Unia chce wprowadzić zakaz chowu klatkowego. Ma obowiązywać od 2027 roku

Redakcja Redakcja Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 56
Komisja Europejska postanowiła dziś pozytywnie odpowiedzieć na europejską inicjatywę obywatelską "End the Cage Age" (Zakończmy epokę klatek). Zapowiedziała przygotowanie do 2023 r. wniosku ustawodawczego w sprawie zakazu stosowania klatek w odniesieniu do różnych zwierząt gospodarskich.

Będzie zakaz chowu klatkowego?

- W odpowiedzi na europejską inicjatywę obywatelską Komisja zobowiązuje się do przedstawienia do końca 2023 r. wniosku ustawodawczego w sprawie stopniowego znoszenia i ostatecznie zakazu stosowania systemów klatkowych w odniesieniu do wszystkich zwierząt wymienionych w tej inicjatywie - zapewnia KE.

Dodając, że jej wniosek będzie dotyczył oprócz zwierząt już objętych prawodawstwem, również królików, młodych kur, hodowlanych kur niosek, hodowlanych kur brojlerów, przepiórek, kaczek i gęsi.

KE przypomina, że chociaż wszystkie zwierzęta gospodarskie korzystają z obowiązujących przepisów dotyczących ochrony zwierząt, przepisy dotyczące trzymania w klatkach obejmują jedynie kury nioski, brojlery, lochy i cielęta.

- Ponieważ zaprzestanie stosowania klatek będzie wymagało zmian w obecnych systemach rolniczych, Komisja rozważy społeczno-ekonomiczne i środowiskowe skutki środków, które mają zostać wprowadzone, oraz korzyści dla dobrostanu zwierząt w ocenie skutków, która ma zostać ukończona przed końcem 2022 r. W związku z tym konsultacje publiczne zostaną przeprowadzone najpóźniej na początku 2022 r. Komisja oceni wykonalność dążenia do wprowadzenia w życie proponowanego prawodawstwa od 2027 r. - konkluduje KE.

Potrzebny okres przejściowy

"Komisja Europejska przyjęła dziś komunikat, w którym określa plany wprowadzenia zakazu chowu klatkowego wielu zwierząt gospodarskich. Niezależnie od tego jakie zmiany zostaną wprowadzone, powinny być zapewnione odpowiednie okresy przejściowe, które dadzą rolnikom wystarczającą ilość czasu na dostosowanie się, ale także zachęty" - skomentował decyzję KE na Twitterze komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski.

"Rolnicy nie powinni sami pokrywać kosztów transformacji. Ponieważ jest to inicjatywa społeczna, społeczeństwo powinno wspierać naszych rolników. Musimy również upewnić się, że importowane produkty zwierzęce zostały wyprodukowane zgodnie z tymi samymi normami dobrostanu zwierząt, które są stosowane przez rolników w UE i które są akceptowane przez naszych obywateli" - postuluje.


Branża: całkowite odejście od chowu klatkowego drobiu - niemożliwe

- Całkowita rezygnacja z chowu klatkowego kur jest niemożliwa; branża widzi potrzebę poprawy dobrostanu zwierząt, ale musi następować stopniowo - mówi dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz Katarzyna Gawrońska. Resort rolnictwa przygląda się działaniom KE ws. chowu klatkowego.

Producenci jaj widzą tendencje, jakie zachodzą w Unii Europejskiej, związane z przyszłą polityką rolną i ochroną środowiska, a także ze zmieniającą się świadomością konsumentów, jednak zmiana sposobu pozyskiwania jaj musi być procesem uwzględniającym realia rynkowe.

Zaznaczyła, że za rezygnacją z chowu klatkowego kur opowiada się nie tylko Parlament Europejski, ale także Światowa Organizacji ds. Zdrowia Zwierząt (OIE). O ile w UE taki scenariusz jest możliwy, to kraje Ameryki Środkowej i Południowej nie popierają propozycji WHO, argumentując, że dla miejscowych konsumentów najważniejsza jest cena, a dla producentów jaj - możliwość konkurowania na rynkach światowych.

Zdaniem Gawrońskiej, wyeliminowanie chowu klatkowego z Europy, natychmiast zostanie zastąpione przeniesieniem produkcji do krajach biedniejszych, tj. tam, gdzie przede wszystkim liczą się koszty produkcji, a nie dobrostan zwierząt.

Dyrektor zwróciła uwagę, że zmiana sposobu produkcji jaj wiąże się z dużymi kosztami, szacowanymi przez branżę na ok. 1,2 mld dolarów. Ale jest też inny aspekt - to problemy z rozbudową i budową nowych kurników. Pozwolenia na budowę są trudno osiągalne i wymagają wiele starań, a niechęć lokalnych społeczności do nowych inwestycji hodowlanych jest wielka - oceniła.

Jej zdaniem poprawa dobrostanu wiąże się ze wzrostem cen jaj. Jaja z chowu alternatywnego są droższe, popyt na nie rośnie i jest na bieżąco zaspakajany przez odpowiednią produkcję. Jednak nie wiadomo, jak duża część społeczeństwa zaakceptuje wyższe ceny i czy nie będzie sytuacji - czego obawiają się producenci, że po jakimś czasie sieci handlowe będą wymuszały na nich obniżki, nie bacząc na wyższe koszty produkcji - argumentowała.

Gawrońska przypomniała, że Polska jest szóstym co do wielkości producentem jaj w Unii Europejskiej; nasz kraj odpowiada za około 9 proc. podaży jaj na rynku unijnym. Rezygnacja z chowu klatkowego zmniejszy produkcję jaj i może prowadzić do utraty konkurencyjności - wskazała.

Ceny jajek wzrosną?

W Polsce, która jest dużym producentem jaj w UE, nadal (w 2020 r.) ponad 80 proc. produkcji pochodzi z chowu klatkowego (w UE - 48 proc.). Oznacza to, że w ciągu 10 lat ta forma chowu zmniejszyła się zaledwie o 9,4 proc. Udział jaj z tzw. produkcji alternatywnej (chów ściółkowy, z wolnego wybiegu i ekologiczny) od 2010 r. wzrósł o 9,5 proc., do 18,9 proc. w roku 2020, a więc zmiany te zachodzą dość wolno - zaznaczyła Gawrońska.

W ostatnich latach dużo się jednak mówi o poprawie dobrostanu zwierząt, stawiając nacisk na produkcję zrównoważoną, dlatego z pewnością - jej zdaniem - chów klatkowy będzie się zmniejszał. Sieci handlowe, a także wiele firm, hoteli czy renomowanych restauracji ogłosiło, że od 2025 r. całkowicie zrezygnuje z używania jaj klatkowych.

W 2020 r. produkcja jaj konsumpcyjnych w Polsce była szacowana na 553 tys. ton. W 2020 r. wartość polskiego eksportu jaj spożywczych stanowiła kwotę ok. 234 mln euro.

Czytaj dalej:


KJ

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości