Pixabay/TygZam
Pixabay/TygZam

Inflacja ma w tym roku spaść. Tak przynajmniej twierdzi Kościński

Redakcja Redakcja Pieniądze Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
Inflacja ze wzrostem na poziomie 4 proc. zaszokowała wszystkich, a to i tak tylko czubek góry lodowej, ponieważ europejscy urzędnicy szacowali, że inflacja w Polsce zwiększy się aż o 5 proc. Minister finansów Tadeusz Kościński uspokaja.

Inflacja ma spaść

Inflacja w Polsce wzrosła o ponad 4 proc., choć europejscy urzędnicy oszacowali, że wzrost cen może sięgać nawet 5 proc. Głos w sprawie zabrał minister finansów, który twierdzi, że inflacja powinna zejść do poziomu 3-3,5 proc.

- Wolałbym, żeby inflacja była niższa, bo za wysoka inflacja pewnie pociągnie konieczność, żeby zwiększyć stopy procentowe, a to już może spowodować kolejne konsekwencje dla gospodarki. My kibicujemy, że inflacja zejdzie, zgodnie z naszymi prognozami do około 3-3,5 proc. w tym roku - oznajmił w rozmowie z Programem Pierwszym Polskiego Radia.

Kościński tłumaczył dalej, że wzrost stóp procentowych będzie się wiązać z większym oprocentowaniem kredytów a zatem również z wyższymi ratami do spłacania.

Deflacja jeszcze groźniejsza

Tym samym Kościński podkreślił jak niebezpieczne może być zjawisko odwrotne do inflacji - deflacja. Spadek cen wiązałby się z wieloma problemami gospodarczymi, a przede wszystkim ze spowolnieniem rozwoju gospodarki.

Wygląda jednak na to, że przyszłość nie będzie tak optymistyczna, jak życzyłby sobie tego minister. Eksperci prognozują, że inflacja utrzyma się na obecnym poziomie lub jeszcze wzrośnie.

Potężne wpływy do budżetu

Rafał Hirsch w swoim poście na Twitterze zauważa, że mimo trudnego dla gospodarki czasu, rządowi udało się w kwietniu odnotować rekordowe wpływy do budżetu.

Skąd te rekordy?

Karol Pogorzelski, ekonomista ING Banku Śląskiego, na którego powołuje się portal Business Insider zauważa, że tak wysokie wpływy są częściowo efektem ubocznym tego, że w 2020 r. przełożono termin rocznych rozliczeń PIT i CIT na maj/czerwiec, a w tym roku takiego odroczenia nie było, "co pozwoliło zebrać w minionym miesiącu o 88 proc. więcej z PIT i o 34 proc. z CIT niż w kwietniu ubiegłego roku. Ten sam mechanizm nie dotyczy jednak podatku VAT. Dochody z niego zaskakują pozytywnie od początku roku i nie wynika to wyłącznie z efektu niskiej bazy porównawczej".

Fakt, że w okresie od stycznia do kwietnia 2021 r. zebrano z VAT aż o 13 mld zł (24 proc.) więcej niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku pokazuje też, wg Pogorzelskiego, że gospodarka przystosowała się do realiów pandemicznych i mimo wszystko popyt jest wysoki.

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka