Milicja i wojsko tłumiły manifestacje Białorusinów w całym kraju. Fot. PAP/EPA
Milicja i wojsko tłumiły manifestacje Białorusinów w całym kraju. Fot. PAP/EPA

Łukaszenka oskarża Polskę o sterowanie protestami. Cichanouska nie uznaje wyników

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 75

- Zarejestrowaliśmy telefony z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech. Sterowano naszymi, proszę wybaczyć, owcami - to pierwszy komentarz prezydenta Aleksandra Łukaszenki po masowych demonstracjach w Białorusi. Swiatłana Cichanouska nie uznaje oficjalnych wyników, podawanych przez Centralną Komisję Wyborczą w Mińsku i wzywa Łukaszenkę do oddania władzy. 

Polskie władze przy pomocy innych przywódców wznieciły białoruskie protesty z niedzieli na poniedziałek? Tak uważa Aleksandar Łukaszenka, który po wielu godzinach milczenia wreszcie zabrał głos. 

- Chcieliśmy ludziom podarować święto, a oni rzeczywiście na to odpowiedzieli. Ktoś chciał to święto zepsuć. Oni pokazali się jeszcze wyraźniej tej nocy - odparł Łukaszenka w rozmowie z Siergiejem Lebiediewem - kierownikiem misji obserwacyjnej z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw.

Prezydent Białorusi nie ma wątpliwości, że wydarzeniami kierowali wprost Polacy, Czesi i Brytyjczycy, by obalić legalnie wybrane władze kraju. 

- Sterowali naszymi owcami. One nie rozumieją, co robią i nimi zaczynają sterować - to wyjaśnienie brutalnych zajść wojska i milicji z protestującymi, którzy uważają, że to Swiatłana Cichanouska wygrała wybory prezydenckie. Według Łukaszenki, ofiarami manifestacji były głównie siły porządkowe. 


- Chłopców z milicji próbowano atakować i niekiedy atakowano, ale chłopcy godnie wytrzymali i odpowiedzieli - stwierdził. Z jego relacji wynika, że 50 osób cywilnych było rannych, ucierpiało też 39 milicjantów w skali kraju.

Łukaszenka poinformował też, że wielu osobom, które chciały wjechać na terytorium Białorusi w ciągu ostatniej doby, odmówiono tego prawa. - Dokumenty były fałszywe, a większość nie wiedziała, po co tak naprawdę jedzie - oświadczył. 

W rozmowie z dziennikarzami kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska zwróciła się do Łukaszenki, by pokojowo zrzekł się władzy. Rywalka prezydenta Białorusi uważa się też za zwyciężczynię wyborów w świetle prawa. Cichanouska ostrzegła władze kraju przed kolejnymi masowymi protestami i zapewniła, że nigdzie się nie ruszy z ojczyzny. - Protesty dopiero się zaczną, a 14 sierpnia wszystko stanie się jasne - zapewniła. 

Współpracownicy kandydatki podali przykład trzech lokali wyborczych z Mińska, gdzie opublikowane wyniki znacznie różnią się od protokołów wyborczych z głosowania. Tam Cichanouska miała odnieść miażdżące zwycięstwo nad Łukaszenką. - Uzyskane przez nas dane nie są zgodne z tymi, które ogłoszono - stwierdziła rywalka Łukaszenki.


Z danych sztabu Cichanouskiej na podstawie 250 lokali wyborczych, prognozowany wynik kandydatki mieści się w przedziale od 70 do 90 proc. Białorusini oddawali głosy w ok. 6 tys. miejsc do tego przeznaczonych. Szacunkowe dane CKW wskazują jednak na zwycięstwo Łukaszenki z poparciem 80,2 proc. Cichanouska - według oficjalnych wyników - uzyskała 9,9 proc. głosów. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka