Dziennikarze "Gazety Wyborczej" ujawnili listy poparcia dla sędziów do KRS. Fot. Twitter/Roman Imielski
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" ujawnili listy poparcia dla sędziów do KRS. Fot. Twitter/Roman Imielski

Listy poparcia do KRS ujawnione w "Gazecie Wyborczej". Czy są sensacje?

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 247

"Gazeta Wyborcza" opublikowała listę poparcia dla sędzi Teresy Kurcyusz-Furmanik, która została członkiem KRS. Według dziennika nazwiska są pilnie strzeżoną tajemnicą w środowisku rządowym. Dziennik nie dotarł jednak do żadnego fałszerstwa na liście. 

32 nazwiska sędziów znalazły się pod listą poparcia dla kandydatury Teresy Kurcyusz-Furmanik do Krajowej Rady Sądownictwa. Wówczas sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach zebrała blisko 2 tys. podpisów obywateli. 

- To sędzia z Gliwic, która startowała do KRS z poparciem społecznym. Podpisy dla niej zbierały Kluby "Gazety Polskiej", miała ich w sumie 2130. Ale w Kancelarii Sejmu złożono także wykaz 32 sędziów, którzy poparli Kurcyusz-Furmanik (wymaganych było 25). Według naszego informatora zbierano je wśród tych, którzy awansowali za rządów PiS lub dostali obietnicę takiego awansu - piszą w tekście "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski, Ewa Ivanowa i Łukasz Woźnicki. 


Dziennikarze opisali kulisy zdobywania poparcia przez Leszka Mazura, obecnego przewodniczącego KRS. Nie dotarli jednak do żadnego dowodu fałszerstwa, podrabianych podpisów i "martwych dusz" na listach, a o to były największe obawy polityków opozycji i prawników krytycznie nastawionych do reformy sądownictwa. 

- Na naszej liście największą grupę stanowią sędziowie, którzy awansowali za "dobrej zmiany" – jest ich w sumie 16. To prezesi i wiceprezesi sądów, którzy otrzymali stanowiska głównie dzięki czystce Ziobry. Wielu awansowało w listopadzie 2017 r., a dwa miesiące później poparło kandydatkę do upolitycznionej Rady - twierdzi "Gazeta Wyborcza".

W jednym wątku redaktorzy dopatrzyli się możliwego nadużycia przy zbieraniu nazwisk na rzecz kandydatury Mazura. - (...) w trakcie zbierania podpisów mogło dojść do nadużycia - gdy komuś brakowało podpisów, dostawał je z tych, którymi ministerstwo już dysponowało, a listy uzupełniano bez wiedzy popierających - czytamy w artykule. Według dziennika, Mazur zebrał 40 podpisów, a szef KRS mówił o 54 nazwiskach na liście. 

- Ostatecznie pod kandydaturą Mazura zebrano aż 40 podpisów, czyli o 15 więcej niż było to wymagane. Chodziło o to, by podpisów było więcej, na wypadek wycofania się któregoś z popierających - informują dziennikarze, którzy ujawnili listy poparcia do KRS. 

- Po prostu miałem dwie listy: jedne podpisy zbierałem w okolicach Częstochowy a inne, na drugiej liście na Śląsku. Ich scalenie w jedną byłoby problemem więc przekazałem do Kancelarii Sejmu listę z 40 podpisami - odpowiedział Mazur. Sędzia uważa też, że powinny być one jawne. 

- Moje wrażenia są umiarkowane i mieszane. A to dlatego, że mamy tam przemieszane fakty z przypuszczeniami, wszystko oparte o jakieś źródło. U mnie w ogóle żaden problem przy zbieraniu podpisów nie zaistniał - zapewnił przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa, dopytywany o opinię na temat sensacyjnego z założenia artykułu w "Gazecie Wyborczej". 

- Kreując spiskową atmosferę wokół powoływania członków Krajowej Rady Sądownictwa, "Gazeta Wyborcza" dowiodła, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Sędzia Teresa Kurcyusz-Furmanik poza podpisami sędziowskimi cieszyła się też podpisami obywatelskimi. W historii KRS żaden członek spośród sędziów nie cieszył się tak dużą legitymacją demokratyczną - wyjaśniał na antenie Polskiego Radia 24 Sebastian Kaleta. W opinii wiceministra sprawiedliwości, proceder zbierania podpisów pod listami poparcia dla sędziów był całkowicie legalny, co potwierdziła publikacja dziennikarzy "Gazety Wyborczej".

Do ujawnionej listy poparcia dla sędziów odniósł się również rzecznik rządu. - Mamy określone osoby, które mogą podpisać się pod listą kandydatów. Jeśli spełniały warunki, to wszystko jest zgodnie z prawem. Jeśli w momencie podpisywania mieli status sędziego, to nie widzę nic złego. Jeśli podpisuje się pod czyjąś kandydatura, to nie można mówić o kupczeniu - podkreślił Piotr Muller. 

- Zdobyliśmy kopię listy sędziów, którzy poparli kandydata na członka Krajowej Rady Sądownictwa. Władza robi wszystko, by ukryć te listy - pisze w sensacyjnym tonie "Gazeta Wyborcza". 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo