W krótkim komenarzu pod moją ostatnią notką napisałem: "Głosuję na PiS (trochę z konieczności, bo nie ma już na kogo dzisiaj głosować)".
Polemizował ze mną Robert Wasilewski, nick: @gee.wrebeel, link: http://gee.wrebeel.salon24.pl - "PiS już pokazało, co potrafi. Nie chodzi mi oczywiście o kontekst histeryczny lansowany przez "s(r)alon" a la Lis, Żakowski, Paradowska, GW i reszta tej czerwono - różowej zarazy. PiS już pokazało, że z Prawicą nie ma absolutnie nic wspólnego (Prawica to Zasady - szacunek dla Własności, Wolności i Sprawiedliwości - bezprzymiotnikowej) i ich przestrzeganie. Tymczasem PiS to typowa oportunistyczna partia władzy. Już nie chodzi mi nawet o Jarosława - bo co on ma w głowie, to Bóg jeden raczy wiedzieć - ale ten pełen cynicznych klakierów i karierowiczów dwór, co go otacza.
Zresztą Jarosław też ma za uszami nie tak mało. Rzuca na swoich politycznych konkurentów posądzenia o agenturalność, wysługiwanie się postkomunistom, mącenie młodzieży w głowach, a kiedy jego interes tego wymagał, to właził postkomunie bez wazeliny - te wszystkie tyrady pochwał dla Gierka, wystawianie certyfikatu przyzwoitości Oleksemu itd. Straszy postkomunistycznym Układem (żeby nie było wątpliwości - najzupełniej słusznie), a za chwilę sam bierze do swojego rządku kilku jawnych eksPRZP-owców i kilku kolejnych ciemnych typów o bezpieczniackich powiązaniach - by potem, ku rozbawieniu całej Polski, ganiać się z nimi po sądach i oskarżać (cóż z tego, że słusznie), nie potrafiąc przedstawić 100% dowodów ich zaangażowania w ciemne sprawki. Gdyby tak zachowywał się zwykły człowiek z ulicy, to powiedzielibyśmy, że ma nierówno pod sufitem i nielichy bałagan na strychu - ale jak tu tak powiedzieć o Jarosławie, "zbawcy Polski"?
Ja tam nie należę do jego sekty i mogę tak powiedzieć. Na Kaczyńskiego nie można też liczyć w kwestii naprawy finansów państwa i jakichkolwiek pozytywnych zamian makroekonomicznych i gospodarczych. Jego wizja gospodarki i roli w niej państwa, to mieszanina socjalizmu i autarkii. Czekałaby nas powtórka z rządów AWS-u. Kolejne "Cztery Wielkie Reformy", które skończyłyby się natworzeniem na koszt podatników nowych paśników dla pretorianów Jarosława. I to wszystko podlane sosem "patriotyzmu" i "obrony interesu narodowego", w imię którego PiS akceptowałoby wszystkie kretynizmy narzucane przez Brukselę - tak jak robiło to do tej pory... Stanowczo - wybór kiepski, jak Ferdynand..."
Odpowiedziałem: "Trochę jednostronny i zbyt ostry jest ten Pański opis, ale w zasadzie ma Pan dużo racji. Ale nie całkiem. Pamiętam dobrze lata rządów PiS i zdaje mi się, że były to rządy jakościowo inne od wcześniejszych i obecnego. Nie wspomnę tu o szybkim przyroście dochodu narodowego, bo powie Pan, że taka była koniunktura gospodarcza. Powiem jednak, że zmalała przestępczość, nastąpił pewien porządek, niszczony przez UE, Niemcy i wewnętrznych nieprzyjaciół. Mówiąc bardziej ostro: mam wrażenie, że rząd PiS nie był po prostu przestępczy.
Przy tym mogły wystąpić śmieszne sprawy, opisane przez Pana. Niektóre mogły wynikać z konieczności, np. powołanie sędziego Kryżego na wiceministra. Tu postawię pytanie: a kogo miał wziąć? Psy zresztą na nim wieszali, a był to - zdaje mi się - przyzwoity facet.
Pisze Pan: "PiS już pokazało, że z Prawicą nie ma absolutnie nic wspólnego". - Mnie osobiście dziwi bezpardonowa walka PiS z prawicą; ja tego nie rozumiem.
Dla mnie PiS jest nazbyt lewicowy i mocno sklejony z III RP. Ale cóż, nie mamy dzisiaj prawicy jako grupy jednorodnej. Służby czuwają, by taka nie powstała. I czuwają bardzo skutecznie.
