trollem, to esteci znowu wyraziliby swe święte oburzenie. Jak widzę, jest tam i pan mecenas, a @marektomasz w dalszym ciągu wałkuje to, że Rosja ma udowodnić swa niewinność, podczas gdy nikt nie podał dowodów o winie, bo nikt poważny nie bierze Tuska na serio w tym smoleńskim temacie.

Przywołam tu to, że ZSRR ma na swoim koncie takie lotnicze inscenizacje jak smoleńska, a nawet i większe, ale winy nie ponosi.

Podnoszę tu farsę rzekomego zestrzelenia koreańskiego samolotu z Amerykanami na pokładzie - Wyspy Sachalińskie - gdzie Rosja przyznała się do winy. Sowieci opublikowali nawet nagranie głosu pilota myśliwca, który zameldował swojej bazie zestrzelenie cywilnego samolotu pasażerskiego z USA. Wszystko firmował marszałek Ogarkow (gdzieś to jest w portalu zamach.eu). No i co?

No i co? - pytam raz jeszcze. A afera z rzekomym wtargnięciem do ZSRR Matiasa Rusta, który samolotem cessna oszukał siły obrony powietrznej ZSRR – jaki on zdolny – i wylądował w Moskwie na Placu Czerwonym? No i co?

A Mirosławiec? To zbiorowe morderstwo na polskich oficerach? W sercu wschodniej obrony lotniczej NATO? I to też Moskale?

A ci, 29 ekspertów, którzy podpisali się w pod protokołem katastrofy w Mirosławcu, to ruscy agenci czy oficerowie NATO? O tym MT i esteci, i mecenas zgodnie milczą, bo własnego rozumu za krótko, a i szefowie nie bardzo mogą pomóc, bo sami musieliby zadzwonić wyżej, a nie każdy gada w zagranicznych językach.

A tu po tej dozie ponuractwa, po dozie nonszalancji czy formy kpiny muszę jednakże przejść do sprawy bardzo istotnej i poważnej, która trzeba podkreślić bez emocji i dobrze zapamiętać. Zauważmy mianowicie coś bardzo niepokojącego: MT bardzo wyraźnie stygmatyzuje moją osobę - bo nie inaczej - a to źle mi się kojarzy!

ZB:  Czy nie ogarnia Pana zniechęcenie i znużenie, gdy Pańskie wysiłki na rzecz odkrywania prawdy odpłacone są trollingiem stosowanym przez "przyjaciół" i dyskredytowaniem Pańskich osiągnięć?

KC:  Proszę Pana, gdy byłem małym Krzysiem, to wierzyłem, że Polacy są wielkim Narodem i jako grzeczny chłopczyk byłem aż gotów umrzeć w obronie Jasia czy Wandy, Warszawy, granic na Bugu i Odrze i chłopa, który widłami rozrzucał gnój na polu. Teraz widzę, że owszem - są wielkim {Narodem}, ale liczba członków tego Narodu drastycznie zmalała i są oni co najwyżej mniejszością narodową we własnej Ojczyźnie, i to w ilości, która mogłaby się zmieścić na większym stadionie piłkarskim. To daje mi dużo do myślenia: za którą to osobę ja mam umierać? Trudny wybór. Mieszkając na obczyźnie nieraz widziałem to, że największym zagrożeniem dla imienia Polaka jest rzekomy polak, bo paszport, język, czy nazwisko nic nie znaczą i tak patrzę na tych estetów, MT i pana mecenasa, jako takich polaków (małe p).

Wybiła mi 60-tka i w dalszym ciągu jestem taki dziecinny (chociaż trochę dorosłem – tylko trochę) W tej mojej dziecinadzie z czasem odkryłem to, że człowiek musi czynić zgodnie z własnymi przekonaniami, i to tak, jakby tylko on jeden na całym świecie był tym, dzięki któremu ziemia się kręci.

Jak on przestanie walczyć, to ludzkość zginie i cały świat runie. To na pewno dziecinne, ale – nie przymierzając się do Stwórcy - uważam, że dzisiaj słońce wstało, bo Pan Bóg tak chciał, i jutro słońce wstanie tylko pod tym samym warunkiem, a ja muszę tak samo!

Oczywiście to wszystko kosztuje: ciężka praca, pośmiewisko, koszty finansowe, zaniedbania osobiste, etc.  - Panu Bogu dodaję wszystko do naprawy i do opieki – bo On Jest Moim Rozkazem!  A ja zwykłą ciurą, ale ciurą w Obozie Boga i to jest coś!

ZB:  Czy wierzy Pan nadal w to, że prawda o Zamachu warszawskim ujrzy kiedykolwiek światło dzienne?

KC:  Prawda o Zamachu już jest wyjawiona. To w tym celu między innymi wysłałem zawiadomienie do Prokuratury. Ma to ogromne znaczenie formalno - merytoryczne. Nikt (prokurator czy policjant) nie może już powiedzieć, że takiej karkołomnej hipotezy nie brał pod uwagę, bo po co i jak?

Teraz Prokuratura Generalna musi dać to na piśmie, czyli zadeklarować, że to, co tam jest napisane, jest nieprawdziwe. Niech to uczyni! Bo o komforcie patrzenia w inną stronę już nie ma mowy. Trzeba dać odpowiedź na piśmie, a która to do mnie nie nadeszła.

Myślę, że Polacy w sposób całkowicie nieodpowiedzialny dopuszczają do zaniechania procedur składania zawiadomień do prokuratury czy policji. Nie jest to postawa społeczeństwa łacińskiego. Złoczyńcom, którzy nadają ton polskiemu aparatowi ścigania, taka postawa rezygnacji jest bardzo na rękę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (124)

Inne tematy w dziale Polityka