Prezydent USA Donald Trump opublikował na Twitterze nagranie, w którym zobowiązał się do płynnego przekazania władzy 20 stycznia. Potępił też środowy atak jego zwolenników na Kapitol.
Nagranie Trumpa interpretowane jest jako rezygnacja z walki o utrzymanie najwyższego urzędu w państwie i zakończenie kontestowania wyników wyborów, które za zgodne z prawem uznał w nocy ze środy na czwartek Kongres.
"Kongres zatwierdził rezultaty, inauguracja nowej administracji nastąpi 20 stycznia. Moja uwaga kieruje się teraz w kierunku zapewnienia płynnego, uporządkowanego i bezproblemowego przekazania władzy" - oświadczył Trump w nagraniu udostępnionym na Twitterze.
"To moment na leczenie i pojednanie" - dodał, podkreślając, że zdominowany przez epidemię rok 2020 był trudny dla Amerykanów.
Prezydent potępił "haniebny atak" na Kapitol. "Tak jak wszyscy Amerykanie, jestem oburzony przemocą, bezprawiem i chaosem. Natychmiastowo wysłałem Gwardię Narodową i federalne służby bezpieczeństwa, by zabezpieczyły budynek i wypędziły intruzów. Ameryka jest i musi zawsze być krajem prawa i porządku" - powiedział prezydent o wtargnięciu jego zwolenników do Kongresu.
"Demonstranci, którzy dostali się na Kapitol, zhańbili siedzibę amerykańskiej demokracji. Do tych, którzy byli zaangażowani w przemoc i niszczenie: nie reprezentujecie naszego państwa; a do tych którzy złamali prawo: zapłacicie" - kontynuował Trump.
Wezwał do "obniżenia temperatury" sporu oraz "przywrócenia spokoju".
Przywódca USA tłumaczył, że jego otoczenie "dążyło do zakwestionowania wyników wyborów na drodze prawnej", a jego "jedynym celem było zapewnienie uczciwości głosowania".
Pod koniec nagrania Republikanin, zwracając się do Amerykanów, stwierdził że służba dla nich jako prezydenta była "największym zaszczytem jego życia". Swoich sympatyków zapewnił, że "nasza niesamowita przygoda dopiero się zaczyna".
Po szokujących zamieszkach na Kapitolu Trump poinformował w nocy ze środy na czwartek w oświadczeniu, że 20 stycznia dojdzie do uporządkowanego przekazania władzy, nie uznał jednak wygranej swojego wyborczego rywala. Oświadczenie Trumpa nie zostało opublikowane na oficjalnej stronie Białego Domu. Prezydent, który miał zablokowany dostęp do Twittera, udostępnił je za pośrednictwem swojego doradcy Dana Scavino.
Zobacz także: Donald Trump zablokowany na Facebooku i Instagramie na czas nieokreślony
W czasie zamieszek w środę śmierć poniosło czworo zwolenników prezydenta Donalda Trumpa, w tym Ashli Babbit z San Diego, która służyła w przeszłości w siłach powietrznych Stanów Zjednoczonych. Rannych zostało ok. 50 funkcjonariuszy policji, jeden z nich zmarł.
W związku z atakiem na Kapitol rezygnację ogłosiły minister edukacji Betsy Devos i minister transportu Elaine Chao. Do dymisji podało się także wielu urzędników administracji niższego szczebla, w tym kilku współpracowników Białego Domu.
Pod koniec kadencji nad przywódcą USA zbierają się czarne chmury. Szef mniejszości demokratycznej w Senacie USA Chuck Schumer wezwał wiceprezydenta Mike'a Pence'a do usunięcia prezydenta Donalda Trumpa ze stanowiska. Media w USA informują, że do Demokratów zamierza w tej sprawie dołączyć część Republikanów.
Za natychmiastowym usunięciem przywódcy USA ze stanowiska przy zastosowaniu 25. poprawki do konstytucji w związku z wydarzeniami na Kapitolu opowiedziała się szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Wiceprezydent USA Mike Pence jest przeciwny uruchamianiu 25. poprawki do konstytucji Stanów Zjednoczonych, która mówi o pozbawieniu władzy prezydenta - podał dziennik "New York Times".
Przeczytaj: Komentarze polityków po zamieszkach na Kapitolu. Tusk: Wszędzie jest jakiś Trump
ja
Inne tematy w dziale Polityka