Pozdrawiam".
Napisał więc Pan Robert pocztą wewnętrzną: "Witam!
Nie chciałem zamulać dyskusji na zasadniczo inny temat, więc pozwoliłem sobie zaatakować privatissime.
Czy w przypadku PiS, nie były to rządy przestępcze? W sposób tak bezczelny, jak poczyna sobie od pewnego czasu Platforma Okupacyjna - prawdopodobnie nie, ale trzeba też brać pod uwagę, że były dość krótkie.
Niestety, ja mam trochę wyostrzone kryteria oceny tego, co jest przestępstwem (nawet jeżeli popełnia się je ze "szlachetnych pobudek" - dobrymi chęciami, to ... wiadomo co) - wystarczy kierować się najprostszym i najkrótszym kodeksem karnym, jakim jest Dekalog. Np. siódme - nie kradnij. Dla mnie, każde odbieranie przez państwo pieniędzy Wiśniewskiemu, by dać je Kowalskiemu (za głosy wyborcze), jest po prostu rabunkiem zuchwałym. Podobnie jak przymusowy system ubezpieczeń, który jest skrajnie niemoralny, prowadzi do ogromnych krzywd, jego administratorzy z premedytacją podejmują się roli doktora Mengele, który decydował, kto przeżyje, a kto nie. Wiem, że w języku propagandy PiS, taki zestaw wartości nazywa się "skrajnie naiwnymi, szkodliwymi, liberalnymi utopiami", którymi "mąci się młodzieży w głowach" - ale nic na to nie poradzę.
Może, gdyby Jarosław Kaczyński choć miesiąc popracował uczciwie na wolnym rynku na swoje utrzymanie, a nie pobierał bajońskie wynagrodzenia (w stosunku do przeciętnego ciężko pracującego człowieka - nawet z niezłym fachem) z pieniędzy podatnika, to coś by rozumiał - jak działa państwo. Ale ten facet tak naprawdę niczym nie różni się od innych pasożytów - z PO, SLD lub zawodowych "dojarzy" budżetu z PSL. Nie chodzi mi oczywiście o samo to, że pobiera spore poselskie diety z budżetu, bo wiadomo, że ktoś i tak musi to robić. Chodzi o to, że pobierając wynagrodzenie pieniędzy podatnika, zamiast reprezentować tychże podatników i starać się tworzyć maksymalnie oszczędne i przez to wydajne struktury państwowe, które nie stawałaby się dla obywatela -podatnika kamieniem na szyi, zaczyna sobie roić, że nie jest tylko człowiekiem wynajętym do przez podatników do wypełnienia pewnych ściśle określonych i ograniczonych zadań w ramach zarządzania sektorem publicznym - którego rozmiar powinien być zredukowany do dziedzin związanych z wymierzaniem sprawiedliwości, ale zaczyna czuć się carem, któremu w ramach nieograniczonych możliwości redystrybucyjnych, wolno decydować o losie każdego człowieka. Tym zabierzemy milion i damy tamtym. Tam wprowadzimy taki przymus, a tam zabronimy - bo "sprawiedliwość społeczna".
Jestem dostatecznie obeznany w teoretycznych modelach ekonomicznych i politycznych, a dzięki temu, że mam już swoje 4 dychy na karku i trochę świata poznałem wiem, że to co jest niemoralne, złe i krzywdzące ludzi, na dłuższą metę jest nieefektywne i nieskuteczne. I żadne zaklęcia o "dobrych chęciach" bycia ojcem całego narodu - co to każdemu linijką odmierzy i wydzieli -do niczego dobrego nie doprowadzą.
Tyle o generaliach. Jeżeli chodzi o samego Jarosława Kaczyńskiego, to nie jest to tylko moja opinia. Podobnie wypowiadał się o nim Grzegorz Braun - Kaczyński, to żoliborski socjalista, którego wiedza o prawdziwym życiu sprowadza się do kawiarnianych dyskusji w gronie innych teoretyków. Niemal identycznie w kilku książkach scharakteryzował Kaczyńskiego Ziemkiewicz - Kaczyński to dysydent z Unii Demokratycznej, która tak naprawdę jest jego naturalnym środowiskiem. Tak jak Michniki, Geremki, Kuronie były dysydentami z PZPR, w wyniku czego przefarbowali się na Unię Demokratyczną, tak Kaczyński jest takim dysydentem z UD. I tu, i tam poszło o nieporozumienia w rodzinie. Całe rozumienie polityki przez tych ludzi polega na robieniu sobie na złość, w ramach personalnych rozgrywek, których początkiem były jakieś osobiste animozje i ambicyjki - ale nic więcej.
Gdyby Kaczyński nie pokłócił się kiedyś o krzesło z Kuroniem (dosłownie - jeszcze w końcówce PRL-u), to nie zostałby przez "partię ludzi rozumnych" skazany na banicję i dziś byłby autorytetem GW. Kaczyński stał się "polskim Patriotą" i "prawicowcem" jedynie na złość tamtemu środowisku, ale w duchu pogardza tymi wartościami, których szyldem się posługuje. Więcej łączy go z socjalistycznymi profesorkami z UD, ale skoro go kopnęli w zadek za nieprzestrzeganie stadnej hierarchii w "salonie" - podsiąść krzesło samemu Kuroniowi, to zniewaga niewyobrażalna - to musiał poszukać sobie innego emploi. Ponieważ środowisko UD najbardziej nienawidzi i pogardza "Polakami katolikami" i "prawicą", "narodowcami" - to Kaczyński właśnie takie wdzianko sobie obstalował. Ale chodzi w nie swoich butach, one go piją i cisną, i czasami to widać.
Pozdrawiam, Robert Wasilewski.
Odpisałem: "Witam!
Pisze Pan, że "każde odbieranie przez państwo pieniędzy Wiśniewskiemu, by dać je Kowalskiemu (za głosy wyborcze), jest po prostu rabunkiem zuchwałym". - Myślę, że nie Jarosław Kaczyński jest wynalazcą "rabunku zuchwałego". To przy Okrągłym Stole podjęli komuniści z różowymi określone decyzje, które doprowadziły do tego, że wąska grupa posiada miliardowe majątki, podczas gdy około 30% społeczeństwa żyje w nędzy.
W jaki sposób określone (wybrane) osoby doszły niebotycznych fortun w ciągu kilkunastu lat?! Powie Pan, że w tamtych złodziejskich przemianach uczestniczyli bracia Kaczyńscy. Uczestniczyli, a jednak dość szybko stanęli po drugiej stronie. I tu jeszcze raz podkreślę, że Prawo i Sprawiedliwość próbowało w latach 2005 - 2007 dokonać zmian. Działo to się w atmosferze licznych skandali wzniecanych przez partię Tuska i sprzyjające mu media.
Tak więc wszelkie, nawet drobne i obliczone na efekt wyborczy, dziś już przeszłe, próby zmian witałem z nadzieją. A równocześnie przykro mi było, gdy niektórzy politycy PiS kłaniali się w pas dziennikarskim "lewicowo - liberalnym" gwiazdorom (dziś skompromitowanym do końca), a odcinali się od wicepremiera swego rządu śp. Andrzeja Leppera, a nawet uczestniczyli w nagonce na niego (żeby było jasne: nigdy nie głosowałem na Samoobronę).
Pisałem już: będę głosował na PiS, chociaż mam liczne wątpliwości, o których często piszę, np. o badaniu przyczyn i okoliczności tragedii smoleńskiej przez Zespół Parlamentarny Antoniego Macierewicza. Uważam, że nie da się budować silnego i porządnego państwa bez ujawnienia prawdy o 10.04.2010. Nie ma jednak dzisiaj żadnej siły politycznej, która odnosiłaby się uczciwie do tego problemu, a prawica, ta prawdziwa prawica, dzisiaj praktycznie nie istnieje.
Pozdrawiam Pana, Zygmunt Białas.
Zerknąłem na (zakryty) blog Pana Roberta. Także na poprzedni. W notce, link: http://liberwig.salon24.pl/208368,po-i-pis-dwie-mutacje-tej-samej-zarazy - czytam: "Czym jest PO - wiadomo. Partia zagranicy, degeneratów na żołdzie obcych państw i mieszanina lokalnych drobnych cwaniaczków, którzy dla "fury i komóry" gotowi zrobią wszystko. Tylko, niestety – na ich tle PIS wcale nie wypada lepiej (...) Dokąd nie wyzwolimy się z tych okowów plemiennej bezmyślności i nie obalimy monopolu tych dwóch niezwykle szkodliwych dla Polski mafii (a one robią wspólnie wszystko, by ten patologiczny stan utrzymać i zakonserwować) - dotąd będziemy skazani na chocholi taniec, a Polska będzie tonąć, w rytm pozornych kłótni i pyskówek...".
Inne tematy w dziale Polityka