Bp Roman Pindel. fot. screen Youtube
Bp Roman Pindel. fot. screen Youtube

"List kurii to projekcja pedofila. Skoro nie uczy ich ewangelia, może nauczą bankructwa"

Redakcja Redakcja Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 112
Może jak biskupi będą musieli sprzedać pałac biskupi, czy dom rekolekcyjny, to się nauczą, że dobro ofiar powinno być na pierwszym miejscu. Skoro nie nauczyła ich Ewangelia, papież, to może nauczą ich bankructwa – mówi Salonowi 24 dr Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta. Komentuje dla nas ujawniony przez Onet list kurii bielsko-żywieckiej w sprawie ofiary ks. pedofila.

Jak ocenia Pan ujawnione przez Onet i opisane potem  przez ine media pismo kurii, a w zasadzie prawniczki kurii bielsko-żywieckiej, w sprawie pana Janusza Szymika, ofiary molestowania? 

Dr Tomasz Terlikowski: Przede wszystkim nie oddzielałbym tutaj kurii od prawniczki. Pani mecenas reprezentuje kurię. Wnosi o przesłuchanie dwóch biskupów, z którymi jak rozumiem to uzgodniła. Poza tym – występuje też w innych sprawach w imieniu diecezji, zachowuje się podobnie. Co więcej, od momentu, gdy media ujawniły treść pisma minęły już 24 godziny. Jeśli ksiądz biskup nie zgadzałby się z treścią listu, miał czas, żeby się od niego odciąć. Nie odciął się, a więc strategia pani mecenas mu się podoba. I nie należy oddzielać listu od kurii.

Czytaj więcej: Bielski biskup podważa cierpienie ofiary księdza. W odpowiedzi na pozew pyta o orientację

A jak ocenia Pan samo pismo?

Na poziomie naukowym list kurii to projekcja pedofila. Bo to pedofil preferencyjny myśli, że osoba przez niego krzywdzona czerpie przyjemność z jego czynów. To pedofil przyjmuje, że korzyści z aktu dorosłego z dzieckiem są obustronne. To pedofil myśli, że dziecko czerpie przyjemność z tego, że jest wykorzystywane. Nikt kto ma minimalną wiedzę na temat psychologii, psychiatrii, seksuologii, wykorzystywania nieletnich, nie sformułuje takich opinii. Więc albo pani prawnik i jej mocodawcy są kompletnymi ignorantami, albo co wiedzą, ale w sądzie takimi metodami chcą podważać wiarygodność ofiary. Obie wersje są dramatyczne. Ksiądz biskup godząc się na taki list dowiódł nie tylko, że jest ignorantem w kwestii psychologii, seksuologii, psychiatrii, ale też, że jest ignorantem w kwestii nauczania Kościoła katolickiego. Nie zna nowego prawa kanonicznego. Bo mówi ono jasno, że poza karą dla duchownego konieczne jest zadośćuczynienie dla ofiary. Tu zadośćuczynienie polegać ma na poniżaniu ofiary.

Ks. Bp Roman Pindel udowodnił nie tylko, że nie zna prawa, ale też teologii Kościoła. Bo to działanie jest sprzeczne z mocno sformułowanym nauczaniem zarówno ojca świętego Benedykta XVI jak i Franciszka. Ale jest coś jeszcze, bardziej przerażające niż to, że biskup okazał się ignorantem. To milczenie ze strony episkopatu Polski. Liczę na to, że ksiądz prymas wystosuje list tak, jak wystosował w sprawie emerytowanego biskupa częstochowskiego, że nuncjusz po powrocie z urlopu w Neapolu podejmie działania. Ale na razie jest głucha cisza. A ona podważa niestety ogromną pracę, którą wykonało kilkanaście osób w Kościele katolickim – to o. Adam Żak. To Ewa Kusz, Marta Titaniec, ks. Piotr Studnicki, duchowni prawnicy, ks. Prymas. Stanowisko biskupa Pindela kompletnie przesłania to, co się wydarzyło w Kościele dobrego. A to milczenie może sugerować, że niemała część biskupów, myśli tak, jak bp Pindel.

W mediach społecznościowych pojawiły się głosy, że sprawę nagłaśniają laickie media, które źle życzą Kościołowi?

Ksiądz bp Pindel zapewne nie ma tej świadomości, jednak do laicyzacji przyczynia się znacznie bardziej on, niż laickie media. Bo nie byłoby tekstu Onetu, gdyby nie list prawniczki kurii bielsko-żywieckiej. Biskup powinien wiedzieć, że jak jakieś pismo powstaje, to nie jest kwestią czy ujrzy światło dzienne, ale kiedy to się stanie. Szczególnie, gdy mamy do czynienia z lekceważeniem ofiar, a w diecezji bielsko-żywieckiej lekceważenie jest na porządku dziennym.

Z czego ono wynika?

Ja mam wrażenie, że bp Pindel lekceważy wszystkich, również swoich księży. Ale generalnie takie podejście wynika z głębokiego klerykalizmu. Z przekonania, że dobro instytucji jest ważniejsze niż ludzi. Wynika z przekonania, że święcenia kapłańskie są tak wielkim dobrem, że ich ochrona jest ważniejsza niż ochrona małoletnich. I z przekonania, że parasol ochronny jest tak wielki, że nie pozwoli skrzywdzić „naszych”. Ale to jest fikcja.

A czy nie jest też tak, że po prostu wygrywają „księża biznesmeni”, że chodzi o to, żeby nie płacić odszkodowania, nie tracić kasy?

Myślę, że w tym konkretnym przypadku tak nie jest. Bo gdyby tak było, to ksiądz biskup pierwszy chciałby zawrzeć ugodę. Dobrze wiemy, że ugoda przedsądowa jest znacznie mniej bolesna, niż odszkodowanie zasądzone przez sąd. Ale księdzu biskupowi nie zależy na tym, żeby dogadać się i zapłacić mniej, ale na pokazaniu, kto tu rządzi. Tu chodzi też o zastraszenie ofiar, powiedzenie, że "jak będziecie domagać się prawdy, to my z Was zrobimy ludzi, którzy czerpali korzyści osobiste i materialne z tego, że byli molestowani".

Były w mediach społecznościowych wpisy, że „Tomasz Terlikowski i jego loża się cieszą”…

Ale ja się wcale nie cieszę. Bo laicyzacja, która i tak postępuje, przez takie działania przyśpiesza. Młodzi coraz bardziej odchodzą z Kościoła. Niebawem sędziowie zaczną wydawać wyroki nie po milionie złotych, ale w wysokości takiej, jak w Stanach Zjednoczonych. A w końcu jakieś diecezje zbankrutują. I może jak biskupi będą musieli sprzedać pałac biskupi, czy dom rekolekcyjny, to się nauczą, że dobro ofiar powinno być na pierwszym miejscu. Skoro nie nauczyła ich Ewangelia, papież, to może nauczą ich bankructwa.

Czyli jednak jakiś pozytyw, może należy się cieszyć?

Nie, bo autentycznie z Kościoła odchodzą ludzie, którzy albo tracą wiarę, albo trzymają się już kurczowo tylko wiary, bo przestali wierzyć w Kościół. Ta laicyzacja jest faktem. Natomiast to, że w biedniejszym Kościele biskupi będą bliżej księży i wiernych, może być pozytywne. Ale sam fakt odejścia jest oczywiście smutny.

Polecamy:



Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo