Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

"Sprawa Mejzy to tylko mała kropla. Sama nie obali rządu, ale czara w końcu się przeleje"

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 51
Politycy PiS w ogóle nie dostrzegają problemu. Są przeświadczeni, że władzę mają raz na zawsze, a naczynie to nie będzie się przelewać. Tymczasem czara jest coraz bardziej pełna. I prędzej czy później z pewnością się przeleje – mówi Salonowi 24 Łukasz Warzecha, publicysta „Do Rzeczy” i Onet.pl.

Wiceminister sportu Łukasz Mejza wystąpił na zwołanej przez siebie konferencji prasowej. Powiedział, że to, co go spotyka, to największy atak na polityka po 1989 roku, a materiały dotyczące naciągania rodziców ciężko chorych dzieci są nieprawdziwe. A atak ma na celu obalenie rządu Zjednoczonej Prawicy. Wiceminister sportu jest dziś ofiarą nagonki?

Łukasz Warzecha: Wiceminister Łukasz Mejza broniąc się w ten sposób jest dziś przede wszystkim śmieszny. Oczywiście nie jest pierwszym, który używa tak górnolotnych słów. Bywali już politycy, którzy mówili, że „atak na nich, to skandal, największy od iluś tam lat”. Rzecz w tym, że są to bzdury – Mejza nie padł ofiarą żadnego ataku. Ma natomiast bardzo poważne problemy. Zamiast go rozwiązywać próbuje odpowiadać atakiem. Kompletnie nietrafionym.

Przeczytaj też:

Najnowszy banknot kolekcjonerski NBP: „Lech Kaczyński. Warto być Polakiem”

Gdy ktoś się broni przed poważnymi oskarżeniami, także w sądzie ma prawo wybrać dowolną strategię działania. Jednak tu sprawa dotyczy prominentnego przedstawiciela formacji rządzącej. Jak ocenia Pan reakcję Prawa i Sprawiedliwości oraz szerzej Zjednoczonej Prawicy na sprawę Łukasza Mejzy?

Trudno oceniać coś, czego nie było. Bo owszem, podobno były jakieś spotkania klubu parlamentarnego, próby rozwiązania „sprawy Mejzy”. Ale nie zostało w tej sprawie zrobione nic. Jest to o tyle interesujące, że przed laty jednak w podobnych sytuacjach prezes Jarosław Kaczyński reagował. I sądzę, że na tamtym etapie ktoś taki jak Mejza na pewno straciłby stanowisko wiceministra. Ale też zapewne do wyjaśnienia sprawy zostałby zawieszony w prawach członka klubu PiS. To się nie dzieje. Robi wrażenie jak najgorsze. I nawet osoby niezainteresowane polityką odnoszą wrażenie, że nie chodzi tu o nic innego, tylko o kurczowe trzymanie się sejmowej większości, którą Mejza im gwarantuje.

Zobacz: 


Kilka lat temu, jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej część prawicowych publicystów przestrzegała przez „platformizacją” PiS. Chodzi o to, że partia obecnie rządząca była oceniana rozmaicie, przez niektórych krytycznie – jako ugrupowanie skrajne, radykalne, socjalistyczne, ale nikt nie zarzucał PiS-owcom braku osobistej uczciwości. A wspomniana platformizacja miała polegać na utracie wizerunku formacji „czystej”, upodobnieniu się jej do innych partii. Czy dziś mamy z tym do czynienia?

Pytanie jest o tyle trudne, że i Platforma zachowywała się różnie w podobnych sprawach. Wystarczy wspomnieć choćby zmarginalizowanie Zbigniewa Chlebowskiego po aferze hazardowej. Więc nie wiem, czy akurat w tym konkretnym przypadku możemy mówić o platformizacji. Natomiast zjawisko platformizacji istnieje i PiS mu faktycznie uległ. Bo kiedyś partia miała taki etyczny sznyt. Ale wydarzyło się tyle rzeczy, negatywnych zjawisk związanych z rządami PiS, że całkowicie to skasowały. Jeśli chodzi wykorzystywanie państwa, spółek Skarbu Państwa, PiS nawet przebił Platformę.

Czy sprawa Łukasza Mejzy może być tym punktem zwrotnym, który przesądzi o utracie rządów przez PiS i Zjednoczoną Prawicę?

Punktem zwrotnym na pewno nie będzie. Żadna taka sprawa sama z siebie nie będzie mieć znaczenia decydującego. Natomiast jest to kolejna kropelka w naczyniu, w którym są jeszcze inne krople – nagrody, które „się należały” z czasów premier Beaty Szydło, późniejsze afery, będą tam też kropelki związane z aferą Mejzy. Ale to nie jest tak, że któraś z tych kropel sama przesądzi o czymkolwiek. Podobnie jak w czasie rządów PO o porażce nie przesądziły nawet ujawnione u Sowy nagrania. Natomiast każda afera była taką kropelką, która sprawiała, że naczynie się stawało pełne. I tu jest podobnie, sprawa Mejzy to kolejna kropla. Politycy PiS w ogóle nie dostrzegają problemu. Są przeświadczeni, że władzę mają raz na zawsze, a naczynie to nie będzie się przelewać. Tymczasem czara jest coraz bardziej pełna. I prędzej czy później z pewnością się przeleje.

Więcej: 


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj51 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka