Ewa Minge. Fot. PAP/Archiwum Kalbar
Ewa Minge. Fot. PAP/Archiwum Kalbar

Ewa Minge z programem w TVP, mąż z przeszłością, sąd i spór wart 1,2 mln zł

Marcin Dobski Marcin Dobski Marcin Dobski Obserwuj temat Obserwuj notkę 52
Projektantka Ewa Minge została twarzą stacji TVP Kobieta. Na imprezie ramówkowej głównym tematem był jednak jej mąż Jerzy Woźniak, który w przeszłości siedział w więzieniu za paserstwo. Jak ustalił Salon24.pl, spółka związana z Minge i Woźniakiem od kilku miesięcy nie wykonuje prawomocnego nakazu zapłaty, a równolegle toczy się postępowanie o eksmisję w tej sprawie. O co chodzi? Firma związana z artystką i jej mężem zajęła magazyn z materiałami wartymi ponad 1,2 mln zł.

Salon24.pl zapytał TVP czy wie o przeszłości męża Ewy Minge, a także o to, czy wie, że nowa twarz ramówki nie wykonuje wyroku sądowego. Na kilka szczegółowych pytań dostaliśmy odpowiedź: „Nie wie. TVP nie współpracuje z mężem pani Ewy Minge”. To prawda. Ale prawdą jest też, że Minge wykorzystuje Telewizję Publiczną do budowania i promowania własnej marki, na której zarabia mąż projektantki.

Polecamy:

Onet.pl: Efekt Tuska już minął

Niemcy polegają na węglu brunatnym. Polityk PiS: UE nie nakazuje im zamykania kopalń

Znana projektantka kilka tygodni temu została twarzą nowej ramówki TVP Kobieta. Zadebiutuje tam z własnym programem „Piękno - zgłoś się!”. Na imprezie promującej nowy sezon Telewizji Polskiej była jednak sama, a dziennikarzy głównie interesował jej mąż Jerzy Woźniak, w półświatku znany pod pseudonimem Tony Vegas. Jego perypetie kilkanaście dni wcześniej opisał „Puls Biznesu”. Według dziennika powołującego się na liczne media Woźniak w przeszłości siedział w więzieniu za paserstwo, miał też być podejrzany o zorganizowanie grupy przestępczej. Projektantka podczas wywiadów na ściance bardzo nerwowo reagowała na pytania o męża: - Nie widzę powodu, żeby pan, pana czytelnicy czy ktokolwiek inny wchodził do mojej sypialni, a mój mąż to jest moja sypialnia - ucinała. Sam Woźniak w rozmowie z „Pulsem Biznesu” również nie był zbyt wylewny. - Miałem problemy z prawem. Nie wstydzę się tego - przyznał.

Mąż Minge i magazyn z materiałami za 1,2 mln zł

Biznesowa konstrukcja stojąca za logo „Eva Minge” jest dość złożona. Właścicielem znaku towarowego „Eva Minge” jest firma Eva Minge Design, w której udziały mają sama projektantka i śląska spółka EMG. W tej ostatniej akcjonariuszem jest z kolei Jerzy Woźniak. Minge od jakiegoś czasu publicznie atakuje swoich wspólników z Eva Minge Design. W mediach społecznościowych twierdzi, że spółka Eva Minge Design „nabyła licencję na nieznanych jej warunkach”, że „używa nazwy, za którą ona nie stoi”, w końcu, że „nie zgadza się na żerowanie na swoim dorobku i renomie”. Tyle, że Ewa Minge cały czas ma udziały w tej firmie, a jej syn Oskar jest członkiem jej rady nadzorczej. Co więcej, według niedawnych doniesień „Wirtualnej Polski”, to projektantka sama wniosła do tej spółki aportem swoje przedsiębiorstwo konfekcyjne wraz ze znakiem towarowym.

Minge i Woźniak są małżeństwem od 2017 r.. Dwa lata po ślubie Woźniak odkupił od żony udziały w spółce MGK Fashion, która prowadzi sklep internetowy z produktami artystki. Projektantka przedstawia dziś swojego męża nie tylko jako życiowego partnera, ale także biznesowego partnera. Sęk w tym, że według Eva Minge Design, czyli właściciela znaku towarowego, jest to działalność bezprawna, sprzeczna z szeregiem umów, które Minge w przeszłości sama zawarła.

„Działania podjęte przez Panią Ewę Minge są niezgodnie z umową z dnia 19.06.2012 r. Pani Ewa Minge składając swój podpis pod umową tworzącą spółkę Eva Minge Design sp. z o.o. zobowiązała się do projektowania ubrań wyłącznie w ramach Spółki. Nie może tego robić pod inną marką. Pani Ewa Minge prowadząc działalność gospodarczą pod własnym nazwiskiem narusza jednocześnie określony w umowie Spółki zakaz konkurencji. Jako wspólnik realizuje interesy konkurencyjne, które są sprzeczne z umową spółki i interesem jej zawiązania. W ramach prowadzonej działalności Ewa Minge i podmioty z nią powiązane, w tym Spółka MGK Fashion sp. z o.o., korzystają ze znaków towarowych będących własności Spółki Eva Minge Design sp. z o.o., co godzi w interesy Spółki, której Ewa Minge jest wspólnikiem, a do niedawna również członkiem Rady Nadzorczej. Działalność wspólnika nie jest w tym zakresie zgodna z uczciwymi praktykami” – czytamy w odpowiedziach Eva Minge Design na nasze pytania.

Czytaj dalej:

Koniec procesu w sprawie przewrócenia pomnika ks. prałata Henryka Jankowskiego

Polski rząd nie zamknie Kopalni Węgla Brunatnego Turów - jest oświadczenie

Afera mailowa. Skórzyński jednak doradzał Dworczykowi. Dziennikarz TVN24 zawieszony

TSUE każe płacić. Codziennie aż pół miliona złotych kary

Szpital rozwiązał umowę o pracę z prezydentem Wałbrzycha. Tusk: PiS chce go zniszczyć

Szwalnia i magazyn

Z ustaleń Salonu24 wynika, że MGK, czyli firma kontrolowana przez Tony’ego Vegasa wynajmowała od Eva Minge Design nieruchomości, w skład których wchodziły m.in. szwalnia i magazyn. Tyle że nie płaciła za nie czynszu. Gdy zaległości zaczęły iść w dziesiątki tysięcy złotych, sprawa trafiła do sądu. Dotarliśmy do dwóch prawomocnych nakazów zapłaty wydanych wobec firmy kontrolowanej przez Woźniaka i Minge. Pierwszy z nich - z lutego 2021 r. - opiewa na ponad 38 tys. zł, drugi jest z maja i widnieje na nim kwota 20 tys. zł. W lipcu do sądu w Gorzowie trafił dodatkowo pozew o wydanie nieruchomości, które zdaniem EMD firma Woźniaka nadal bezprawnie zajmuje. „W ich skład wchodzi m.in. magazyn, w którym znajdowały się materiały o łącznej wartości ponad 1,2 mln zł. W wyniku bezprawnych działań męża pani Ewy Minge od kilku miesięcy nie mamy dostępu do tego towaru. W sprawie zostały już wydane prawomocne nakazy zapłaty, a postępowanie sądowe o eksmisję jest prowadzone przed sądem w Gorzowie Wielkopolskim. Na marginesie należy zaznaczyć, że pani Ewa Minge niedawno opublikowała zdjęcia na Instagramie, na których występuje w ubraniach uszytych z materiałów pochodzących z tego magazynu” - czytamy w odpowiedziach właściciela znaku „Eva Minge”.

Co na to projektantka i jej mąż? Ona nie odpowiedziała na nasze pytania w ogóle, on odpisał, że „od 2012 roku powstały dziesiątki stron dokumentów firmowych i sądowych, oceny kancelarii prawnych oraz nasze własne ustalenia co do tego jaki jest stan faktyczny spółek i znaków towarowych związanych z moją żoną Ewą Minge”. Mimo deklaracji otwartości nie zdecydował się jednak odpowiedzieć na żadne z konkretnych pytań. Zaskakujące jest również to, że w żadnym z artykułów projektantka nie odpowiada na pytania dotyczące swoich biznesów, a w jej imieniu wypowiada się tylko jej mąż Jerzy Woźniak.

Historia związku z Woźniakiem przedstawiana przez Minge w mediach brzmi bardzo romantycznie. „Nie znaliśmy się, a on chciał pomóc mojej fundacji i postanowił przekazywać część zysków ze sprzedaży swoich produktów na jej działalność” - opowiadała projektantka w wywiadzie dla serwisu Plejada. „Zawsze powtarzałam, że muszę poznać kogoś silniejszego ode mnie. W końcu spotkałam takiego faceta. Jestem smokiem, którego trzeba okiełznać i oswoić. Nie jestem łatwa. Śmieję się, że mój mąż to pogromca smoków (…). Nigdy z żadnym mężczyzną nie było mi tak dobrze. Jest on nie tylko moim mężem, ale też przyjacielem. Oboje jesteśmy silni i mocni, a mimo tego - nie boimy się siebie wzajemnie (…). Mogę być przy nim małą dziewczynką, mogę pozwolić sobie na chwile słabości”.

Sam Tony Vegas przedstawia historię ich związku mniej emocjonalnie. W „Pulsie Biznesu” wyznał, że „musiał wejść w życie biznesowe żony, bo wokół niej działo się bardzo źle”. Mówił też, że „podpisano bardzo niekorzystną dla Ewy Minge umowę na wykorzystanie wizerunku, ale o okolicznościach podpisania tej umowy nie chce rozmawiać”: „Doszło do wykorzystania i handlu marką Ewy Minge, jej nazwiskiem i dorobkiem artystycznym całego życia.”

Eva Minge jak Giorgio Armani

EMD twierdzi, że zarzuty Woźniaka są kuriozalne. Spółka podkreśla, że Minge otrzymywała bardzo wysoką pensję, a do swojej dyspozycji miała luksusowe BMW, za które firma poniosła ponad 700 tysięcy złotych opłat leasingowych.

- Łączne korzyści finansowe, jakie pani Ewa Mingę odniosła z tytułu naszej współpracy w ramach Eva Minge Design, wyniosły ponad 4,3 mln zł. Pani Ewa Minge z tytułu sprzedaży części udziałów w Eva Minge Design sp. z o.o. otrzymała kwotę 2.360.000 zł - tłumaczą władze spółki. I zwracają uwagę, że problemy we współpracy zaczęły się wraz z pojawieniem się Woźniaka: „Współpraca z panią Ewą Minge przez lata układała się harmonijnie (…). Do momentu, kiedy do jej życia wkroczył Pan Jerzy Woźniak, nie kwestionowała warunków naszej współpracy biznesowej i otrzymywanych z jej tytułu wynagrodzeń. Nie kwestionowała także, naszej wspólnej drogi biznesowej jaką podążaliśmy od 2012 roku (…). Spółka Eva Minge Design sp. z o.o. zainwestowała w rozwój marki w ciągu wszystkich lat współpracy ponad 25 milionów złotych. Środki te przeznaczane były na organizację pokazów mody na całym świecie, współpracę ze światowej sławy fotografami, a także rozwój sieci sklepów sygnowanych nazwiskiem Ewy Minge”.

Woźniak w „Pulsie Biznesu” zarzucił też wspólnikom żony, że firma Eva Minge Design handluje… podróbkami. „Od długiego czasu musi tłumaczyć się z pochodzenia i jakości m.in. chińskich produktów bądź podrobionych sygnowanych jej marką, z którymi nie ma nic wspólnego” - mówił. Według firmy to nieporozumienie wynikające z elementarnej nieznajomości branży modowej: „Eva Minge Design działa zgodnie z najlepszymi i ogólnie znanymi standardami rynku fashion. Domy mody na całym świecie zatrudniają sztaby projektantów, stylistów, technologów, kupców, specjalistów ds. marketingu. Dla przykładu: dom mody Armani tworzą różne marki takiej jak Giorgio Armani, Emporio Armani czy Armani Exchange i z całą pewnością nie każdy produkt sygnowany nazwiskiem Armani został zaprojektowany osobiście przez Giorgio Armaniego. Dokładnie tak samo jest z produktami Eva Minge”.

Przedstawiciele firmy twierdzą, że Woźniak „na pierwszym spotkaniu biznesowym pojawił się w towarzystwie typowych ‘karków’ z grubymi łańcuchami (…)”. „Zaproponowaliśmy pani Minge odsprzedaż akcji firmy po korzystnej cenie, co spotkało się z aprobatą drugiej strony. Za deklaracjami z jej strony nie poszły jednak czyny. Pan Woźniak pomimo uzgodnienia warunków nie chciał wpłacić zaliczki i wciąż przedłużał cały proces. W czerwcu 2020 r. podczas spotkania zakomunikował, że zmienił zdanie i chce odkupić całą firmę za złotówkę. W tym momencie jakiekolwiek negocjacje straciły sens” – czytamy w mejlu od EMG.

„Pruszków cię wysadzi i potnie żyletkami”

Przeszłość Jerzego Woźniaka jest jak kronika kryminalna. Zaczęło się na początku lat 90., gdy został on skazany za paserstwo. Prasa rozpisywała się o tym jak w stodole, którą wynajmował znaleziono kradzione BMW.

Woźniak przed laty był mężem Dominiki Frasyniuk, córki znanego byłego opozycjonisty. Gdy kobieta rozstała się z Woźniakiem, miał zacząć się koszmar.

 - Dzwonił do niej, że Pruszków ją wysadzi i potnie żyletkami, że on utopi ją w różnych sprawach gospodarczych. Mówił: albo wrócisz do mnie, albo załatwię twojego starego - wspominał Władysław Frasyniuk na łamach „Faktu”.

Niedługo potem do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Władysława Frasyniuka. Osoba podpisana pseudonimem Tony Vegas twierdziła, że były opozycjonista przekupywał urzędników celnych. Tony Vegas to jeden z pseudonimów Woźniaka. Wziął się podobno od dużych ciemnych okularów Armaniego, które sobie upodobał.

Dlaczego Woźniak doniósł na byłego teścia? Próbował wywalczyć w prokuraturze niższą karę dla siebie. O sprawie pisał w 2007 r. „Nasz Dziennik”: „W trakcie szczecińskiego śledztwa „Vegas” usłyszał zarzuty zorganizowania grupy przestępczej i przewodzenia jej oraz spowodowania strat dla Skarbu Państwa na 500 tys. złotych. Jerzy W. to jeden ze skruszonych gangsterów. To właśnie on zawiadomił prokuraturę o korupcyjnej działalności wrocławskich urzędników i celników, od wielu miesięcy współpracuje również w tej sprawie z funkcjonariuszami Centralnego Biura Śledczego”.

Mimo tej współpracy kilka lat później Woźniaka i cztery inne osoby skazano w tzw. sprawie wrocławskich celników. Władysławowi Frasyniukowi nie postawiono żadnych zarzutów.

„Zostawił dług na 300 tysięcy”

MKS Oława, GKS Jastrzębie, Czarni Żagań, Flota Świnoujście. Jerzy Woźniak próbował też swoich sił jako działacz piłkarski. Zostawiał za sobą spaloną ziemię.

- Cóż, za jego błędy płacimy do dziś, właśnie komornik znowu wszedł nam na konto, w sumie trzynaście tysięcy złotych - mówił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” prezes MKS Oława, Witold Niemirowski.

Woźniak miał zapewnić fundusze dla upadającego klubu. Nie udało się. Zostawił po sobie dług na 300 tysięcy złotych, po czym przeniósł się do GKS Jastrzębie. Zawodników tego klubu wysłał na obóz do Turcji.

Na miejscu okazało się, że nieco przeszacował finanse i… zawodnikom odebrano paszporty. Tony Vegas „zorganizował” pieniądze, ale to była pierwsza i ostatnia transza dostarczona do klubu. Woźniak podpisał z zawodnikami ugody, pozwolił dograć sezon i zawinął się, pozostawiając klub w długach. Podobnie było z Czarnymi Żagań, ostatnim klubem Woźniaka, w którym ponownie zadziałał według znanego schematu - wizja wielkiej piłki w niewielkim mieście, małe przelewy z różnych kont, no i spektakularny wyjazd, pozostawiający klub na granicy bankructwa. Czarni po tym, gdy ulegli czarowi Woźniaka, musieli rozpoczynać od B-klasy - czytamy na Weszło.com.

Już po zakończeniu pracy nad tekstem Jerzy Woźniak przesłał nam oświadczenie. Publikujemy je w całości:

„W odpowiedzi na informacje przekazane w pytaniach redakcyjnych oświadczam, że:

- Ewa Minge - jedna z najbardziej utalentowanych i rozpoznawanych na świecie polskich projektantek mody - padła ofiarą zorganizowanego procederu stopniowego przejmowania Jej dorobku życia i systematycznego pozbawiania Jej majątku.

- Moja Żona zaufała swoim wspólnikom biznesowym (powiązanym z Esotiq & Henderson S.A.), którzy wykorzystując Jej niedoświadczenie prawno-formalne, przeprowadzili starannie zaplanowaną i bezwzględnie wykonaną operację. Polegała ona na wrogim przejęciu tworzonego przez lata przedsiębiorstwa, wyprowadzeniu z niego najcenniejszych aktywów, pozbawianiu kontroli korporacyjnej nad spółkami, a wreszcie czerpaniu korzyści z aktywów i pozycji rynkowej Ewy Minge, w sposób oszukańczy, bez Jej wiedzy i zgody, zupełnie pomijając w tym procederze Jej interes.

- Głównymi beneficjentami wskazanych działań o charakterze przestępczym są osoby powiązane ze spółkami ESOTIQ & HENDERSON SPÓŁKA AKCYJNA, Eva Minge Design sp. z o.o., Femestage (dawniej Femestage Eva Minge Sp. z o.o., pierwotnie Henderson Sp. z o.o.- należące do grupy Monnari) oraz EMG S.A.

- W wyniku powyższych działań spółki EOBUWIE.PL S.A. (należąca do CCC S.A.) oraz MONARI TRADE S.A. zarabiają miliony złotych na sprzedaży towarów sygnowanych znakami towarowymi Ewy Minge bez wiedzy i woli projektantki, która nie zarabia na tej sprzedaży, a co więcej nie ma wpływu na projekty ani jakość. A zatem ponosi realne straty wizerunkowe, bezwiednie „firmując” swoim nazwiskiem, wizerunkiem i znakami towarowymi produkty na których jakość i wygląd nie ma wpływu.

- Przekazane pytania w sposób wycinkowy odnoszą się do wydarzeń trwających od 9 lat, które już są przedmiotem trzech zawiadomień do prokuratury i UOKiK, złożonych przez reprezentujące nas kancelarie prawne. W sprawę tę zaangażowałem się po ślubie z Ewą w 2017 roku, gdy moja żona odzyskała wiarę, że nie jest jeszcze ona przegrana.

Dlatego wykazując w najwyższym stopniu wolę wyjaśniania tej złożonej sprawy zaproponowałem Panu Redaktorowi osobiste spotkanie w Warszawie (podając dwa terminy, które Pan odrzucił tłumacząc się względami logistycznymi), na którym mógłbym wyjaśnić historię walki Ewy o odzyskanie prawa do posługiwania się własną marką, czyli de facto nazwiskiem, które zostało jej ukradzione. Niestety propozycja ta została dwukrotnie odrzucona.

Aktualnie my i nasze kancelarie prawne podejmujemy dalsze kroki prawne mające na celu odzyskanie znaków towarowych oraz wyeliminowanie z rynku podróbek. Dlatego spodziewamy się kolejnych ataków na nas, ponieważ gra toczy się o dobre imię Ewy Minge i spory udział w rynku. Jesteśmy na to gotowi i nie powstrzymają nas one przed doprowadzeniem sprawy do końca”.

Marcin Dobski

Marcin Dobski
Dziennikarz Salon24 Marcin Dobski
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka