Poproszony o komentarz inż. Krzysztof Cierpisz pisze tym razem o mizernym stanie badań tragedii smoleńskiej. Odnosi się też do kłótni blogerów często występujących w portalu Salon 24.
Pojawia się motyw Glenna Jorgensena, nowego "eksperta" w Zespole Parlamentarnym Antoniego Macierewicza. Czytelnicy, którzy nie znają sympatycznego Duńczyka, dowiedzą się o nim w notce, link: http://zygmuntbialas.salon24.pl/525323,kim-jest-glenn-jorgensen
Inż. Krzysztof Cierpisz pisze:
"Smoleńska fikcja w piętkę goni, Panie Zygmuncie, i będą kolejne krwawe ofiary. Wielki Maglarz powoli schodzi ze sceny, po wynalezieniu aż 15 miejsc lądowania Tuskoleta w Rosji. Myślał widocznie utrzymać przyczółek rosyjski na wieczność całą. Musi jednak zejść ze sceny jak niepyszny, bo okazuje się, że niczego nie osiągnął poza apanażami.
Jest mi w zasadzie szkoda takich wybitnie "utalentowanych" ludzi, ale z kolei ta moc w praniu mózgów, na innym stanowisku przyniosłaby może większe szkody. Bo co by się stało, gdyby np. został papieżem? A to wielki talent, więc może i tam byłby źle połączony plus z minusem lub odwrotnie – kataklizm światowy gotowy.
Wielki Mag – podobnie, wyliniał zupełnie:
--- Brzoza -nic.
--- Wybuchy - nic.
--- Odczyty - nic
Powrót do źródeł? Do filmu Koli?
--- Jorgensen chyba też nic.
Byłem z nim w krótkim kontakcie, i - według jego własnych słów - nie ponosi on odpowiedzialności za to, co pisze polska prasa, bo polskiego on nie zna. Na Uniwersytecie Technicznym w Kopenhadze nigdy nie pracował, a jedynie zdobył tam stopień kandydata, czyli poniżej magistra.
Sprawia ogromnie sympatyczne, uczciwe wrażenie, chyba tradycyjnie solidny Duńczyk. Podał, że jego przewodnikiem do kraju nad Wisłą był polski kolega Jan ze Sztokholmu, i to za jego sprawą znalazł się w Zespole Parlamentarnym Macierewicza. Jeśli jest takim przyzwoitym inżynierem, jak myślę, to pożytek z niego żaden. To nie jest klasa "wybitnych międzynarodowych ekspertów”, których mieliśmy łaskę widzieć gołym okiem w telewizorze.
Czyli jak wszędzie - nic. To najlepiej chyba będzie, aby pozostał taki wariat jak Pan, Panie Zygmuncie, no i może moja skromna osoba. Rzuciłem kilka razy okiem na przebieg dyskusji u Pana i u Amelki. U Pana jakiś nerwicowiec chciał mnie złapać na faszystę, ale jestem w pogotowiu; już go skreśliłem z listy i znów jestem spokojny.
A tam u pani Fleciarki koszmar zupełny. Pranie ludzkich cech i ani słowa o przedmiocie, jak np. o wyrwanej blasze z kadłuba Tuskoleta. Po co tyle gadania o Cierpiszu? Czy to jakiś Mao, że trzeba go wymieniać przez przypadki?
Przedmiot się liczy. Gdybym nie miał wstrętu do tych Wallenrodów, kryjących się ciągle za swymi ksywami, to sam nigdy bym nie podpisał się nazwiskiem. Ale w końcu ktoś musi być normalny, nawet kiedy to kosztuje, a mnie to kosztuje niemało.
To że Amelka ma skoki hormonalne, to może jest i takie sexy, ale jeżeli widać to u nominalnych facetów, to jest tylko bardzo smutne. Testosteron to towar deficytowy w Polsce. Ponadto Amelka mija się z prawdą, kiedy mówi, że została usunięta z subskrypcji "Gazety Warszawskiej". Ja w każdym razie nic o tym nie wiem. Ktoś tam równie mądry komentował to w podobnie rezolutny sposób co Amelka.
No, ale kiedy kobita kłamie, to jest sexy, a kiedy mężczyzna kłamie, to jest głupio lub wschodnio. Wschodnio to znaczy strasznie. I będzie strasznie.
K. Cierpisz".
Inne tematy w dziale Polityka