Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Seksualizacja dzieci to neomarksizm? Marks przewraca się w grobie, bo o seksie nie pisał

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 108
Na zmiany w edukacji nie należy patrzeć jedynie przez pryzmat lex Czarnek. Ale znacznie szerzej. Patrzeć trzeba na wspomnianą ustawę. Ale też piętro niżej, gdzie jest HIT, czyli nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość. Patrzeć na te zmiany należy też w kontekście słów wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, który mówił o potrzebie wychowania „nowego ucznia, nowego obywatela” wreszcie lex Wójcik, gdzie dyrektor będzie zagrożony karą więzienia do lat trzech za „naruszenie dobra dziecka”. Dopiero całościowe spojrzenie ukaże nam, w którym kierunku zmierza polska edukacja – mówi Salonowi 24 Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Nowe prawo oświatowe, tzw. Lex Czarnek jest ostro krytykowane przez część nauczycieli. Także przez związki zawodowe. Dlaczego Związek Nauczycielstwa Polskiego jest niezadowolony z wprowadzanych zmian, które mają – wg zapowiedzi ministerstwa – ratować polskich uczniów i przywrócić tradycyjny model wychowania?

Sławomir Broniarz: Tu nie chodzi o zadowolenie bądź nie związku zawodowego. Problem jest znacznie głębszy - chodzi o to, jak bardzo ta ustawa szkodzi polskiej edukacji. Jak wiele przynosi krzywd uczniom, rodzicom, nauczycielom. Ta ustawa ingeruje w system edukacyjny znacznie bardziej, niż jakakolwiek ustawa w przeszłości.

Przeczytaj też:

"List kurii to projekcja pedofila. Skoro nie uczy ich ewangelia, może nauczą bankructwa"

Ale zwolennicy ustawy mówią wprost, że chodzi o ochronę dzieci i ich rodziców przed seksualizacją i powrót do wychowawczej roli szkoły, która ostatnio podupadła.

Ja bym nawet mógł zrozumieć i przyjąć te argumenty. Ale pod jednym warunkiem – że minister Czarnek przedstawiłby nam wszystkim naukowe badania, analizy mówiące wyraźnie, że faktycznie problem, o którym mówią, istnieje. Niech pokaże dowody na to, że edukacja w Polsce seksualizuje młodzież. Nie ma takich badań, które by to potwierdzały. Nie może być, bo polska edukacja w ogóle nie uczy o seksie, nad czym akurat należy ubolewać. Nie ma więc żadnych danych, są tylko ideologiczne tyrady ministra Przemysława Czarnka i ministra Tomasza Rzymkowskiego. Mają one konkretny cel – uderzenie w niewygodny dla nich model edukacji, który określają mianem seksualizującego, niemoralnego, neomarksistowskiego. Nawiasem mówiąc, Karol Marks przewraca się w grobie. Bo co by o jego dziełach nie mówić, to o seksie tam raczej nie ma.

Tu jest jeszcze kontrowersja wokół stowarzyszeń, roli rodziców, spotkań organizowanych w szkołach?

I to jest bardzo poważny problem. Ja posłużę się tu przykładem. Do tej pory było tak, że rodzice jeśli uznali, że jest jakiś ważny społecznie problem, że warto, by nim zainteresować młodzież, to szli do dyrektora szkoły. A on wyrażał zgodę na to, by w jego placówce odbyło się spotkanie z przedstawicielami na przykład fundacji klimatycznych. Teraz to będzie dużo trudniejsze.

Ale będzie można zorganizować spotkania nadal?

Tak, ale już za zgodą kuratora. I proszę sobie wyobrazić, że w Zakopanem grupa rodziców uznaje, że warto, by uczniów zapoznać z tematem smogu. Że problem jest w tym mieście poważny, a może dzieci po takim spotkaniu zaczną przekonywać rodziców, by nie palili plastikiem w piecach. No jak dotąd wystarczała zgoda dyrektora. Teraz z kolei rodzice będą musieli pisać do małopolskiej kurator oświaty w Krakowie. To absurd! Jeżeli wniosek nie znajdzie się w wykazie ministerialnym, to kurator wyrzuci go do kosza. Ze szkodą dla uczniów, rodziców, samego Zakopanego. Ale na zmiany w edukacji nie należy patrzeć jedynie przez pryzmat lex Czarnek. Ale znacznie szerzej. Patrzeć trzeba na wspomnianą ustawę. Ale też piętro niżej, gdzie jest HIT, czyli nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość. Także w kontekście słów wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, który mówił o potrzebie wychowania „nowego ucznia, nowego obywatela” wreszcie lex Wójcik, gdzie dyrektor będzie zagrożony karą więzienia do lat trzech za „naruszenie dobra dziecka”. Dopiero całościowe spojrzenie ukaże nam, w którym kierunku zmierza polska edukacja.

Polecamy:


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo