Według Ł. rzekomy włamywacz m.in. namawiał w internetowej korespondencji osobę, którą wziął za redaktora naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa, do prowadzenia antyrządowej kampanii.
Według Ł. rzekomy włamywacz m.in. namawiał w internetowej korespondencji osobę, którą wziął za redaktora naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa, do prowadzenia antyrządowej kampanii.

Były sędzia Wojciech Ł. usłyszał zarzuty. Myślał, że rozmawia z Tomaszem Lisem?

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

Były sędzia Wojciech Ł. usłyszał w piątek zarzuty dotyczące złożenia doniesienia o przestępstwie, którego nie było, i składania fałszywych zeznań - poinformowała krakowska prokuratura. 

W 2016 r. sędzia Wojciech Ł. złożył ustne zawiadomienie o tym, że doszło do włamania do prowadzonych przez niego pod fikcyjnymi nazwiskami kont na Twitterze. Według Ł. rzekomy włamywacz m.in. namawiał w internetowej korespondencji osobę, którą wziął za redaktora naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa, do prowadzenia antyrządowej kampanii. 

W sprawie zostało wszczęte śledztwo, które - według prokuratury - wykazało, że do włamania nie doszło, a sędzia zeznał również nieprawdę, że to rzekomy włamywacz bez jego wiedzy zrobił i wysłał za pośrednictwem Twittera jego zdjęcie. Fotografia miała być dowodem, że właścicielem konta zarejestrowanego na fałszywe nazwisko „Krzysztof Stefaniak” jest właśnie Wojciech Ł. Wersji zdarzeń przedstawionych przez sędziego przeczyły zeznania świadków. 

Twitter fikcyjne konto sędzia Wojciech Ł.
W 2016 r. sędzia Wojciech Ł. złożył zawiadomienie o tym, że doszło do włamania do prowadzonych przez niego pod fikcyjnymi nazwiskami kont na Twitterze.

Sędzia Wojciech Ł. stawił się w piątek w krakowskiej prokuraturze, gdzie usłyszał zarzuty. W razie udowodnienia winy może mu grozić do ośmiu lat więzienia. 

Jak powiedział dziennikarzom rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie prok. Wojciech Mularczyk, materiał dowodowy zgromadzony w tej sprawie jest szeroki i oparty na ekspertyzach biegłych informatyków oraz przesłuchaniach świadków. 

– Z tych dowodów wynika podejrzenie popełnienia przestępstw w postaci powiadomienia o niepopełnionym przestępstwie, które miało polegać na podszywaniu się pod osobę Wojciecha Ł. w ramach korespondencji internetowej z wykorzystaniem konta internetowego na portalu społecznościowym Twitter, przy wykorzystaniu włamania na to konto – mówił prok. Mularczyk. 

Dodał, że Wojciech Ł. jest też podejrzany o złożenie fałszywych zeznań w toku postępowania przygotowawczego, które prowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, a kontynuowała prokuratura w Legnicy. 

Z informacji przekazanych przez prok. Mularczyka wynika, że na urządzeniach elektronicznych sędziego nie zostało zainstalowane żadne złośliwe oprogramowanie, które umożliwiałoby przejęcie kontroli nad tymi nośnikami danych. Ponadto z ekspertyz wynika, że fotografia - jak mówił Mularczyk - „ma istotne znaczenie w ustaleniach dowodowych, gdyż została wykonana jako element weryfikujący rozmówcę w ciągu komunikacji”. 

Przekazał również, że dziennikarze, którzy przeprowadzili prowokację, umówili się z Ł. – To z ich inicjatywy zostało wykonane i przesłane zdjęcie, które identyfikowało Wojciecha Ł., jak i z ich inicjatywy zostało uzgodnione spotkanie - miejsce i data - na które Wojciech Ł. miał się stawić – wyjaśnił Mularczyk. 

Zaznaczył, że Ł. „przedstawił uprzednio wersję zdarzeń, która dotyczyła okoliczności tego spotkania - bo to jest dość ważny element dowodowy”. – Te okoliczności były weryfikowane procesowo i wynik tych weryfikacji jest negatywny, to znaczy, że ta wersja nie została potwierdzona – powiedział rzecznik. 

Mularczyk został zapytany, czy powołanym przez prokuraturę biegłym udało się udowodnić, że to sędzia Ł. jest autorem wpisów na komunikatorze internetowym. Odpowiedział, że „połączenie wszystkich dowodów, czyli wyników pracy biegłych, ich wniosków z materiałem w postaci zeznań świadków daje przekonanie do przyjęcia takiej wersji”. 

Ponadto wskazał, że w piątek Ł. „nie złożył oświadczenia co do treści zarzutów, nie złożył wyjaśnień co do meritum sprawy, złożył oświadczenia o naturze formalnej”. Nie zastosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych. 

Krakowska prokuratura regionalna mogła postawić Wojciechowi Ł. zarzuty, ponieważ nie jest on już sędzią, a Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego umorzyła we wtorek sprawę dotyczącą uchylenia mu immunitetu. Sprawa trafiła do NS po tym, jak w kwietniu br. krakowski sąd dyscyplinarny zdecydował o umorzeniu postępowania. 

Ł. jako sędzia był znany m.in. z tego, że cztery lata temu orzekał w składzie sędziowskim, który skazał byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego na trzy lata więzienia, uznając m.in., że ten przekroczył uprawnienia i prowadził nielegalne działania operacyjne CBA w „aferze gruntowej”. 

Jesienią br. media informowały, że Ł. zrzekł się urzędu sędziego, a rezygnację określał jako znak sprzeciwu wobec „niszczenia wymiaru sprawiedliwości w imię partyjnego interesu”. 

– Pan sędzia Ł. (wtedy padło pełne nazwisko) wie, co zrobił, wie, że grozi mu odpowiedzialność karna, i chce wykonać tego rodzaju gesty polityczne tuż przed wyborami, uciekając od odpowiedzialności, która nieuchronnie wiąże się z popełnionymi przez niego czynami – komentował wtedy tę decyzję minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. 

KW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj73 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (73)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo