Fot. Facebook
Fot. Facebook

Ciełuszecki: Nie może być tak, że prokuratorzy będą bezkarni i dopadną potem kogoś innego

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Nie odważyłbym się mówić komukolwiek, by wracał do Polski. Kraju, w którym procesy trwają 20 lat, w ich trakcie gubione są kluczowe dowody, działają areszty wydobywcze. Być może sprawy takie jak moja przyczynią się do tego, by coś się zmieniło. Ale to nie może skończyć się tak po prostu: uniewinniamy, sprawa się kończy. Odpowiedzialność musza ponieść tez prokuratorzy. Żeby nie było tak, że pozostaną bezkarni i dopadną kogoś innego – mówi Salonowi 24 Mirosław Ciełuszecki, przedsiębiorca, którego kuriozalny proces toczy się od dwudziestu lat.

Został Pan, po dwudziestu latach procesu uniewinniony z zarzutu oszustwa. Czy ma Pan satysfakcje, czuje, że cala sprawa dobiegła końca?

Miroslaw Cieluszecki: Jest za wcześnie, by mówić o końcu sprawy. Za dwa tygodnie ma się jeszcze odbyć rozprawa w Sądzie Apelacyjnym w sprawie rzekomego działania na niekorzyść firmy. Wcześniej Sad Najwyższy uwzględnił kasację obrony. Nakazał Sądowi Apelacyjnemu ponowne rozpatrzenie sprawy, ale tym razem bez rażących niedociągnięć. Stanowisko SN jest na tyle jednoznaczne, że powinienem być dobrej myśli. Jednak w polskim wymiarze sprawiedliwości nigdy do końca nic nie wiadomo. Więc z mówieniem o satysfakcji poczekam dwa tygodnie.

Przeczytaj też:

Najnowszy banknot kolekcjonerski NBP: „Lech Kaczyński. Warto być Polakiem”

Jednak w odbiorze społecznym wygląda to tak, że zarzut działania na niekorzyść firmy, której jest się jedynym właścicielem wygląda abstrakcyjnie, zarzut oszustwa jest już oceniany jednoznacznie. Więc uniewinnienie akurat od tego zarzutu może Pan uznać chyba za sukces?

Nie należy tego rozpatrywać w kategorii „sukcesu”. Jestem oczywiście zadowolony, szczególnie, że w tej sprawie byłem oskarżony razem ze śp. Markiem Karpiem. Wybitnym ekspertem od spraw wschodnich, twórcą i wieloletnim dyrektorem Ośrodka Studiów Wschodnich.

OSW nosi dziś imię Marka Karpia, a sam twórca OSW jest uznawany za wielki autorytet?

Oczywiście, był doradca polskich kolejnych rządów, rożnej opcji, prezydentów. Ale doradzał też rządowi Stanów Zjednoczonych, Komisji Europejskiej. I jako wybitnego eksperta poprosiłem go o doradztwo w mojej firmie, która zajmowała się handlem ze Wschodem. lepszego eksperta w tematyce wschodniej nie było. I oskarżono nas o oszustwo. Mnie, że miałem oszukać prezesa spółki, czyli siebie samego. Marka, że miał niewystarczające kompetencje, by być doradca. A więc to, co dla międzynarodowych instytucji było wystarczające, dla prowincjonalnych prokuratorów z Podlasia już nie.

Nasza wizja nowoczesnego państwa zderzyła się z siłą prowincjonalnej sitwy. Sędziowie nie chcieli słuchać zeznań Zbigniewa Brzezińskiego. Za to wierzył lokalnemu biegłemu, któremu przelew ELIXIR kojarzył się z płynem. W tym kontekście tak – to uniewinnienie cieszy. Bo wyrok, byłby pośrednio wyrokiem skazującym wobec Marka Karpia. Tu uniewinnienie oznacza, że twórca OSW został także oczyszczony z zarzutów.

Tym, co w Pana sprawie jest szokujące – nie wchodząc w szczegóły samego postepowania – jest jej przewlekłość. Gdy Urząd Ochrony Państwa wchodził do Pana domu, prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, premierem Leszek Miller. Sprawa toczyła się prawie 20 lat, gdy kolejno rządziły SLD, koalicja PiS-Samoobrony-Ligi Polskich Rodzin, PO-PSL, samodzielnie PiS. Była prokuratura zależna od ministra sprawiedliwości, potem wydzielona, dziś jest znów podległa ministrowi. A Zbigniew Ziobro zapowiada kolejna reformę. Czy w sytuacji ludzi takich jak Pan te reformy coś zmieniły?

Absolutnie nie. Przez lata oskarżał mnie układ prokuratorski, ale kompromitowali się też biegli, sady. Jak powiedziałem bezpośrednio po procesie – nie mam problemu z prawem. Ono owszem, czasem jest zbyt często zmieniane, zbyt dla przedsiębiorców niepewne, czy skomplikowane. Ale to nie prawo jest problemem. Problemem jest to, jak do tego podchodzi prokuratura, czy sądy. Maja często problem ze zwykłym przestrzeganiem prawa. Proszę zauważyć, że w mojej sprawie – co opisywały media – w sądzie zaginęły dokumenty.

Komputer stacjonarny z danymi?

Tak, ale tu nie chodzi o sprzęt, czy jego wartość. A o zawartość dysku, na którym znajdowały się dokumenty firmy. One były ważnym dowodem obrony – bo po ich prześledzeniu, konkretnych działań, transakcji, było oczywiste, że żadnego przestępstwa nie było. Ale jak widać komuś zależało na tym, żeby te dowody nie ujrzały światła dziennego. A wracając do prokuratury. W kwietniu zapadł wyrok, w którym sąd stwierdził, że nie było oszustwa, bo nie mógł obywatel Mirosław Ciełuszecki oszukać organu spółki – prezesa Mirosława Ciełuszeckiego, bo to ta sama osoba. Przy tak oczywistym wyroku wydawało się, że prokuratura nie będzie się odwoływać. A jednak – prokuratorzy złożyli apelacje. Sad apelacyjny ja oddalił w całości, wyrok jest miażdżący dla prokuratury.

No właśnie, prokurator generalny zapowiada – przeprowadza – reformę wymiaru sprawiedliwości?

Ta reforma nie zmieniła nic. Prokuratury nie ruszono. A ona działa fatalnie i na poziomie lokalnym, i przede wszystkim na poziomie nadzoru. Tu powiedzenie „ryba psuje się od głowy” znajduje potwierdzenie w faktach.

Inna budząca wątpliwości sprawa związana z działaniami prokuratury to tak zwane areszty wydobywcze. Chodzi o to, że normalnie areszt śledczy ma trwać maksymalnie trzy miesiące, potem kończyć się aktem oskarżenia, a tylko w szczególnych przypadkach być przedłużany. W Polsce trwa to o wiele dłużej. Pan tez trochę czasu w celi spędził?

Ja siedziałem łącznie ponad osiem miesięcy, najpierw po pierwszym aresztowaniu pół roku, potem jeszcze było jedno aresztowanie, na 2,5 miesiąca. Dla mnie oburzające w tym wszystkim jest nie tylko to, że te areszty są przedłużane, ale także to, że nie ma jakiejkolwiek odpowiedzialności wobec ludzi, którzy na przykład niesłusznie oskarżali, niesłusznie umieścili kogoś w areszcie, niesłusznie ten areszt przedłużali. Nie ponieśli odpowiedzialności ani niekompetentni biegli, ani biegły, który oszukał sąd, a nie miał uprawnień. Nie ponieśli tez odpowiedzialności ludzie odpowiedzialni za zgubienie kluczowych dowodów. Nawet przed powstaniem osławionej Izby Dyscyplinarnej, w prawie był zapis, że sędziowie, którzy gubią dokumenty odpowiadają dyscyplinarnie. Problem wiec nie jest w prawie, ale w jego egzekwowaniu.

Kilka miesięcy temu również w Salonie 24 gorzko odpowiedział Pan na apele polskiego premiera i prezydenta o powrót do kraju. Pan powiedział: nie wracajcie, bo jedyne, co na Was tu czeka to cela i prokurator. Dziś są jakieś powody do optymizmu?

Absolutnie na tym etapie nie odważyłbym się mówić komukolwiek, by wracał do Polski. Kraju, w którym procesy trwają 20 lat, w trakcie procesów gubione są kluczowe dowody, działają areszty wydobywcze. Być może sprawy takie jak moja przyczynią się do tego, by cos się zmieniło. Ale to nie może skończyć się tak po prostu: uniewinniamy, sprawa się kończy. Odpowiedzialność muszą ponieść też prokuratorzy. Żeby nie było tak, że oni pozostaną bezkarni i dopadną kogoś innego. Komu uprzykrzą 20 lat życia.

Przeczytaj tez:

Premier w podcaście o tarczy antyinflacyjnej: Jest odpowiedzią rządu na inflację

Poseł PO o ofensywie dyplomatycznej premiera: Inicjatywa słuszna, ale spóźniona!

Wirusolog: Jeśli nie zaszczepimy 32 milionów Polaków, to pandemia będzie trwać


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo