Marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Fot. Twitter
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Fot. Twitter

Co dalej z immunitetem Grodzkiego? Podobno Tusk się wściekł i zagroził mu dymisją

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 23
Według tygodnika "Wprost", Donald Tusk zażądał od marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego zrzeczenia się immunitetu, bo w przeciwnym razie doprowadzi do jego odwołania. Minęło 200 dni, odkąd prokuratura złożyła wniosek do Sejmu.

Sam Grodzki kategorycznie zaprzecza, by zrzeczenia się immunitetu zażądał od niego Donald Tusk, ale niektórzy senatorowie KO przyznają, że sprawę należałoby w końcu rozstrzygnąć. 

Zobacz: 

"Strona prawicowa się radykalizuje, Konfederacja może zyskiwać" - prognozuje ekspert

Tusk wzywa do obrony "Polski europejskiej". "Tylko razem możemy ich zatrzymać"

„Gdyby wyrok TK miał oznaczać polexit, w Unii nie byłoby już połowy państw, w tym Niemiec”


200 dni i pat z immunitetem Grodzkiego

W czwartek na początku obrad Senatu wróciła sprawa immunitetu marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Wicemarszałek Marek Pęk (PiS) zwrócił uwagę przy okazji rozpoczęcia się kolejnego posiedzenia Izby, że właśnie mija 200 dni od złożenia przez prokuraturę wniosku o uchylenie Grodzkiemu immunitetu.

- Dzisiaj mamy pewnego rodzaju okrągły jubileusz. Minęło właśnie 200 dni, od kiedy do Senatu z Prokuratury Krajowej skierowano wniosek o uchyleniu panu immunitetu. Nadal nie możemy się doczekać, żeby ten punkt znalazł się w porządku obrad, po pierwsze komisji regulaminowej Senatu, a po drugie posiedzenia plenarnego - zwrócił się do Grodzkiego senator Pęk.

- Wnioski klubu PiS do komisji są odsyłane z kwitkiem. Domagam się, żeby wreszcie zgodnie z regulaminem skierować wniosek najpierw do komisji, a potem na posiedzenie plenarne - apelował.

Grodzki - odpowiadając Pękowi - podkreślił, że od "początku traktuje tę sprawę jako atak polityczny na stabilność Senatu". Zaapelował też, żeby Pęk "dał pracować marszałkowi i komisji regulaminowej". - Temat będzie tak czy owak rozwiązany - zapewnił Grodzki. 

Doniesienia "Wprost" o reakcji Tuska 

Sprawa jednak była omawiana w senackich kuluarach, tym bardziej, że Wprost.pl poinformowało, iż lider PO Donald Tusk zażądał od Grodzkiego zrzeczenia się immunitetu i zagroził mu dymisją. "Pod koniec września ultimatum przekazał mu wysłannik Tuska i to brzmiało bardzo jednoznacznie: Grodzki ma zaledwie kilka tygodni na przeprocedowanie uchylenia swojego immunitetu albo zostanie zmuszony do rezygnacji ze stanowiska. Miał wybrać to drugie" - napisał Wprost.pl.

Sam Grodzki kategorycznie zaprzeczył, że informacje Wprost.pl mają cokolwiek wspólnego z prawdą. - W tym nie ma słowa prawdy - oświadczył w czwartek wieczorem. Zwrócił uwagę, że wiarygodność tekstu Wprost podważa też informacja, że są z Tuskiem na "pan", podczas gdy mówią sobie po imieniu. 

Jeszcze przed zaprzeczeniami Grodzkiego senatorowie KO i innych ugrupowań opozycyjnych powątpiewali w wiarygodność informacji o rzekomych zamiarach Tuska, by zmienić Grodzkiego.

- Przede wszystkim taki plan jest politycznie nie do przeprowadzenia, bo nikt inny nie ma szans na wybór na stanowisko marszałka - mówi jeden z senatorów opozycyjnej większości. Zwraca uwagę, że za swoim rywalem musiałby głosować np. sam Grodzki. - Tusk nie jest politycznym idiotą - dodaje. 

Senatorowie KO widzą problem

Niektórzy senatorowie przyznawali, że były pewne napięcia na linii Tusk-Grodzki, przede wszystkim związane z deklaracją Grodzkiego o możliwości poparcia przez Senat nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, przygotowanej przez senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego. Lider PO miał nie podzielać stanowiska, że taki projekt należy poprzeć. Ale to jeszcze nie oznacza, że Tusk chciałby dymisji Grodzkiego - twierdzi jeden z polityków opozycji. 

Pewien senator, należący do większości uważa, że cała sprawa jest elementem tej samej politycznej rozgrywki - i apel Pęka, i materiał we Wprost.pl. Ma to, jego zdaniem, odwrócić uwagę od problemów, w jakie wpada partia rządząca i ponownie skierować uwagę na sprawę Grodzkiego.

Inny senator opozycyjnej większości potwierdził jednak, że kwestia immunitetu marszałka Grodzkiego jest rzeczywiście pewnym problemem, omawianym czasem w kręgach senackich. - Oczywiście nie chodzi o zrzeczenie się przez marszałka immunitetu. Ten wniosek prokuratury powinien po prostu trafić do komisji regulaminowej - przekazał. 

Niektórzy rozmówcy Polskiej Agencji Prasowej zwracają uwagę, że wszystkie polityczne nici w tej sprawie skupiają się na osobie wicemarszałka Bogdana Borusewicza z KO. To on ma w ręku sprawę immunitetu Grodzkiego, to on również mógłby być naturalnym kandydatem na jego następcę, tym bardziej, że kierował już pracami Senatu w latach 2005-2015.

Sam Borusewicz zadeklarował, że nic nie wie o zamiarach Tuska, by odwołać Grodzkiego, a do stanowiska marszałka nie tęskni. Dodał też, że sprawa immunitetu Grodzkiego jest o tyle skomplikowana, że prokuratura przygotowała wadliwy wniosek. Co innego jest w samym wniosku, a co innego w uzasadnieniu - wyjaśnił. Borusewicz powiedział też, że zwrócił się do prokuratury o poprawienie tej wady, ale ta tego nie zrobiła. Sytuacja jest więc patowa. - Ale nie podjąłem jeszcze decyzji, co zrobić - powiedział Borusewicz. 

Zarzuty pod adresem Grodzkiego 

O złożeniu wniosku o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (KO) prokuratura poinformowała 22 marca. Wniosek dotyczy "podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowych od pacjentów lub ich bliskich w czasie, gdy Tomasz Grodzki był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej".

Władze Senatu w połowie kwietnia odesłały prokuraturze wniosek z wezwaniem do uzupełnienia braków formalnych. Zdaniem senackich prawników uzasadnienie i treść żądania były niespójne, a wniosek podpisał zastępca prokuratora generalnego, bez zawartego upoważnienia zwierzchnika. Prokuratura Krajowa skierowała do Izby Wyższej uzupełniony wniosek.

Pod koniec kwietnia Grodzki wyjaśniał, że poprawiony wniosek "będzie procedowany normalnym trybem, tzn. najpierw ocena, czy spełnia wymogi formalne, a następnie, jeśli wniosek będzie pod tym względem poprawny, to trafi do komisji regulaminowej".

Grodzki wielokrotnie zapewniał, że formułowane pod jego adresem zarzuty dotyczące korupcji nie mają podstaw. "Nigdy nie uzależniałem żadnej operacji od wpłaty jakiejkolwiek łapówki na moją rzecz" - mówił Grodzki w grudniu 2019 r., gdy pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się w Radiu Szczecin.

Wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu senatora trafia do marszałka Izby, który - po stwierdzeniu przez senackich ekspertów, czy spełnia warunki formalne - kieruje wniosek do Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich. Ta, po zbadaniu wniosku, kieruje do całego Senatu swoją opinię w danej sprawie. Senat podejmuje decyzję dotyczącą immunitetu senatora bezwzględną większością głosów.

- Sprawę przekazałem panu marszałkowi Borusewiczowi, żeby nie być osobiście zaangażowanym - mówił w lipcu Grodzki. - Jestem całkowicie otwarty. Nie mam żadnych oporów przed poddawaniem się rzetelnej procedurze - zaznaczył. 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka