Premier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu stacji telewizyjnej CNN, w którym mówił o podjętych przez Polskę działaniach w walce z koronawirusem. Policja skierowała 21 spraw do prokuratury w przypadkach ostentacyjnego wyłamywania się z rygoru kwarantanny.
Zdaniem szefa rządu wprowadziliśmy bardziej restrykcyjne działania w porównaniu z innymi krajami UE i wygląda, że są one dość efektywne, mamy mniej przypadków niż wiele innych krajów - zauważył.
Według danych Ministerstwa Zdrowia liczba zakażonych wirusem SARS-CoV-2 w Polsce wzrosła do 355, po tym, gdy w czwartek wykryto go u kolejnych 32 osób.
- Niestety sadzę, że szczyt (zachorowań) jest wciąż przed nami i będziemy mieć kilka tysięcy, jeśli nie więcej przypadków. To dlatego rozpoczęliśmy, jako pierwszy kraj w Europie, kontrole sanitarne na granicach, które pomagają nam spowolnić napływ nowych przypadków do Polski - powiedział Morawiecki w CNN, zapytany o przewidywany szczyt epidemii w Polsce.
Polski premier podkreślił, że podjęte przez rząd działania, takie jak zamknięcie granic, były zgodne z procedurami obowiązującymi w strefie Schengen, były konieczne i przynoszą efekty. Podkreślił, że te restrykcyjne działania są niekorzystne dla gospodarki, jednak w obecnej sytuacji są niezbędne i wyraził nadzieję, że dzięki nim polska gospodarka zdoła później szybko powrócić do normalnego funkcjonowania.
Zapytany o przedstawiony plan pomocy dla gospodarki, Morawiecki zauważył, że obecny wywołany pandemią kryzys jest zupełnie inny niż kryzys finansowy, który zaczął się w 2008 roku po upadku banku Lehman Brothers i jest bardzo trudny do przezwyciężenia, bo przerwał łańcuchy dostaw na całym świecie.
- To dlatego przedstawiliśmy bardzo śmiały, ale bardzo efektywny plan. Ten plan ma wartość zbliżoną do 10 proc. naszego PKB - przekazał szef polskiego rządu. - Uważamy, że znacznie lepiej jest przez następne kilka tygodni ratować miejsca pracy, a tym samym zdolność firm do odbicia się kiedy kryzys będzie spowalniał - wyjaśnił. - Nasz program jest w całości oparty na budżecie państwa - podkreślił szef polskiego rządu. Dodał, że ma nadzieję, że Komisja Europejska użyje nowych pieniędzy do walki z tym kryzysem.
Policjanci w całej Polsce kontrolują osoby poddane kwarantannie. Kwarantanna nakładana jest na osoby zdrowe, które miały styczność z osobami zakażonymi lub podejrzanymi o zakażenie koronawirusem. Nakłada się ją na 14 dni. W czasie kwarantanny nie wolno opuszczać wybranego miejsca. Należy unikać spotykania się z innymi osobami, a jeśli to niemożliwe – zachować bezpieczny odstęp wynoszący ok. 2 m.
Mundurowi przypominają, że osoby, które nie stosują się do zasad kwarantanny mogą w sposób pośredni przyczynić nawet do czyjejś śmierci. Policja zaznacza, że każdego dnia kontaktuje się z osobami objętymi kwarantanną nie tylko po to, by sprawdzić, czy stosują się do jej zasad, ale także by ustalić, czy takim osobom czegoś nie potrzeba. Wszystkie tego typu sygnały policjanci przekazują do służb miejskich, które organizują pomoc.
- Jak ważna jest kwarantanna, świadczą o tym tragiczne liczby chociażby z Włoch. Dlatego z naszej strony działania muszą być bezwzględne. Wstępne czynności prowadzone są w kierunku art 165 kk (sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego). Odpowiedzialność karna w tym przypadku to 8 lat pozbawienia wolności - przestrzegał rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak.
Niezależnie od tego, policjanci przekazują informacje o nieprzestrzeganiu zasad kwarantanny do Powiatowego Inspektora Sanitarnego, który jest może w prowadzonym przez siebie postępowaniu nałożyć na winnych grzywnę w wysokości do 5 tys. zł.
A przypadki łamania kwarantanny niestety się zdarzają. Zamiast siedzieć w izolacji domowej ludzie idą na zakupy, pobiegać, spotkać się z rodziną. - Policja skierowała 21 spraw do prokuratury, w tych najbardziej bulwersujących przypadkach ostentacyjnego wyłamywania się z rygoru kwarantanny. I takie działania będą wobec tych osób konsekwentnie prowadzone - powiedział szef MSWiA Mariusz Kamiński.
W szpitalu przy ul. Banacha w Warszawie test wykazał obecność koronawirusa u jednego z pielęgniarzy. Szpital czasowo zamknięto. Nieoficjalnie wiadomo, że mężczyzna wraz z żoną był wcześniej we Włoszech na nartach.
Zdarzają się też ucieczki ze szpitali. 54-letni mężczyzna z podejrzeniem koronawirusa uciekł ze szpitala w Zgierzu. Udało się go ująć 3 godziny po zdarzeniu, w kamienicy w Łodzi. Za zgodą lekarza został osadzony w jednym z policyjnych aresztów, w którym przygotowano specjalnie cele dla takich osób. We Wrocławiu z okna szpitala wyskoczył pacjent, u którego podejrzewano koronawirusa. Test okazał się negatywny, a mężczyzna jest obecnie w bardzo ciężkim stanie.
Do jednego z poznańskich komisariatów w środę zgłosiła się kobieta, która uciekła z dwutygodniowej kwarantanny w Słubicach. Tłumaczyła funkcjonariuszom, że jest wegetarianką, a w miejscu odizolowania podano jej do jedzenia mięso.
Ze względu na stwierdzenie koronawirusa u 11 pracowników szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą, pracujących tam lekarzy i pracowników medycznych jedzie wesprzeć wicemarszałek Senatu z PiS Stanisław Karczewski. Karczewski jest lekarzem specjalistą chirurgii ogólnej. Był zatrudniony w szpitalu rejonowym w Nowym Mieście nad Pilicą; był tam wówczas m.in. dyrektorem szpitala, następnie objął stanowisko ordynatora oddziału chirurgicznego. Jak zaznaczył, został tam skierowany przez wojewodę mazowieckiego i nie zna jeszcze swoich zadań.
Szef kancelarii premiera powiedział, że w najbliższych dniach będą zapadały decyzje w kwestii wydłużenia ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa. - Na pewno podamy je z wyprzedzeniem, nie będziemy czekać do 25 marca - mówił Michał Dworczyk. Szef KPRM zaznaczył, że bardzo trudno jest dziś prognozować cokolwiek, bo przypadek każdego państwa jest inny.
ja
Inne tematy w dziale Rozmaitości