Donald Tusk w "Faktach po Faktach". Fot. TVN24
Donald Tusk w "Faktach po Faktach". Fot. TVN24

Tusk: Wystartowałbym w wyborach z gwarancją wygranej. Może potrzebujemy Banasiów?

Redakcja Redakcja PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 149

Donald Tusk udzielił pierwszego wywiadu polskim mediom po objęciu funkcji przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej. Były premier jest zdruzgotany poziomem "łajdactw" w polskiej polityce. Skomentował też rezygnację ze startu w wyborach prezydenckich. 

- Prezydentura to nigdy nie był przedmiot mojego pożądania czy obsesji. W tym konkretnym momencie te wybory prezydenckie były na tyle ważne, że rozważałem taką możliwość kandydowania - przyznał Donald Tusk w "Faktach po Faktach". Polityk uważa, że nie jest najlepszym kandydatem dla opozycji, ale to zasługa przede wszystkim TVP, która miała rozpętać nagonkę na jego osobę. 

- Dokładnie od momentu, kiedy wybrano mnie po raz drugi na szefa Rady Europejskiej, kiedy okazało się, że zaufanie publiczne do mnie wzrosło, od tego momentu wyraźnie widać, że władza PiS-owska, media publiczne, postanowiły zapobiec temu scenariuszowi. Zainwestowano w to bardzo dużo pieniędzy. Chcieli ograniczyć szansę mojego powrotu do polskiej polityki - uważa Tusk. 

- Uważam, że prezydentura Andrzeja Dudy nie dała mu żadnych przewag. Problemem są raczej nastroje społeczne - dodał. Zdaniem Tuska, prezydentura nie jest "obiektem pożądania" dla polityka, ponieważ lepiej nastroje społeczne zmieniać. - Siła sprawcza, wpływ na wydarzenia w kraju, to jest to, co powinno być marzeniem każdego polityka. Rozważałem, czy podjąć się tej roli. Gdybym uznał, że to rozwiązanie daje szanse na powstrzymanie tego, co się dzieje, to bym się zdecydował - podkreślił Tusk. 

Były premier ocenił, że coś zmienia się w Polsce na korzyść opozycji. PiS utraciło większość w Senacie w ostatnich wyborach parlamentarnych. Tusk z podziwem obserwuje demonstracje w obronie sędziów w polskich miastach. - Pewne zmiany już zaszły. Wybory do Senatu pokazały, że jesteśmy być może w przełomowym momencie. Tak czy inaczej, przez najbliższe lata Polską będzie rządzić ekipa, która wyrządziła jej bardzo dużo szkody - krytykował PiS.

Na tym jednak twarda ocena rządów Zjednoczonej Prawicy się nie skończyła. Według Tuska, Jarosław Kaczyński posługuje się "marnymi ludźmi" w rządzeniu. Przypomniał też o słowach nieżyjącego Andrzeja Leppera. - Jako wicemarszałek zapowiadał, że "Wersal się skończył". Ale gdyby żył, dziś to on wstydziłby się rządzić z Kaczyńskim - mówił Tusk. 

- Kaczyński nigdy nie miał oporów posługiwać się ludźmi słabymi, marnymi. Wielokrotnie słyszałem, z jaką pogardą o nich mówił. Im bardziej są mu oddani, tym mniej ich szanuje - stwierdził w wywiadzie były szef Rady Europejskiej. Kiedy polscy wyborcy przestaną ufać Zjednoczonej Prawicy i zaczną w większym stopniu popierać opozycję? 


Być może jeszcze potrzebujemy trochę czasu. Być może tak jest ten scenariusz napisany, że potrzeba Banasia i jeszcze jednego Banasia.


- Ilość złych, jakie zdarzyły się w ostatnich czterech latach, najzwyklejszych łajdactw, one nie uczyniły znaczącego wyłomu w myśleniu Polaków. Być może jeszcze potrzebujemy trochę czasu. Być może tak jest ten scenariusz napisany, że potrzeba Banasia i jeszcze jednego Banasia - rozważał Tusk. 

- Interesuje mnie jakość moralna pana Banasia. Nie znam człowieka, ale nie cierpię z tego powodu. To, co jest najgroźniejsze, to nie to, że któryś z podopiecznych Kaczyńskiego chce czy nie chce podać się do dymisji. Problem jest taki, że zbudowano taki system polityczny, który jest windą do nieba dla tych ludzi - kontynuował wątek szefa NIK, Mariana Banasia. 

Tusk doradził opozycji, by nie brała udziału w ewentualnej zmianie konstytucji. Miałby to być ostateczny krok PiS w celu usunięcia Banasia ze stanowiska w przypadku bojkotu zaleceń Jarosława Kaczyńskiego ze strony szefa NIK. - Polacy mają prawo wierzyć, że istnieje też ktoś, kto nie będzie w tym totalnym bałaganie uczestniczył - wskazał liderom PO. 

Opozycja ma szansę wygrać w przyszłości wybory z PiS, jeśli wejdzie w koalicję z PSL i zmieni swój program - argumentował Tusk. - Pierwszym krokiem jest próba zbudowania trwałego porozumienia między Platformą Obywatelską a Polskim Stronnictwem Ludowym. Trzeba wybudować na nowo taką siłę polityczną, która będzie w stanie nie tylko pokonać PiS, ale przedstawić ofertę atrakcyjniejszą niż do tej pory - analizował sytuację polityczną. 

Małgorzata Kidawa-Błońska cieszy się całkowitym zaufaniem Tuska. - Obiecałem Małgorzacie Kidawie-Błońskiej od samego początku, że będę ją wspierał. Zanim pojawiła się kandydatura Jacka Jaśkowiaka. Z pełnym przekonaniem zagłosuję w drugiej turze na kandydata opozycji - oświadczył gość "Faktów po faktach". 

Tusk odniósł się również do sprawy zawieszonego sędziego w Olsztynie Pawła Juszczyszyna. Ciążą na nim zarzuty dyscyplinarne. Opozycja twierdzi, że to kara od ministerstwa sprawiedliwości za orzekanie zgodnie z wytycznymi TSUE.

- Sprawa sędziego Juszczyszyna nie jest precedensem, to trwa od lat. Próby zastraszania sędziów na różne sposoby właściwie trwają od pierwszych protestów tego środowiska. Stali się niemalże pierwszym wrogiem. Klub tych, których się obwinia o wszystko powiększył się o środowisko sędziowskie. Mam zaszczyt być w tym klubie od samego początku - ocenił Tusk. 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka